Chełmiccy herbu NałęczBiogramy


Strona główna Genealogia Biogramy Źródła historyczne Kroniki i pamiętniki Fundacja 1859 r. I Zjazd Rodzinny II Zjazd Rodzinny III Zjazd Rodzinny Związek Rodziny Miejsca nam bliskie Nekropolie Pamiątki rodzinne Spotkania Kuzynów Ogłoszenia Księga gości

 

horizontal rule

 

 

 

 W tej części strony genealogicznej o nazwie „Biogramy” prezentowane są krótkie życiorysy poszczególnych członków rodziny.

Na przestrzeni sześciuset lat Chełmiccy sprawowali liczne funkcje publiczne od najniższych po bardzo zaszczytne. Niektóre z nich były bardzo ważne.

Funkcja wójta. Należało do niej zarządzanie wojskiem i łączące się z tym ściśle funkcje policyjno – sądowe. Wójt jako dowódca załogi grodowej i rycerstwa bronił swego okręgu przed wrogiem zewnętrznym. Urzeczywistniał funkcje przymusu wobec ludności pospolitej, ściągał daniny, egzekwował wykonanie posług. Funkcje swoje wykonywał, posługując się podległymi mu urzędnikami.

Do podkomorzego należało sądownictwo w sprawach granic posiadłości i badanie w razie pospolitego ruszenia, czy rycerz samowolnie nie zmienił chorągwi; był też podkomorzy zastępcą wdów i sierot przed sądami.

Inne funkcje były tylko honorowe, np. stolnika, cześnika, łowczego czy miecznika. Wyjątek wśród urzędników stanowił chorąży, który pełnił określone funkcje w czasie pospolitego ruszenia oraz był zobowiązany do osobistego udziału w sądzie wiecowym.

I tak, w „Herbarzu Polskim” Adam Boniecki wymienia: Jana z Chełmicy, który był cześnikiem i podkomorzym w 1434 r.; Adriana z Chełmicy stolnika dobrzyńskiego w 1455 r.; Mikołaja z Chełmicy Małej cześnika dobrzyńskiego w 1490 r. i sędziego ziemi dobrzyńskiej od 1492 r.; Andrzeja cześnika i posła ziemi Dobrzyńskiej od 1506  r., cześnika podsędka dobrzyńskiego od 1511 r., sędziego ziemi dobrzyńskiej od 1521 r.; Jana łowczego dobrzyńskiego w 1534 r.; Mikołaja dworzanina Anny Jagiellonki w 1567 r.; Marcina stolnika dobrzyńskiego w 1614 r.; Ezechiela chorążego dobrzyńskiego w 1559 r.; Bartłomieja chorążego dobrzyńskiego w 1588 r.; Macieja stolnika dobrzyńskiego podwojewódzkiego brzeskiego, od 1610 r. chorążego dobrzyńskiego a od 1613 r. sędziego dobrzyńskiego; Adriana od 1624 r. skarbnika dobrzyńskiego; Łukasza pisarza ziemskiego w 1633 r.; Andrzeja podsędka dobrzyńskiego od 1669 r.; Macieja sędziego ziemskiego dobrzyńskiego a następnie sędziego kapturowego dobrzyńskiego od 1668 r., sędziego grodzkiego bobrowickiego w 1672 r.; Antoniego miecznika od 1699 r., stolnika od 1714 r., chorążego ziemi dobrzyńskiej od 1724 r.; Józefa ur.1721 r. skarbnika ziemi dobrzyńskiej.; Stanisława w 1747 r. skarbnika dobrzyńskiego i podkomorzego a od 1780 r. miecznika rypińskiego; Onufrego s. Józefa skarbnika dobrzyńskiego, komisarza cywilno-wojskowego ziemi dobrzyńskiej w 1780 r. i starostę ziemi dobrzyńskiej; Antoniego sędziego kapturowego ziemi dobrzyńskiej.

Wielu Chełmickich zasłużyło się w powstaniach, biorąc w nich czynny udział. Mikołaj s. Józefa, po Bartłomieju był generałem w powstaniu Narodowym Kościuszki w 1794 r, jemu wiele miejsca poświęcił Ignacy Chełmicki w „Kronice Domu Chełmickich od 1409 roku”. Po upadku powstania kościuszkowskiego - Mikołaj Chełmicki więziony był przez kilka miesięcy w Toruniu, po opłaceniu dwu tysięcy dukatów zasądzonej kary, wypuszczony został na wolność z przywróceniem majątków Okalewa, które były zajęte w administrację przez rząd Pruski.

W powstaniu listopadowym aktywny udział brali: Teofil Chełmicki s. Józefa, (po Adrianie 2), który wraz z Eustachym i Romanem synami Tadeusza (po Bartłomieju) w 1834 roku zostali zesłani na Syberię Zachodnią. Na mocy wyroku rosyjskiego sądu wojskowego w 1834 roku Roman skazany został, razem z bratem Eustachym, na zesłanie, przebywali w Kurganie, Narymie w guberni Tomskiej, później w Isimie i Tobolsku w Azji Północnej. W 1841 roku Roman i Eustachy powrócili do kraju. Roman zmarł w 1850 roku. Teofil przebywał początkowo w Narymie razem z Eustachym i Romanem, a od kwietnia 1837 roku – przeniesiony dalej ok. 1500 km na wschód - do miejscowości Minusińsk, zmarł na Syberii.

Władze carskie za udział Eustachego w powstaniu skonfiskowały Jego majątek w Witoszynie, który wykupił teść Eustachego - Jaranowski na korzyść dwóch pozostałych córek.  

Wacław, wnuk Romana, jako 18 – letni młodzieniec brał udział w powstaniu styczniowym. Poległ w bitwie stoczonej z oddziałem rosyjskim pod Koziołkiem w pobliżu lasów skępskich 16 kwietnia 1863 roku.

Józef Chełmicki syn Feliksa (po Adrianie 1) – także uczestniczył w powstaniu listopadowym, za co władze carskie skonfiskowały Jego majątek Białowieżyn, zaś Józef poszukiwany przez policję carską, zmuszony był ukrywać się do końca życia.

W powstaniu listopadowym, Wincenty s. Tomasza (po Adrianie 2) stracił jedynego 17- letniego syna, który w samych początkach powstania dostał się do niewoli rosyjskiej.

Z pośród Chełmickich wielu było fundatorami kaplic i kościołów.

Pierwszym dobrodziejem kościoła był Wojciech s. Jana z Chełmicy Małej, pieczętujący się herbem Nałęcz, występujący w dokumencie donacyjnym z 1395 roku.  Darował On Franciszkanom dobrzyńskim 60 grzywien w srebrze na budowę kościoła Najświętszej Marii Panny. Dla porównania dodać należy, że w 1385 r. koń roboczy kosztował 3 grzywny srebrne a wieś 300 grzywien.

Maciej – Franciszek - Michał Chełmicki s. Tadeusza, kantor poznański a później archidiakon kaliski, testamentem swym z 16 lutego 1730 r. obdarzył znacznymi funduszami kościoły w Koźminie i Borku a także Katedrę Poznańską oraz oo. jezuitów poznańskich.

Mikołaj Chełmicki, s. Józefa po Bartłomieju, który był generałem w powstaniu Narodowym Kościuszki w 1794 r., wystawił kaplicę i utrzymywał nadwornego kapelana przy nowo wybudowanym pałacu w Okalewie.  Kaplicę tę przebudował i wystawił kościół Ignacy syn Stanisława, bratanek Mikołaja.

W 1845 roku Piotr Chełmicki s. Jakóba (po Adrianie 2) ufundował kościół pod wezwaniem św. Stanisława Biskupa Męczennika w Żydowie.

Wielu Chełmickich było posłami, i tak wg „Herbarza Polskiego” Adama Bonieckiego:

Andrzej s. Mikołaja posłem w 1506 r.; Adryan s. Marcina, skarbnik Ziemi Dobrzyńskiej był dwukrotnie posłem w 1546 r. i 1570 r.; Franciszek s. Macieja w 1669 r. posłem na elekcję; Antoni s. Seweryna dwukrotnie posłem na elekcję w 1696 r. i w 1733 r.; Bogdan Józef s. Bronisława Rocha (po Bartłomieju) posłem do Sejmu II RP w kadencji 1935 – 1938 r.;

Wg „Herbarza” Kaspra Niesieckiego: Piotr – stolnik Dobrzyński – posłem na Sejm w 1621 r.; Łukasz s. Macieja – pisarz Ziemi Dobrzyńskiej, posłem na Sejm w 1631 r. oraz Wincenty s. Tomasza posłem na Sejm 1830/31 r.

Wg „Genealogii Ziemiaństwa Ziemi Dobrzyńskiej XIX-XX w." (do 1939 r.) Piotra Gałkowskiego: Onufry s. Józefa posłem ziemi dobrzyńskiej w 1781 r.; Tomasz s. Franciszka w 1767 r. był posłem do prymasa z ziemi dobrzyńskiej oraz posłem na Sejm Księstwa w 1908 - 1911 r.; Halina c. Ludwika Bolesława była posłem w kadencji 1928 - 1935 r. i senatorem 1935-1938 r.

Poniżej przedstawiono kilkanaście pierwszych biogramów, w tym m.in. dwóch duchownych: ks. Macieja i ks. Zygmunta, którzy byli ludźmi niezwykłymi, obdarzonymi wielkimi zdolnościami oratorskimi i literackimi, dwóch przedstawicieli wojskowości: generała Józefa Karola Konrada i porucznika Eustachego, którzy wykazali się wielką odwagą i zdolnościami strategicznymi.  Ponadto w linii po Adrianie 1 zachowano ciągłość pokoleniową, począwszy od Feliksa – pradziada po Zofię Natalię – prawnuczkę.

Autor strony apeluje do Kuzynów o nadsyłanie następnych biogramów, bądź tylko zapisków, zachowanych w archiwach rodzinnych, dotyczących przedstawicieli rodu. Nawet skromne informacje, nie koniecznie o sławnych wyczynach a jedynie zwykłych sprawach, mogą przyczynić się w przyszłości do opracowania monografii rodziny. Warto ocalić od zapomnienia pamięć o tych, po których pozostały dokumenty, zdjęcia a także niezatarte jeszcze wspomnienia.

 

  Biogramy będą prezentowane w kolejności uwzględniającej  daty urodzenia, od najstarszych do najmłodszych

 

  1. Maciej - Franciszek - Michał Chełmicki herbu Nałęcz (1675-1730)

  2. Felix Antoni Chełmicki s. Antoniego i Salomei z Głuchowskich (1784-1861) - linia po Adrianie 1.

  3. Eustachy Chełmicki s. Tadeusza i Maryanny Karnkowskiej (1788-1852) - linia po Bartłomieju

  4. Ignacy Antoni Tomasz Chełmicki s. Stanisława i Klary z Nałęczów(1793-1877) - linia po Bartłomieju

  5. Józef Karol Konrad Chełmicki s. Tomasza i Izabelli Grosmann Zapolskiej (1813-1890) - linia po Adrianie 1

  6. Józef Antoni syn Feliksa i Franciszki z Woźnickich (1832 - ....) - linia po Adrianie 1

  7. Ks. prałat Zygmunt Chełmicki s. Wincentego i Julii z Sokołowskich (1851-1922) - linia po Adrianie 2

  8. Edward syn Józefa Chełmickiego i Symforii z Kowalewskich (1878-1954) - linia po Adrianie 1.

  9. Helena Maria ps. Halina Jaroszewiczowa z d. Chełmicka, córka Ludwika i Eleonory Karwowskiej (1892-1940) - linia po Bartłomieju.

  10. Bogdan Józef Chełmicki s. Bronisława Rocha i Xawery z Kozłowskich (1895-1982) - linia po Bartłomieju

  11. Zofia Natalia Sztajer z Chełmickich, córka Edwarda i Natalii z Kowalewskich (1907-2007) - linia po Adrianie 1.

  12. Bożena Chełmicka Mogensen, córka Józefa i Józefy z Trączyńskich (1910-1977) - (linia po Adrianie 1

 

 

 

 

Maciej Franciszek Michał Chełmicki herbu Nałęcz.

Syn Jana, chorążego i miecznika dobrzyńskiego oraz Agnieszki Radolińskiej herbu Brog z województwa kaliskiego.
Urodzony w 1675 roku, zmarł 29 kwietnia 1730 roku w Raszewach.

W 1710 r. został dziekanem kolegiaty kaliskiej, proboszczem boreckim na Zdzieżu oraz dziekanem dekanatu boreckiego, z obu tych funkcji zrezygnował w roku następnym i objął zarząd parafii koźmińskiej. Do kapituły poznańskiej został przyjęty 18 sierpnia 1721 r., świadczy o tym zapis w dokumentach odnalezionych w 1939 roku na strychu jednego z domów w Warszawie, odnoszący się do Księgi Beneficjów Episkopatu w Katedrze Poznańskiej z roku 1721 v. 136/137, zaś drugi z zapisów mówi o procesie, jaki Maciej toczył w Trybunale Koronnym Lubelskim z niejakim Urbanowiczem, powołując się na Trybunał Koronny Lubelski Księgę 91 v. 1122. Proboszczem kościoła farnego w Koźminie był aż do śmierci. Był także nadwornym kanclerzem biskupa Jana Tarły, z ramienia kapituły deputatem do Trybunału Koronnego oraz generalnym komisarzem dóbr biskupich. W r. 1725 został kantorem katedralnym poznańskim, co świadczy o Jego uzdolnieniach muzycznych; w owym czasie kantor był osobą kierującą śpiewem w kościele i wykonującym partie solowe podczas mszy, nadto do obowiązków kantora należał śpiew w czasie jutrzni i nieszporów oraz inicjacja hymnów i psalmów oraz kształcenie studentów teologii, przyszłych kleryków. W kolegiacie kaliskiej doszedł do godności archidiakona i oficjała.

Był zdolnym i znanym kaznodzieją, 15. 05. 1715 r. w kościele kaliskim wygłosił kazanie ku czci św. Stanisława Kostki, które piękną prozą łacińską dedykował Stanisławowi Szembekowi, arcybiskupowi i prymasowi. Profesor akademii krakowskiej i poznańskiej ks. Tomasz Antoni Muszyński w 1722 r. dedykował Mu swe przemowy na cześć św. Tomasza z Akwinu, a jezuita Jerzy Gengell 1727 swój traktat: „De iudicio universali”, czyli rozprawę o nieśmiertelności duszy ludzkiej.

W Bibliotece Kórnickiej Polskiej Akademii Nauk zachował się starodruk, dzieło wydane 29 marca 1730 roku p.t. „Publiczne żale przy solenney depozycyi ciała Jaśnie Wielmożnego Jego Mości Pana Jana Kazimierza na Wieleniu, Kośminie, Radlinie, Rawiczu, Borku, Kossowie, Lachowiczach, Sapieżynie, Hrabie Sapiehy woysk Jego Imperatorifskiego Wieliczeństwa Feld - Marszałka starosty bobruckiego, przez X. Macieia Chełmickiego Kantora Kathedralnego Poznańskiego, Archidyakona Officyała Kaliskiego, Proboszcza Kośmińskiego, Deputata Trybunału Koronnego, w Kościele Radlińskim ogłoszone Roku 1730. Dnia 29 Marca”.

 

  

Powyżej dwie strony z oryginału starodruku „Publiczne żale”,
zachowanego w zbiorach Polskiej Akademii Nauk Biblioteki Kórnickiej.

Utwór „Publiczne żale” stanowi przykład sarmackiej literatury okolicznościowej czasów saskich, jest kazaniem żałobnym po śmierci Jana Kazimierza hrabiego Sapiehy, wojewody wileńskiego, hetmana wielkiego i polnego litewskiego, napisany prawdopodobnie w 1720 roku, wydany drukiem w 1730. Utwór składa się z dwóch części, pierwszą stanowi cykl dziewięciu epicediów na herbowe klejnoty Sapiehów, drugą natomiast kazanie kondolencyjne kierowane do dzieci zmarłego i pomyślane przez autora, jako "życzliwości votum". Pierwsza część ukazuje talent poetycki autora, np. „Na strzałę y krzyże dwa”, w którym podnoszone są zasługi zmarłego hetmana w wojnie z Turkami:

„Wiem iakoś w Marsa polu krwią szafował hoynie

Lecz pod Krzyżem dać wolisz Imię Świętey Woynie;

Gdy się tak Krzyża trzymasz, toć w na grodę stanie

W Raiu iż z Panem będziesz Sprawiedliwy Janie”

(pisownia oryginalna)

 

     

Powyżej kilka epicediów z dzieła Macieja Chełmickiego „Publiczne żale”,
zachowanego w Bibliotece Kórnickiej Polskiej Akademii Nauk w Kórniku.

Tytuły kolejnych ogniw cyklu: „Na trzy kolumny”, Na troiaką lilią”, „Na rękę grotem przeszytą”, „Na orła czarnego”, „Na centaura”, „Na jeźdźca zbroynego” itd. są punktem wyjścia dla pochwał zalet i zasług zmarłego oraz ukazania wielkości straty i konieczności opłakiwania. Słowa z tytułów epicediów: trzy kolumny, grot i krzyże nawiązują do herbu Sapehów, który Kasper Niesiecki w „Herbarzu” opisał następująco: „Ma być strzała biała w polu czerwonym, dwa jelca na nim tak ułożone, że się zdadzą jakby dwa krzyże. Nad chełmem Lis z korony niby wyskakujący, tylnych u niego nóg ni widać, ogon tylko zadarty, nogi przednie wzniesione, sam głową w lewą tarczy obrócony”. Druga część dzieła stanowi kazanie żałobne, będące przykładem pięknej staropolszczyzny i wyszukanych porównań. Konstrukcja kazania polega na przeplataniu zdań polskich łacińskim wyrażeniami, co powoduje, że czytelnik ma popis wspaniałej oracji, niestety współcześnie - rzadko spotykanej.

Maciej był nie tylko wykształconym księdzem, o czym świadczy Jego spuścizna literacka, ale i dobrym, oszczędnym gospodarzem. Pozostawił po sobie sporej wartości majątek, którym zadysponował, spisując w dniach 16 lutego i 29 kwietnia 1730 roku testament. Lektura testamentu w dużym stopniu przybliża czasy, w jakich Maciej żył, dokument ten jest także ciekawym elementem poznawczym epoki, odzwierciedla, bowiem m.in. stosunki rodzinne, w tym przypadku między rodzeństwem, do którego Maciej odnosi się z głębokim szacunkiem, nazywając brata – Jego Mościem, siostry - Jej Mościami, przejawia także troskę o przyszłość drugiego brata Wojciecha, polecając Go uwadze i opiece Karola.

W testamencie powołuje się na swoją drugą pamięć, czyli księgę „Secunda Memoria”, jaką prowadził, a w niej detalicznie rejestrował wszystkie interesy finansowe, zapisał, cyt.: „na karcie setny trzydziesty piąty w teyże xiędze informacja o interesie xiędza Dębowskiego Societahs Jesu, na karcie setney trzydziestey ósmy w teyże xiędze, o srebrze kościoła farskiego koźmińskiego, na karcie dziewiędziesiąty dziewiąty, o interesie Jmciów Panów Bronikowskich…”itd.

 

Powyżej fotokopie testamentu księdza Macieja Chełmickiego z Archiwum Państwowego w Poznaniu.

 

Pierwsza część testamentu zawiera żarliwą modlitwę, w której Maciej - jak przyznaje - poleca Panu Bogu swoje grzeszne życie. W modlitwie odwołuje się także do literatury, m.in. do dzieła Dante Alighieri i wędruje w modlitwie podobnie, jak Dante w „Boskiej Komedii” przez Piekło, Czyściec i Raj, w końcu oddaje swoje ciało ziemi a duszę poleca Panu Bogu. W słowach modlitwy, cyt.: „szanuię Cię i kocham móy Boże nad wszystko stworzone y stworzonym być maiące z indyiskim Apostołem Xavierem, duszę swoię Bogu polecam…” - bliski był Mu ten szesnastowieczny jezuita, filozof, apostoł indyjski i późniejszy święty Franciszek Xawery Apostoł Dalekiego Wschodu, którego porównuje do świętego Pawła Apostoła. I dalej modli się, cyt.: „z tey ku Tobie miłości, brzydzę się memi wszystkiemi grzechami, z tey ku Tobie miłości nie chcę Cię nigdy obrazić, z tey ku Tobie miłości zapominam o wszelkich moich urazach, z tey ku Tobie miłości składam się zupełnie na wolę Twoyę zupełnie y we wszystkim y z nią się zgadzam, z tey ku Tobie miłości, skasowawszy w sobie wszelką z iakieykolwiek akcyi chwały y słowy pretensyą na samą chwałę Twoyą y gust serca Twego za iedyny cel y metę wszelkim moim akcyom, z tey ku Tobie miłości, pragnę Cię osiągnąć y Ciebie zażywać na wieki, pragnę widzeniem twarzy Twoiey, nasycać się na wieki wieków. O naydobrotliwszy Boże, moich ku Bogu serdecznych chęci uczyniwszy, do dyspozycyi przystępuię a naprzód Duszę moię wiecznym Bogu czynię prawem wiecznym oddaię dziedzictwem przyimiy mój Boże do rąk Twoich dzieło to krwi Twoiey kupno, przyimiy ten Twóy własny fant, którą suplikę korną prośbę przy kapłańskich powtarzało się pacierzach, tę iak naygorętszych sercem powtarzam y teraz, iako grzesznych Boga y miłosierdzia Matko zawsze Panno Maryo. Duszę, tak Bogu oddawszy, ciało ziemi porzucam y życzę sobie, aby było położone, pochowane w Kościele Katedralnym Poznańskim, upraszaiąc moich wielce Miłosiernych Dobrodzieyów, aby wiele „Oycze Nasz” y ile być może w kaplicy świętego Iana Nepomucena mieysca mi pozwolili” – ( zachowano oryginalną pisownię).

Następnie rozporządza swoją fortuną. Przekładając oryginalny tekst testamentu na język współczesny, w legatach w pierwszej kolejności Maciej pamięta o szpitalu ubogich księży, wydziela na ten cel odpowiednią sumę, którą jak napisał, cyt.: „według praw kościelnych y zwyczaiu od duchownych Vutatorów należy”.  Głównym sukcesorem swego majątku nieruchomego, mianowicie wsi Raszewy oraz sporej sumy w pieniężnej (trzynaście tysięcy złotych) uczynił swego brata Karola. Majątek Raszewy nabył od Kapituły Poznańskiej na drodze sądowej na zasadzie, cyt.: „Intromissum”, czyli sądowego wyroku w związku z niewywiązywaniem się dłużnika z należności, które skutkowało wejściem Macieja w posiadanie nieruchomości. Aby po jego śmierci nie było wątpliwości, co do legalności transakcji, odwołuje się do ”Xięgi Summaryuszy”, w której skrupulatnie zapisywał i wyliczył, kiedy i jakie sumy, tytułem nabycia dóbr Raszewskich, przekazał Kapitule. Dalej wśród obdarowanych w testamencie są wymienieni:

- oo. Fransiszkanie w Pyzdrach - kwotą dziesięć tysięcy złotych polskich,

- kościół katedralny w Poznaniu na Anniwersarz, czyli coroczną modlitwę za jego duszę – tysiąc złotych polskich,

- dwa tysiące złotych - na wotywę o świętym Franciszku Xavierze Indyjskim Apostole,

- dysponuje sprzedać: srebrną nalewkę z miednicą, konewką wewnątrz złocistą, kufel raterowy wielki, kufel złocisty wysoki z rycerzem na wierzchu, dwie tace srebrne, srebrną łyżkę wielką, lichtarzyki srebrne, siedemdziesiąt owiec z majątku w Koźminie, bydło rogate i nierogate oraz zboże a także pojazdy, pozostałe konie, suknie, futra, sygnety, pawilon. Ze sprzedaży wymienionych składników, wolą Macieja jest, by zapłacić realne długi, wypłacić odprawę służbie oraz opłacić skromny pogrzeb. Pozostałe składniki rozpisał na rozmaite lagaty: 

- Karolowi bratu – krów pięć, wołów sześć, owiec maciorek sto, koni fornalskich dwa, zaprzęg w cztery konie,

- sutanny – księżom uboższym,

- ubrania bławatne - na ornat do ołtarza świętej Barbary w kościele koźmińskim,

- oo. Jezuitom poznańskim - dwieście złotych polskich,

- kościołowi boreckiemu na Zdzierzu - trzysta złotych,

- kościołowi koźmińskiemu farnemu - trzysta złotych na Anniwersarz coroczny,

- Zofii Radolińskiej z Chełmickich – siostrze swej - dwa kubki srebrne z portretami Zygmuntowskimi, miedziane konwie i wanienkę, 

- Katarzynie Bronikowskiej z Chełmickich – drugiej siostrze - bieliznę, obrusy, serwety, pościel, noże srebrne z łyżkami, dwie misy cynowe, sześć półmisków, dziesięć talerzy cynowych,

- Stanisławowi Chełmickiemu - parę srebrnych noży i łyżkę oraz kubek srebrny z herbem rodowym oraz wynagrodzenie za jego szczere i wierne usługi,

- drugi srebrny kubek Karolowi – bratu,

- Janowi Rempetowskiemu i Jego małżonce oraz Ich synowi Stanisławowi – puchar złocisty z przykrywadłem na trzech nóżkach, czarkę srebrną na trzech nóżkach, łyżkę i noże srebrne.

W testamencie czyni wzmiankę o Wojciechu – bracie swym i poleca go egzekutorom tegoż, a szczególnej uwadze brata Karola, którego prosi, gdyby tego była potrzeba, by dał mu dożywocie i przystojne zaopatrzenie w beneficjach swoich oraz na starość miejsce przy stole i obdarzył łaskawością.

Egzekutorami testamentu obiera Księdza Michała Wyssogotę Zakrzewskiego - Kanonika Katedry Poznańskiej, Karola Chełmickiego i Księdza Andrzeja Baczewskiego.

Ponadto suplementem z dnia 29 kwietnia 1730 roku postanowił:

- Obraz Pana Jezusa w srebro oprawny – legat Kościołowi Fary Koźmińskiej,

- prosi o epitafium w Kościele Katedralnym Poznańskim a także, by odczytać kazanie żałobne, które wygłosił w Pietrzykowie (zapewne chodzi tu o kazanie wygłoszone w miejscowości Pietrzyków w obecnym powiecie kaliskim, w gminie Koźminek – dop. Z.S.)

- Kolegiacie Kaliskiej - sprzęty, które zostaną po Jego śmierci,

-Księdzu Michałowi Wyssogocie Zakrzewskiemu, kanonikowi katedralnemu poznańskiemu – pektoralik (ozdobny zegareczek na łańcuszku, noszony w kieszonce na piersi, dop. Z.S.),

- Księdzu Andrzejowi Baczewskiemu - złoty zegarek.

Na koniec pamięta także o sługach swoich, którym poleca wypłacić po dziesięć czerwonych złotych (dukatów bitych ze szczerego złota – dop. Z.S.).

Na egzekutorów suplementu, podpisanego 29 kwietnia 1730 roku wyznacza Xiędza Andrzeja Baczewskiego, dziekana Karola Pawła Buszewicza, Jana Wachowicza, Laurentego rektora Gryndwałta ordynariusza kamieńskiego oraz brata Karola Chełmickiego.

         Znamienny jest zwrot, użyty w testamencie, cyt.: „Ia, ksiądz Maciey Chełmicki osobiście ręką bezwładną podpisuię, tu w Koźminie 16 lutego 1730 roku, ostatnią wolę wyrażam”, świadczący o tym, że już 16 lutego 1730 roku Maciej był u kresu życia, jednak żył jeszcze 29 kwietnia, gdy podyktował i podpisał suplement.

Maciej Chełmicki zmarł w swoim majątku w Raszewach 29 kwietnia 1730 roku, pochowany został w Katedrze Poznańskiej. Autorka nin. biogramu, zbierając materiały, uzyskała informację z Muzeum Archidiecezjalnego w Poznaniu, że obecnie po trzech wiekach i wielu zawieruchach wojennych, grobu księdza Macieja Chełmickiego w Archikatedrze Poznańskiej nie ma.  W czasie remontu, który miał miejsce w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku, prochy zmarłych, pochowanych w podziemiach świątyni, zostały przeniesione do kościoła Najświętszej Marii Panny w Poznaniu i ułożone pod posadzką. W skorowidzu jednej z ksiąg Archiwum Archidiecezjalnego istnieje zapis, że ks. Maciej Chełmicki zmarł 29 kwietnia 1730 roku w wieku 55 lat w majątku Raszewy.

 Kasper Niesiecki w „Herbarzu Polskim” czyni wzmiankę o Macieju, cyt.: „gładkiej wymowy, dowcipu bystrego w filozoficznych materyach nauki wysokiej, życia nadto przykładnego prałat, godzien wszelkich honorów”, zaś S. Uruski, A. A. Kosiński, A. Włodarski w „Herbarzu Polskim, Rodzina, tom II” piszą, cyt.: „Maciej, dziekan kaliski, prałat poznański, mąż wielkiej nauki i wymowy”, Adam Boniecki w „Herbarzu Polskim” także wspomina Macieja Chełmickiego, jako, cyt.: „kantora katedralnego poznańskiego, proboszcza koźmińskiego, archidyakona kaliskiego”.  

Maciej był wyjątkowym humanistą, filozofem, uczonym, wielkim kaznodzieją, w którego ślady poszedł, prawie 200 lat później, Jego krewny - ksiądz Zygmunt Chełmicki wybitny prałat kapituły warszawskiej.

 

 

Bibliografia:

1/ Maciej Chełmicki „Publiczne żale” starodruk, wydanie z 1730r., ze zbiorów Biblioteki Kórnickiej Polskiej Akademii Nauk w Kórniku,

2/ Ernst Robert Curtius - "Literatura europejska i łacińskie średniowiecze, rozdział: „Topika mowy pocieszającej i kondolencyjnej", Wyd. 2, Kraków, Towarzystwo Autorów i Wydawców Prac Naukowych „Universitas”, 1997,

3/ Herbarz polski Kaspra Niesieckiego S.J powiększony dodatkami z późniejszych autorów, rękopismów, dowodów urzędowych, wydany przez Jana Nepomucena Bobrowicza – Warszawa, Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, 1979,

4/ Rodzina - herbarz szlachty polskiej oprac. przez Seweryna Uruskiego przy współudz. Adama Amilkara Kosińskiego, wykończony i uzup. przez Aleksandra Włodarskiego. - Poznań „Heroldium”, 1994,

5/ Herbarz polski ułożył i wydał Adam Boniecki. – Warszawa, Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe na zam. Zrzeszenia Księgarstwa, 1986,

6/ Polski Słownik Biograficzny – T. III, Polska Akademia Umiejętności, Kraków 1937,



Opracowanie:

Tekst - Zofia Sztajer

Grafika - Stefan Chełmicki

 

 

 

 

      

 

Felix Antoni s. Antoniego (linia po Adrianie 1)

Urodzony w 1784 r. w Hornówku z Antoniego i Salomei z Głuchowskich, zm. 26.05.1861 r. Był dziedzicem Białowieżyna. Chociaż po Felixie pozostało niewiele informacji, to jednak zasługuje na pamięć, choćby ze względu na uzyskanie potwierdzenia szlachectwa w 1838/1840 roku - sygn. 201/1838. Imię Felixa wymieniają:

- Herbarz Polski, Rodzina S. Uruskiego, cyt.: ”Antoni ożeniony z Salomeą Głuchowską, pozostawił syna Feliksa, dziedzica dóbr Białowierzyna, w guberni płockiej, wylegitymowany w Królestwie 1838 r.”,

- Herbarz Polski Adama Bonieckiego i Artura Reiskiego, cyt.: „udowodnił swoje szlachectwo w Królestwie Feliks, syn Antoniego, wnuk Andrzeja, prawnuk Michała, praprawnuk Macieja, syna Adryjana, w 1838 r.”

Ożeniony był z Franciszką Woźnicką, z małżeństwa tego urodziło się trzech synów:

- Wincenty Adam ur. w 5.04.1824 r., zmarły w Rydze bezpotomnie,

- Ignacy Józef ur. 31.07.1825 r. właściciel Kopertyna, ożeniony z Marią z Grudzińskich, z małżeństwa, którego urodziły się cztery córki: Leokadia, Maria, Bronisława oraz Wincenta,

- Józef Antoni ur. 19.03.1832 r. w Tupadłach, zm. po 1882 r., dziedzic Białowieżyna, który był ożeniony z Symforią z Kowalewskich. Małżonkowie posiadali dziesięcioro dzieci: pięć córek i pięciu synów.

Należy zaznaczyć, że po powstaniu listopadowym, król Polski Mikołaj wydał w 1836 roku „Prawo o Szlachectwie w Królestwie Polskim”. Szlachta chcąc potwierdzić swoje szlachectwo, musiała przedstawić dowody szlachectwa i wylegitymować się nimi przed urzędem do tego powołanym - Heroldią Królestwa Polskiego. Miało to na celu weryfikację szlachty polskiej, w domyśle pauperyzację tej klasy społecznej. Utrzymanie tytułu szlacheckiego, czyli herbu, zostało obwarowane pewnymi warunkami, m. in. posiadaniem majątku ziemskiego oraz powołanie się na dokumenty potwierdzające pochodzenie. Procedury powyższe dotyczyły tylko szlachty mieszkającej w granicach Królestwa Polskiego, w zaborach pruskim i austriackim nie było takich rygorów.

W Archiwum Głównym Akt Dawnych w Warszawie II Rada Stanu, sygnatura 1/152 str. 28 znajduje się następujący dokument, który wg ówczesnych przepisów był jednym z elementów do uzyskania przez Felixa potwierdzenia szlachectwa.

Kserokopia dokumentu otrzymanego z Archiwum Akt Dawnych w Warszawie.
II Rada Stanu, Sygnatura 1/152 str. 28, kopia z archiwum własnego Z. S.

Treść tego dokumentu jest następująca:

        „11. C No 380/4 P. Felix Chełmicki herbu Nałęcz, składa Dekret nr 1775 zapadły dowodzący, iż poniegdy Adryanie Chełmickim około roku 1650 umarłym, dobra Mokowo, Płomiany i część Chudzewa na dzieci tegoż a między innymi Macieyowi do podziału przypadły oraz że tenże Maciey Chełmicki miał syna Michała a wnuka Andrzeja. Podający jest wnukiem Andrzeja i nie miał kryminalnych procesów.”

        W wyniku złożenia dekretu oraz spełnieniu innych, określonych prawem warunków, wydany został dokument, który mimo upływu ponad stu siedemdziesięciu lat, w nienaruszonym stanie przetrwał do dnia dzisiejszego.

 

Dyplom potwierdzenia szlachectwa, kopia wykonana z oryginalnego dokumentu ze zbiorów Janusza Chełmickiego.
W powiększeniu (kliknąć na obrazek) kopia poprawiona komputerowo.

Treść powyższego (awersu), z zachowaniem oryginalnej pisowni, jest następująca:

 „Swiadectwa Nr 3, 408, Dziennika G-go Nr 38, 194, Księgi Litera C, Numer koleyny 201. Heroldya Królestwa Polskiego. Z mocy Artykułów 51 i 60 Prawa o Szlachectwie w Królestwie Polskiem zapadłego w roku 1836. Rozpoznawszy dowody złożone przez Pana Chełmickiego Felixa Antoniego (dwóch imion) Dziedzica dóbr Białowierzyn i uznawszy takowe za dostateczne na zasadzie decyzyi Rady Stanu oznaymioney przez Wypis Protokółu posiedzenia z dnia 17/29 Grudnia roku 1838 opinią Heroldyi zatwierdzaiącey, udziela niniejsze Świadectwo iako Pan Chełmicki Felix herbu Nałęcz iest Szlachcicem Królestwa Polskiego, wraz z potomstwem prawem płci oboiey w Kraiu zamieszkałem, lub z dozwolenia Rządu w Rossyi, albo za granicą przebywaiącem. Wskutek czego, Pan Chełmicki Felix wpisanym bydź może do Ksiąg Szlachty dziedziczney, która nabyła tego Stanu ogłoszeniem wyżey wymienionego Prawa. O tem Deputacya Szlachecka Świadectwo niniejsze z podpisem Presesa i Dyrektora Kancelaryi Heroldyi, opatrzone Yey pieczęcią, wydane zostaie Panu Chełmickiemu Felixowi Antoniemu. Działo się w Warszawie na posiedzeniu dnia 16/28 Lutego roku 1840. Podpisali: Członek Rady Stanu Królestwa Prezes Heroldyi Alexander Hrabia Colonna Walewski, Członek Heroldyi Dyrektor Kancelaryi Wincenty Matuszewski”.

Treść rewersu, zawierająca informacje uzupełniające, z zachowaniem oryginalnej pisowni, jest nastepująca:

„Deputacya Szlachecka Guberni Płockiey Zaświadcza niniejszym, jako pan Chełmicki Felix Antoni dwóch imion Dziedzic Dóbr Białowieżyna złożył prawem przepisaną opłate w stemplu administracyjnym ceny Złotych pięćdziesiąt, który skasowany i Heroldyi Królestwa Polskiego przesłany został. W Płocku dnia 17/29 Października 1840 roku. Rzeczywisty Radca Stanu Prezes (podpis nieczytelny) Dyrektor Kancelaryi (podpis nieczytelny)”.  

Felix Chełmicki przekazał dyplom potwierdzenia szlachectwa swemu najmłodszemu synowi Józefowi Antoniemu (ur. 1832r., zm. po1882r.), który z kolei powierzył ten akt także swemu najmłodszemu synowi – Edwardowi (ur. 1878 zm. 1954 r.), po Edwardzie potwierdzenie szlachectwa przejął na przechowanie wnuk Edwarda – Janusz (ur. 1950 r.), co dokonało się już w końcu dwudziestego wieku.

Felix był właścicielem dóbr Tupadły, w 1834 roku na mocy kontraktu z dnia 5 czerwca 1834 r. za sumę 34.100 Złote polskie nabył dobra ziemskie o nazwie Białowieżyn, które jak to wynika z księgi hipotecznej zajmowały obszar, co najmniej 210 Mórg, czyli około 120 hektarów. Majątek Białowieżyn Felix przekazał swemu najmłodszemu synowi Józefowi Antoniemu na podstawie kontraktu z dnia 2/14 marca 1859 roku za umówiony szacunek 60.000 Złotych polskich. Informacje o dalszych losach najbliższej rodziny Felixa oraz majątku ziemskiego Białowieżyn znajdują się w biogramie Józefa Antoniego.

Felix Antoni Chełmicki zmarł 26 maja 1861 roku w swoim dworze w Białowieżynie, przeżywszy 77 lat.

Kopia reprodukcji aktu zgonu z 26.05.1861 r. Felixa Chełmickiego ze zbiorów Archiwum Państwowego we Włocławku.

Niżej tekst dokumentu archiwalnego, z zachowaniem oryginalnej pisowni:

„Działo się w Lipnie dnia dwudziestego dziewiątego Maja Tysiąc ośmset sześćdziesiątego pierwszego roku o godzinie ósmej rano. Stawili się Marjan Rościszewski dziedzic Komorowa lat czterdzieści i Stanisław Czernicki Wójt Ostrowitego lat pięćdziesiąt liczący i oświadczyli, iż Dnia dwudziestego szóstego miesiąca i roku bieżących o godzinie jedenastej wieczór umarł w Białowieżynie Felix Chełmicki lat siemdziesiąt siedem liczący Syn rodziców z imion stawaiącym nieznanych urodzony w Hornówku a w Białowieżynie w własnym majątku zamieszkały pozostawiwszy po sobie owdowiałą żonę Franciszkę z Woźnickich – po przekonaniu się naocznie o śmierci Felixa Chełmickiego Akt ten stawaiącym odczytany przez Nas i nich podpisany został. Utrzymujący Akta Metryczne Cywilne Ks. A. Woliński.”

 

Bibliografia:

Norman Davies – „Europa”, Wydawnictwo „Znak”, Kraków 1998r,

Jerzy Piechowski – „Ukryte światła herbów”, Nasza Księgarnia, wyd. z 1991r,

Księga hipoteczna dóbr ziemskich Białowieżyn – z A.P. we Włocławku,

Adam Boniecki i Artur Reiski – „Herbarz Polski”. Tom 2, Warszawa 1904 – 1934,

Seweryn Uruski, Adam Amilkar Kosiński i Aleksander Włodarski „Herbarz Polski, Rodzina” tom II Warszawa 1904 – 1934

 

 Opracowanie:

Tekst - Zofia Sztajer

Grafika – Stefan Chełmicki

 

 

Eustachy Chełmicki (linia po Bartłomieju)

     s. Tadeusza i Maryanny Karnkowskiej (ur. w 1788 w Fabiankach, zm. 14.07.1852 r. w Kawnicach), po osieroceniu przez rodziców wychowywał go stryj Onufry. Początkowo uczył się w gimnazjum w Płocku, jednakże, jak napisał Ignacy w „Kronice Domu Chełmickich od 1409 roku”, Eustachy bardziej skłaniał się ku wojskowości niż naukowości i mając 17 lat wstąpił, jako kadet do ówczesnego Wojska Pruskiego. W 1806 roku po wkroczeniu Napoleona do Polski, gdy zaczęły się formować pułki polskie, młody Eustachy zaciągnął się w randze podporucznika do 4 pułku piechoty w Płocku. Z pułkiem tym odbył kampanie pod Grudziądzem i Gdańskiem a w roku 1808 wraz z Napoleonem wyruszył na podbój Hiszpanii. We francuskich rocznikach kampanii, prowadzonych przez Napoleona, Eustachy opisany został, jako oficer odznaczający się niezwykłym męstwem.

            

   Porucznik Eustachy Chełmicki – fotokopia portretu.
Po bokach
Order Legii Honorowej, otrzymywany przez Polaków uczestniczących w wojnach napoleońskich.
Po lewej stronie - awers, po prawej - rewers.

        W kampanii hiszpańskiej Napoleona najsławniejszą stała się obrona Fuengiroli, cytadeli nad Morzem Śródziemnym, niedaleko Malagi, którą opisał i drukiem ogłosił dowódca garnizonu kapitan Franciszek Młokosiewicz. Na podstawie opisu bitwy, dokonanego przez kpt. F. Młokosiewicza, kronikarz rodu Chełmickich Ignacy z Okalewa zamieścił w „Kronice Domu Chełmickich” obszerny wyciąg obejmujący wzmianki o Eustachym. Bitwa pod Fuengirolą miała miejsce 14 i 15 października 1810 roku, pomiędzy małym garnizonem, liczącym 400 żołnierzy polskiej piechoty i 57 dragonów francuskich a siłami hiszpańsko – brytyjskimi pod dowództwem lorda Blayneya, w liczbie 2000 żołnierzy brytyjskich i 1000 hiszpańskich oraz floty brytyjskiej (ok. 1500 marynarzy). Straty polskie były następujące: 20 rannych i 100 zabitych, straty angielskie: 40 zabitych i 177 jeńców. Zdobyto 5 dział, 300 karabinów i 60 000 sztuk amunicji. Ranny porucznik Chełmicki, który w tej bitwie okazał najwięcej męstwa, awansował na stopień kapitana i został odznaczony krzyżem legii honorowej. W wyniku walk na polu bitwy, Eustachy został ciężko ranny w rękę, jednakże mimo odniesionych ran, wziął udział w następnej kampanii Napoleona do Rosji. Po bitwie pod Fuengirolą polskim żołnierzom przypadła chwała, która rozprzestrzeniła się w świecie, z powodu proporcji walczących przeciwko sobie wojsk. Współcześni nie bardzo mogli zrozumieć, jak Anglicy mając przewagę 10:1 mogli przegrać bitwę. Maryan Kukiel w książce wydanej w 1912 roku, w setną rocznicę walk napoleońskich, napisał, że „czem dla szwoleżerów była Somo-Sierra, tem stała się Fuengirola dla piechoty polskiej”. Niżej fotokopia tej stuletniej książki.

 

Fotokopie: książki Maryana Kukiela „Dzieje oręża polskiego w epoce napoleońskiej” wydanej w 1912 roku oraz strony 212 tomu II z opisem bitwy o Fuengirolę – ze zbiorów Z.S.


Fotokopia obrazu Januarego Suchodolskiego - Bitwa pod Fuengirolą – Obrona zamku Fuengirola w Hiszpanii przez oddział 4 pułku piechoty z Księstwa Warszawskiego - ze zbiorów Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie.

        Gdy w roku 1814 zlikwidowano Wojsko Polskie Księstwa Warszawskiego – Eustachy Chełmicki w randze kapitana zażądał dymisji, następnie osiadł w majątku rodzinnym w Witoszynie. W roku 1834, za udział w powstaniu listopadowym wraz z bratem Romanem i dalszym krewnym Teofilem Chełmickim, został zesłany na Syberię, skąd dopiero po siedmiu latach powrócił do kraju.

W czasie pobytu Eustachego na zesłaniu, jego córka Wanda wyszła za mąż za Karola Weltza, o czym wspomina w liście z 1835 roku starsza siostra Chopina Ludwika Jędrzejewiczowa do Fryderyka w Paryżu. Informacja o zamążpójściu córki Eustachego podana została adresatowi w następujący sposób, cyt.: „Weltz się żeni z panną Chełmicką, której ojciec dalej mieszka jak Kostuś Łusi. Młoda i ładna panna; ślub 18-go miesiąca, właśnie w dzień, kiedy bęben nasz kończy półtora roku.” Wobec wszechobecnej ówcześnie cenzury korespondencji, w każdym niemalże zdaniu listu kryły się jakieś ważne informacje o charakterze konspiracyjnym. W tym przypadku były to słowa odnoszące się do miejsca pobytu Eustachego na zesłaniu w Rosji.     

        Skonfiskowany przez zaborcę majątek Witoszyn wykupił teść Eustachego Jaranowski na korzyść dwóch jego pozostałych córek. Po powrocie z Syberii Eustachy osiadł w majątku swojego zięcia Alexego Otto-Trąbczyńskiego i córki Antoniny w Kawnicach, którzy byli dla niego wsparciem do końca życia. Kapitan Eustachy Chełmicki zmarł 14 lipca 1852 roku, pochowany został w grobowcu rodziny Mielęckich i Trąbczyńskich – rodzin wielce patriotycznych, z którymi przez mężów spokrewnione były: córka Eustachego Antonina Otto – Trąbczyńska i wnuczka Maria Mielęcka. Przez wiele lat siedzibą połączonych rodów Mielęckich i Otto - Trąbczyńskich był dwór w Kawnicach. Dodać należy, że mąż Marii - Ludwik był młodszym bratem Kazimierza Mielęckiego przywódcy postania styczniowego na ziemi włocławskiej i awansowanego przez Rząd Narodowy do stopnia pułkownika i naczelnika sił zbrojnych woj. Mazowieckiego.

 

Grobowiec zasłużonej rodziny ziemiańskiej Mielęckich i Trąmpczyńskich, miejsce pochówku Eustachego. W mogile spoczęli m.in. Ludwik Mielęcki – młodszy brat Kazimierza Mielęckiego, żona Ludwika Maria z Otto Trąbczyńskich, jej rodzice Antonina Trąbczyńska z Chełmickich i Alexy Otto Trąbczyński oraz wielu innych członków rodu Mielęckich.
Z prawej strony – napis na tablicy z piaskowca, ufundowanej przez córkę Antoninę.

 Kurjer Warszawski w numerze 219 z 8 (20) sierpnia 1852 roku na stronie 2 (1156) zamieścił nekrolog następującej treści:


Nekrolog Eustachego Chełmickiego
zamieszczony w Kurjerze Warszawskim nr 219 z dnia 8 (20) sierpnia 1852 r.

Powyższy nekrolog przepisano niżej z zachowaniem oryginalnej pisowni:

„(A. n) W dniu 14 z. m. we wsi Kawnice, zakończył życie doczesne na rękach swego Zięcia, ś. p. Eustachy Chełmicki, były Kapitan b. Wojsk Polskich Xięstwa Warszawskiego, Kawaler Orderu Legji honorowej. Kapitan Chełmicki urodził się w r. 1788 we wsi Płomiany, w byłem ówczasowem Województwie Płockiem. W młodości, bo zaledwo 16y rok licząc, obrał sobie zawód wojskowy, w którym od roku 1807, do ukończenia wojen 1814r., czynny udział przyjął. W r. 1810, jako Porucznik, odznaczył się w obronie zamku Fuengirola w Hiszpanii, gdzie garstka walecznych wojowników pod dowództwem Franciszka Młokosiewicza, oparła się nie tylko wielekroć przemagającej sile Anglików, ale Jenerała Lorda Blaynay nią dowodzącego i licznych jego podkomendnych, w niewolę wojenną zabrała. Z koleją lat, zwyczajem przodków, oręż na lemiesz zamieniwszy, Chełmicki oddał się gospodarstwu wiejskiemu, na nim blisko czterdzieści lat strawił, zawsze czynny, szczęśliwy szczęściem drugich, pokrzepiony Wiarą Ojców, i poddający się Woli BOGA, która go nie raz doświadczyła. Przeżył, bowiem najlepszą Małżonkę, stracił Córkę, a z drugiej kilkoro Wnuków. Zwłoki sędziwego starca wobec przybyłego Rodzeństwa, oraz licznie zebranych Obywateli, którzy Go tyle kochali i szanowali, w d. 16 z. m. ziemi zwrócone zostały. Pokój Jego duszy!”

Bibliografia:

1/ „W setną rocznicę 1812 – 1912 Dzieje Oręża Polskiego w Epoce Napoleońskiej” opisał Dr. Maryan Kukiel – W Poznaniu nakładem Zdzisława Rzepeckiego i S-ki 1912.

2/ Ignacy Chełmicki - „Kronika Domu Chełmickich od 1409 r.”

3/ list Ludwiki Jędrzejewiczowej do brata Fryderyka Chopina w Paryżu z 1835 roku.

 

Opracowanie:
Zofia Sztajer - tekst
Stefan Chełmicki - ilustracje i grafika

 

 

 

Ignacy Antoni Tomasz Chełmicki s. Stanisława i Klary z Nałęczów (linia po Bartłomieju)

        Urodzony dn. 6 grudnia 1793 roku w Dobrem, gdzie jego ojciec był właścicielem dóbr ziemskich. W 1800 roku, po śmierci ojca Ignacy zamieszkał razem z matką i siostrą Józefą w Okalewie, majątku należącym do stryja Mikołaja. Wkrótce jednak został oddany na wychowanie do stryja Onufrego w Płomianach, gdzie pobierał naukę razem ze stryjecznymi braćmi, pięcioma po stryju Onufrym: Sylwestrem, Markiem, Antonim, Alojzym, Adamem i szóstym po stryju Tadeuszu – Romanem. Gdy skończył 10 lat, w roku 1804 rozpoczął naukę w Liceum Warszawskim. Był to pierwszy rok istnienia tej szkoły, w której naukę zaczęło 900 uczniów, w tym ośmiu z rodu Chełmickich. Rektorem Liceum był Samuel Linde, znany leksykograf i autor „Słownika Języka Polskiego”. W szkole młody Ignacy miał szczęście zetknąć się z najwybitniejszymi postaciami XIX wieku, gościnnie odwiedzającymi szkołę z okazji ważnych uroczystości: Stanisławem Staszicem – ówczesnym członkiem Izby Edukacyjnej, Julianem Ursynem Niemcewiczem – Sekretarzem Stanu, generałem Karolem Otto Kniaziewiczem, Feliksem Łubieńskim – Ministrem Sprawiedliwości, autorem wprowadzenia w Królestwie Kodeksu Napoleona i wieloma innymi osobami, które odcisnęły ślad na kulturze Polski. O tych postaciach a także o systemie kształcenia w Warszawskim Liceum napisał w swych pamiętnikach inny z rodu Chełmickich - Piotr syn Jakóba z linii po Adrianie, który ukończył tę szkołę jako prymus. Po skończeniu Liceum, Ignacy podjął studia w Szkole Prawa i Administracji na Wydziale Administracji. Była to szkoła, w której nauka trwała półtora roku, wykłady odbywały się na wzór uniwersytecki. W „Kronice Domu Chełmickich” Ignacy tak wspomina ten okres: …” Posłużyło mi to głównie do powzięcia wiadomości nauki Ekonomii Politycznej i poznania Kodeksu Napoleona, którego wykładu słuchać byli obowiązani uczniowie z wydziału administracyjnego. W czasie tym wiele bardzo korzystałem z towarzystwa X-a Kanonika Szwejkowskiego, późniejszego rektora Uniwersytetu Warszawskiego, który pozwolił na to, że mnie na mieszkanie przy nim umieszczono. Lubo nie przyjął na siebie żadnych specjalnych obowiązków, zawsze jednak wysokie światło, obyczaje i rzadki rozsądek tego czcigodnego męża były dla mnie bardzo korzystne”… Po ukończeniu studiów, dzięki protekcji szwagra Leonarda Lasockiego, odbył praktyki w Departamencie Łomżyńskim w Biurze Prefektury, jako asesor w wydziale Sekretarza Generalnego. Praktykował tam kilkanaście miesięcy, co dało Mu możliwość zaznajomienia się z formami i stylem pracy administracji rządowej. Napisał o tym w „Kronice” cyt.: …”mieszkając w domu Prefekta byłem jego podręcznym sekretarzem. A że Pan Lasocki był światłym urzędnikiem wypolerowanym na dworze Króla Stanisława Augusta, pracując na wówczas w przybocznej Radzie Nieustającej, przy tem posiadał talent pięknego wypowiadania się i wymówienia, to wszystko uczyniło mój pobyt tam nie bez korzyści”...

        Data 4 maja 1816 r. była datą znaczącą w życiu Ignacego. Tego dnia, bowiem zebrała się w Okalewie, Rada Familijna rodziny Chełmickich i w obecności pisarza aktowego powiatu lipnowskiego Marcelego Mellera sporządziła akt, postanawiając, co następuje: wszystkie dobra okalewskie, ruchome i nieruchome, przekazać na całkowitą własność z prawem dziedziczenia Ignacemu Chełmickiemu pod dwoma warunkami:, że spłaci dług swego stryja Mikołaja i współsukcesorów. Tak, więc matka Ignacego otrzymała od swego syna kwotę 92720 złp., którą to sumę Mikołaj winien był jej zmarłemu mężowi — Stanisławowi. Pozostali współsukcesorzy otrzymali: Anna i Sylwester Chełmiccy po 86000 złp., Roman Chełmicki — 30000 złp., Eustachy Chełmicki — 29000 złp., Zenona z Chełmickich Rościszewska i Teodozja z Chełmickich Głuchowska po 33737 złp. i Marcela z Chełmickich Goślicka — 33000 złp. Cała spłata hipoteczna, jaką obciążony został Ignacy, wyniosła 424194 złp. Rada Familijna postanowiła dać młodemu gospodarzowi czas na zagospodarowanie się i w związku z tym postanowiła:

1. Żądać od Ignacego zapoczątkowania spłat dopiero po trzech latach od chwili zawarcia umowy, tj. od 1819 r.
2. W wypadku złej koniunktury w rolnictwie, a także niepowodzeń w gospodarowaniu, spłaty te mogły być odroczone na dalsze lata. Wszystkie wymienione sumy spadkowe zabezpieczone zostały hipotecznie na dobrach okalewskich. Szacunek wartości całego majątku w 1816 r. wynosił 700 000 złp. Z dużą jednak ostrożnością trzeba potraktować podawaną sumę. Poważna część szacunków wpisywanych w tym czasie do ksiąg wieczystych pochodziła jeszcze z czasów przedrozbiorowych, gdy w obawie przed zwiększonym podatkiem szacowano majątek poniżej rzeczywistej wartości. Ignacy Chełmicki prawdopodobnie pragnął zlikwidować wszystkie obciążenia finansowe w stosunkowo krótkim czasie i przystąpić do gospodarowania z czystą hipoteką. W grudniu 1817 r. sprzedał Marianowi Cissowskiemu Skrwilno z prawem pierwokupu, Szczawno, Rak, Rudę, Zambrzycę, Czarnię Dużą i Małą, Mościska oraz część w dobrach chrapońskich. W 1822 r. Marian Cissowski odstąpił Ignacemu ziemie leżące bliżej Okalewa, tj. kolonię Oborczyska i część wsi Szustek — razem 19 włók chełmińskich, tj. około 341 ha gruntu.

        Będąc właścicielem Okalewa, Ignacy po ukończeniu 24 lat - 31 stycznia 1818 roku ożenił się z Kordulą Lasocką z Wilkanowa córką Floriana i Nakwaskiej, panną trzy lata młodszą, którą pokochał czystą, bezinteresowną miłością, jak sam wyraził się o swych uczuciach do Korduli w „Kronice”.  
       
Z małżeństwa tego urodziło się troje dzieci: syn Adolf i dwie córki: Maria i Karolina oraz czworo zmarłych w wieku niemowlęcym.

        Wzniesioną w roku 1800 przez Mikołaja Chełmickiego kaplicę w ogrodzie dworskim, Ignacy przebudował  w 1846 r. na kościół w stylu neoromańskim na planie krzyża.

 

Z lewej: kościół w Okalewie, fot. z prawej: wnętrze kościoła. Fot Stefan Ch.

        W notatkach uzupełniających do „Kroniki” (strona 181 rękopisu) Ignacy napisał, że w kościele tym w 1862 roku ufundował tablicę pamiątkową, która wmurowana została po prawej stronie ołtarza głównego z następującymi napisami:

„ś. p. Mikołajowi Chełmickiemu dziedzicowi Okalewa, Generałowi Konfederacyi Kościuszkowskiej Ziemi Dobrzyńskiej, zmarłemu bezdzietnie w r.1808 w Toruniu. Pochowanemu w grobach klasztoru Ojców Reformatorów w Podgórzu. Obywatelowi dobrze zasłużonemu Bogu, Kraiowi, rodzinie i ludzkości. Stryjowi swemu i Opiekunowi” tudzież

„ś. p. Stanisławowi Chełmickiemu zmarłemu w r. 1800 i Klarze z Nałęczów, zmarłej w r. 1850 małżonkom, których zwłoki spoczywają w grobie Klasztoru O. O. Karmelitów w Oborach, najlepszym i poświęcającym się dla dobra swych dzieci rodzicom.
Na znak nie wygasłej wdzięczności i uwielbienia, za pozostawione przez Nich niczem nie skalane Imie i poczciwie zapracowany majątek, w duchu rzetelnej prawdy i sprawiedliwości, jako Synowiec i Syn ten kamień położył. Z czułem westchnieniem Dusze ich poleca Opiece Boskiej. Modlitwę za Nich i Imiona przekazuje sercu i pamięci następnych pokoleń Ignacy Chełmicki.

Ponadto w rękopisie kroniki, na stronach 182 – 183, Ignacy napisał, że koszty tego przedsięwzięcia wyniosły:
Tablice białego marmuru 333 zł 10 gr.

Litery wyzłacane 253 zł 10 gr.

Upakowanie 6 zł 20 gr.

Cały rachunek kamienia 593 zł 10 gr.

        Obecnie po zmianach dokonanych w czasie kolejnych remontów, przeprowadzanych przez proboszczów, tablica znalazła się w mniej eksponowanym miejscu – na bocznym filarze (pod chórem).



Zdjęcie tablicy pamiątkowej w kościele, w Okalewie ufundowanej przez Ignacego Chełmickiego w 1862r. Fot. Stefan Ch.

        W kaplicy okalewskiej ufundowany został grób familijny w linii prostej od Ignacego, w którym jako pierwsze, spoczęły zwłoki synka trzyletniego Juliana i Karoliny Chełmickich, zmarłego 28 kwietnia 1866 roku.

        Z racji wykształcenia Ignacy Chełmicki zaangażował się w życie gospodarcze i publiczne kraju. Trzykrotnie wybierany był do władz Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego, najpierw, jako Radca Dyrekcji Płockiej, później Prezes tego Towarzystwa w Województwie Płockim a na koniec, jako Radca Komitetu Towarzystwa w Warszawie. W tym samym czasie dotrzymał propozycję objęcia fotela kasztelana w Senacie, której nie przyjął, ponieważ ustąpił ją, jak sam napisał bardziej zasłużonym.

        Korespondował z Józefem Ignacym Kraszewskim. W Bibliotece Uniwersytetu Jagiellońskiego zachował się jeden z listów Ignacego do J. I. Kraszewskiego, którego fotokopię uzyskałam w lutym 2011 r.

 

Fotokopia listu Ignacego Chełmickiego do J. I. Kraszewskiego
Z Oddziału Rękopisów Biblioteki Jagiellońskiej Rkp. BJ 6491 k. 169
Ze zbiorów Zofii S.

Treść tego listu jest następująca:

„Szanowny Panie

        Daruj mi Pan, że z dalekiego kąta dawnej ziemi Dobrzyńskiej, przerywam Mu chwile, poświęcone może ważniejszym sprawom. Powody jednakże do tego znajdziesz Pan, iak sądzę dosyć usprawiedliwione, gdy Mu powiem: że to starzec osiemdziesiąt kilkoletni, boleśnie zadraśnięty w swoich uczuciach, podnosi głos za krzywdę wyrządzoną imieniowi, które iakkolwiek nierozgłośnie w narodzie, nie inną przecież piękną kartę w historyi zajmuie. Porównaj Pan mój podpis, z nazwiskiem bohatera powieści Iego, drukuiącej się obecnie w Wieku, a domyślisz się o co rzecz chodzi. Tak szanowny Panie „nomina sunt odiosa”. Iest to zasada przyięta przez wszystkich szanuiących siebie i publiczność autorów. Każda powieść, z wyższą i zacną tendencyą, nie może mieć na celu ośmieszenie imion żyiących rodzin, co nieiednemu podaie wątek do wyszukiwania i upatrywania prawdopodobieństwa w przytaczanych zdrożnościach, odnośnie do tychże rodzin.
        Ieżeli zaś powieść ma być satyrą, to takowa według słów poety: …”w szczególności nikomu nie łaie, czołem biie osobom, gani obycie”. Tem więcej zadziwia, przeto i tem dotkliwsze iest odstąpienie od tej zasady autora, szeroko rozniesionej w kraiu i za kraiem sławy. Chciałbym wierzyć, że to się stało mimo woli Iego, a iednakże nie przypuszczam, aby nazwisko, które noszę, było Mu obce, tak iak nie mogą być Mu tajne źródła, a mianowicie: Kroniki Długosza i Kromera, Archiwum Koronne fol.10. karta 10., Opisanie Ziemi Dobrzyńskiej p. Gawareckiego, Herbarz Paprockiego. Biblioteka Warszawska z r. 1842, tom IV, strona 919, wreszcie Kółko Domowe z miesiąca czerwca 1843 str.: 72, 74, z których płynie dowód, że rodzina, której mam szczęście być potomkiem, począwszy od 14-go wieku, aż do ostatnich czasów, dobrze się zasłużyła ojczyźnie, i tak się słusznie redaktorka Kółka Domowego wyraża: …”Wprawdzie nie widzimy, aby rozpierała się wyniośle obok tronu na krzesłach senatorskich, lecz zacnie sprawowanemi posługami obywatelskiemi, składała się wytrwale każdem pokoleniem na najiędrniejszą treść życia narodowego”. Nie przytaczam tego dla próżnej chluby, bo nie iestem bałwochwalczym czcicielem przeszłości, nie przeczę także, że mogą być i tu wyiątki, bo gdziesz ich nie ma? Nie mniej iednak, miła iest mi pamięć moich przodków, którzy na chlubne zasłużyli wspomnienie, a nawzaiem boli mnie sponiewieranie /iakoby z pewnym celem/ ich imienia, bo przecież nie trudnoby było użyć innego nie drażniącego niczyiey miłości własnej. Powiedziano gdzieś i słusznie: „w ilu par milionie, żyie święta i miłości, tyle żyie święta w łonie, i narodu, i ludzkości, więc rodzina to naród: czem dla narodu są imiona sławnych i zasłużonych w ojczyźnie mężów, tem dla rodziny być powinny cnoty i zasługi ich przodków. Pamięć iak iednych tak drugich, iest to palladium, którego promienie nowemu pokoleniu przyświecać maią; nie godzi się więc śmiesznością okrywać tego, co dla narodu lub rodziny świętem być powinno.
   
Sądzę, że Szanowny Pan uznasz słuszność pobudek, które mnie skłoniły do uczynienia niniejszej do Niego odezwy, i przebaczyć raczysz zbyt może długą gawędę moią, przepełnione bowiem żalem uczucie, nie może zbyt wąskim płynąć korytem. Mam przy tem nadzieię, że szlachetnem uznasz słuszności, raczysz zapewnić mi wszelkie możliwe zadośćuczynienie. Czego oczekuiąc, miło mi wyrazić mój wysoki dla Niego szacunek i poważanie.

                                                                                                                                                                                Ignacy Chełmicki
Pisałem w Okalewie pod Rypinem

Dnia 21 kwietnia 1875.”

         List ten pisał człowiek 82-letni, jeszcze w pełni sił intelektualnych, który został osobiście głęboko dotknięty przez znanego pisarza na skutek użycia w powieści pt. „Kawał literata” nazwiska „Chełmicki” w sposób ośmieszający.
        
Tytułowym bohaterem jest Tomasz (Chełmicki) Chełmowski. W powieści jest on synem byłego żołnierza, który po skończeniu służby pracuje, jako woźny w Akademii Bialskiej (w Białej Podlaskiej). Po śmierci ojca Tomasz kończy Akademię, a odkrywszy swój talent pisarski, postanawia wyruszyć w świat, by zrobić karierę literacką. Przez kilka lat ima się różnych zajęć. Będąc pisarzem u pewnego podkomorzego, zakochuje się w jego córce, lecz że panu podkomorzemu nie są w smak te amory, wypędza Tomasza w niezwykle brzydki sposób. Bohater nie przypuszcza, iż los zetknie go jeszcze w przyszłości z rodziną podkomorzego i ukochaną. Tymczasem Tomasz przybywa do Warszawy. Spryt, buta, niezwykła pewność siebie i wyjątkowa zdolność do łgarstwa sprawiają, iż zaczyna odnosić pierwsze sukcesy w wyższych sferach stolicy.  Na podstawie losów Tomasza Chełmowskiego autor w powieści daje obraz życia społeczno-kulturalnego stolicy końca XVIII wieku, wyższych sfer Warszawy, atmosferę dworu królewskiego i rezydencji magnackich. Można z tej powieści wiele dowiedzieć się o polskim życiu naukowym i literackim tego okresu. Na drugim planie pisarz opisał stolicę okresu Sejmu Czteroletniego, a także przygotowania do zbliżających się reform społeczno-politycznych uchwalonych przez tenże sejm. Głównie jednak powieść doskonale oddaje atmosferę codziennego życia wyższych sfer stolicy, szczególnie pod kątem ich zepsucia obyczajowego.

         „Kawał literata” publikowany był po raz pierwszy na łamach „Wieku” i „Gazety politycznej, literackiej i społecznej” w 1875 r. w numerach od 68 do 119 z pewnymi przerwami. Wydanie książkowe uzyskało zezwolenie cenzury rosyjskiej jeszcze w tym samym roku, 25 sierpnia. Ukazało się drukiem w roku następnym, tj. w 1876, w Warszawie nakładem Księgarni Gebethnera i Wolffa, Krakowskie Przedmieście 15. W pierwodruku główny bohater, wierszokleta, nosi w całej prawie pierwszej części powieści nazwisko Chełmicki, na pozostałych zaś stronach, aż do końca – Chełmowski. Na stronie 97, na której po raz pierwszy ukazało się nazwisko Chełmowski, pod tekstem, znajduje się następująca uwaga autora: „Chełmowski, nie zaś Chełmicki, jak w poprzednich arkuszach z powodu niewyraźnego pisma drukowano”. Zmianę nazwiska głównego bohatera wywołał wyżej zaprezentowany list Ignacego Chełmickiego, który wystąpił z pretensjami do autora i osiągnął zamierzony cel.

        Jednakże trudno dziwić się Kraszewskiemu, autorowi kilkuset powieści historycznych, że bohaterów swoich powieści obdarzał nazwiskami często do końca nieprzemyślanymi, które miał w pamięci z różnych okresów życia. Zapewne, w tym przypadku, pamiętał nazwisko Chełmickiego z Liceum Warszawskiego, z którym uczył się w jednej klasie. Mowa jest tu o Józefie Karolu Konradzie koledze z Żoliborza, późniejszym generale.
       
Z treści listu wynika, że Ignacy biegle władał językiem łacińskim, znał dobrze historię i literaturę. List ten jest przykładem użycia pięknej staropolszczyzny oraz świadczy o tym, że autor, choć mocno zraniony, to jednak pozostał pełen galanterii i dobrego wychowania.

        O patriotyzmie świadczy postawa Ignacego w czasie powstania listopadowego, bowiem ofiarował ze swego majątku 50 wołów na rzecz wojska polskiego. Był inicjatorem oczynszowania chłopów w swych dobrach oraz rzecznikiem oświaty wśród ludu. Ufundował pierwszą szkołę ludową w Okalewie. Zajmował się też publicystyką. W 1859 r. ogłosił drukiem „Uwagi i myśli zmierzające do udoskonalenia moralnego”, „Tablice genealogiczne do Historyi Polski” oraz w 1867 roku „Ćwiczenia religijno-moralne na drodze postępu cywilizacji Chrześcijańskiej”. Z tekstu pierwszej z tych książek można wywnioskować, że autor znał dobrze ekonomię polityczną, wszak uczył się jej w Szkole Prawa i Administracji w Warszawie. Także ciekawe są rozważania Ignacego o wartości pracy ludzkiej. Pisał, że „w obecnym więc systemacie układów i ruchu społeczeństwa, wszystko się odnosi do pracy, jest ona powszechną dźwignią potęgi ludzkiej nad naturą..." Dochód uzyskany ze sprzedaży tych książek przeznaczony został przez autora na rzecz szpitala w Rypinie, którego budowę rozpoczęto w 1861 roku.

        W roku 1853 zdał gospodarstwo dzieciom a sam zajął się spisaniem, liczącej 202 stron kroniki rodu, którą ukończył w listopadzie 1867 roku. Obecnie rękopis „Kroniki Domu Chełmickich od roku 1409” znajduje się w Bibliotece Ossolińskich we Wrocławiu, skąd autorka tego tekstu pozyskała fotokopie. Niżej zaprezentowane zostały fotokopie kilku stron tego cennego rękopisu.



Fotokopie kilku wybranych stron rękopisu „Kroniki Domu Chełmickich od roku 1409”
uzyskane z Zakładu Naukowego Biblioteki Ossolińskich we Wrocławiu. Fotokopie ze zbiorów Z.S.

                W dniu 24 czerwca 1853 r., o czym napisał w „Kronice”, spisany został akt notarialny, na mocy, którego Ignacy i Kordula, małżonkowie Chełmiccy, przekazali swe dobra synowi Adolfowi, córki zaś, Maria i Karolina, otrzymały w posagu po 100 000 złp. Ignacy w dniu 29 października 1859 r. przed rejentem St. Kuczborskim w Warszawie ustanowił stypendium dla trzech studentów, w tym jedno duchowne, dla młodzieńców z rodu Chełmickich o łącznej sumie 30 000 rubli w srebrze z procentem 5 od sta rocznie. Stypendium to nosiło imię fundatorów — Ignacego i Korduli Chełmickich. W akcie hipotecznym suma ta zabezpieczona została na zawsze na dobrach okalewskich i każdorazowy właściciel tych dóbr zobowiązany został przez fundatorów do wypełniania ich woli. W wypadku niewywiązania się przyszłych właścicieli dóbr okalewskich z wyżej powziętych zobowiązań, w myśl art. 910 kodeksu cywilnego wówczas obowiązującego, darowizna ta mogła być ściągnięta przez odpowiednie władze państwowe. Z przekazów ustnych, zachowanych w rodzinie wiadomo, że z tego stypendium korzystał ks. Zygmunt Chełmicki, jednakże faktu tego nie potwierdza żaden dokument. Ponadto Ignacy Chełmicki zastrzegł dla siebie i żony prawo dożywocia na dobrach okalewskich na sumę 100 000 złp. i zobowiązał swego syna do wystawienia przy pałacu oficyny, w której spadkodawcy mieli zamieszkać. Z resztek, jakie mu pozostały po oddaniu majątku dzieciom, pięć tysięcy zł przeznaczył na zakup zegarków dla dziesięciu wnuków, t. j. po 200 zł dla każdego, po dojściu do wieku, jaki rodzice uznają za stosowny. Ignacy wyjaśnił w „Kronice”, że odziedziczone majątki rzadko są rękojmią szczęścia, gdyż ludzie przy nich przyzwyczajają się do marnowania czasu i lekceważenia owoców pracy. Zegarek jest najpożyteczniejszym i niezbędnym narzędziem, które człowiekowi zawsze przynosi pożyteczną usługę.

        Małżonkowie Chełmiccy doczekali sędziwego wieku: Ignacy zmarł 11 grudnia 1877 r., jego żona Kordula dwa lata wcześniej, tj. 21 marca 1875 roku. Obydwoje pochowani zostali na cmentarzu parafialnym w Skwirlnie. „Gazeta Toruńska” w nr 296 z dnia 23 grudnia 1877 roku zamieściła krótki artykuł o uroczystościach pogrzebowych ś. p. Ignacego.



Wycinek z „Gazety Toruńskiej” nr 296 z 23 grudnia 1877 r.

        Tekst powyższego (z zachowaniem oryginalnej pisowni) jest następujący: „Z Rypińskiego, 21 grudnia. Wracam z pogrzebu. Co tylko zanieśliśmy na barkach naszych na cmentarz parafialny w Skrwilnie drogie całej okolicy zwłoki śp. Ignacego Chełmickiego z Okalewa. Starzec 85-cioletni. Patryarcha okolicy zasnął w Bogu 14 bm. Ośmielam się użyć wyrażenia „zasnął w Bogu”, bo śmierć miał nadzwyczaj lekką, a jako prawdziwy chrześcijanin, sposobił się do niej od dawna.

        Nie wchodząc w to, czy i kiedy zdolniejsze pióro odda hołd należny pamięci czcigodnego męża, idę tylko za uczuciem własnego serca, aby wyrazić publicznie to, czem ono przepełnione dla niego. Przez pół wieku, z blizka patrzyłem na czyny prywatne i obywatelskie zgasłego męża; od mojej młodości zaszczycany jego względami i dowodami prawdziwej życzliwości, nosiłem dla niego cześć, jak dla ojca to też stratę, jaką przez śmierć jego ponieśli wszyscy, odczuwam sercem synowskim. Od dawna przywykliśmy uważać śp. Chełmickiego za patriarchę naszej okolicy, a to chlubne miano nie samą liczbą lat pozyskał, ale cnotami prawdziwie staropolskiemi, opartemi na gruntownej pobożności. Nieraz z głębokiem wzruszeniem podzielałem uczucia jego religijne, które były posadą wszystkich jego czynności, wszystkich dążeń i nadziei!... Z tej gruntownej posady szły jego uczynki, które chlubę naszej okolicy przynoszą, bo los włościan obszernych dóbr swoich od lat 30 przeszło polepszył i oczynszował ich na bardzo łagodnych warunkach, i nieraz byliśmy świadkami życzliwych objawów wdzięczności.”

        Ten piękny pośmiertny tekst, pełen hołdu i czci dla ś. p. Ignacego Chełmickiego świadczy, jak wielkim i szanowanym a jednocześnie skromnym był za życia.
 

Bibliografia:

1/  Ignacy Chełmicki – „Kronika Domu Chełmickich od roku 1409”, fotokopie rękopisu z Biblioteki Ossolineum we Wrocławiu na podstawie zlecenia Z.S z dnia 23 lutego 2011r.,
2/
 Adam Boniecki i Artur Reiski – „Herbarz Polski”. Tom 2, Warszawa 1904 – 1934,

3/  Henryk Miłoszewski – Kościoły Ziemi Dobrzyńskiej, Toruń 2007r.
4/ 
Józef Ignacy Kraszewski – „Kawał literata”, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1980

Opracowanie:
Zofia Sztajer - tekst
Stefan Chełmicki -
ilustracje i grafika

 

 

Józef Karol Konrad Chełmicki (linia po Adrianie 1)

    syn Tomasza Jana Feliksa i Izabelli de Grosmann z Zapolskich, urodzony dn. 19 lutego 1813 r. w Warszawie. W Archiwum Państwowym m. st. Warszawy zachowało się świadectwo urodzenia Karola Konrada, z którego wynika, że na chrzcie nadano Mu imiona Karol Konrad, jednak w późniejszym okresie swego życia używał przede wszystkim imienia Józef. Używał także imion Józef Conrad, podpisując się tak m.in. pod listem do J. I. Kraszewskiego, prezentowanego w dalszej części.

Kserokopia aktu urodzenia Józefa Karola Konrada Chełmickiego
z Archiwum Państwowego m. st. Warszawy.

Treść powyższego, z zachowaniem oryginalnej pisowni, jest następująca:

„C/3. Roku Tysiąc Ośmset Czternastego dnia Dwudziestego Szóstego Miesiąca Lutego o godzinie Czwartej po południu Przed Nami Urzędnikiem Stanu Cywilnego Gminy Siódmej Miasta Warszawy w Powiecie y Departamencie Warszawskim stawił się Wielmożny Pan Tomasz Chełmicki Prokurator Generalny Sądu Appelacyjnego Xięstwa Warszawskiego lat Trzydzieści Ośm maiący tu w Warszawie przy Ulicy Senatorskiey w Domu pod Liczbą Czterysta Sześćdziesiąt zamieszkały y okazał Nam Dziecię Płci męskiey, które urodziło się w iego mieszkaniu na Dniu Dziewiętnastym Miesiąca y Roku bieżącym, oświadczając, iż iest spłodzone z Niego y Izabelli de Grosmann Zapolskich lat Dwadzieścia cztery maiącey iego Małżonki, y że życzeniem iego iest nadać mu Imiona Karol Konrad. Po uczynieniu powyższego oświadczenia y okazania Dziecięcia w przytomności Wiel. Pana Dukla Szadurskiego Szambellana lat Czterdzieści Cztery maiącego przy Ulicy Franciszkańskiey w Domu pod Numerem Tysiąc Ośmset Cztery – oraz Wincentego Zakrzewskiego Zastepcy Sekretarza Prokuratora Appellacyi Xięstwa Warszawskiego, lat trzydzieści maiącego przy Ulicy Niecałey w Domu pod Numerem Szeiset Czternaście Lit. L zamieszkałych, Akt niniejszy Urodzenia po przeczytaniu Onego Oycu y Świadkowie z Nami podpisali. Podpisy nieczytelne, x/o godzinie Czwartey Xiądz podpis nieczytelny,”

Niżej fotokopia zapisu aktu chrztu Karola Konrada z ksiąg kościelnych:

Fotokopia ksiąg kościelnych z Archiwum Państwowego m. st. Warszawy, zapisy dot. chrztu Karola Chełmickiego znajdują się po prawej stronie pierwszej księgi u dołu strony oraz w górnym lewym rogu drugiej księgi.

Niżej fotokopie zapisów dotyczących chrztu Karola Chełmickiego umożliwiające odczyt:

Fotokopia ksiąg kościelnych z Archiwum Państwowego m. st. Warszawy, z zapisami dot. chrztu Karola Chełmickiego.

Młody Karol Konrad początkowo nauki pobierał w domu rodziców a następnie w kolegium oo. Pijarów na Żoliborzu, gdzie uczył się w jednej klasie z Józefem Ignacym Kraszewskim, z którym później korespondował. Po wybuchu powstania listopadowego zgłosił się, jako ochotnik w randze podporucznika do saperów. Wysłany najpierw do Modlina, na własną prośbę został wkrótce przeniesiony do 2 pułku jazdy płockiej a następnie do 3 pułku strzelców konnych i aż do upadku powstania brał udział we wszystkich walkach tego pułku.

Po upadku powstania i kapitulacji Warszawy ukrywał się w stolicy i dopiero po śmierci ojca w r. 1832 wyruszył na emigrację. We Francji przebywał w Bourges, skąd dzięki staraniom krewnych, przede wszystkim stryjecznego brata, posła Wincentego, dostał się do Paryża, gdzie uzyskał prawo stałego pobytu. Brał udział w pracach Towarzystwa Litewskiego i Ziem Ruskich. Uczęszczał na kursy wojskowe, na wykłady w Sorbonie, w Collége de France, gdzie uczył się inżynierii i rysunków. W nadziei, że weźmie udział w wyprawie gen. Dembińskiego do Egiptu, przygotowywał się do tego studiując języki wschodnie w École des Langues Orientales. Kiedy jednak w Egipcie legion polski nie powstał, zaciągnął się w randze podporucznika inżynierii do zorganizowanego przez Józefa Bema legionu, który miał wesprzeć królową Portugalii Donnę Marię II da Gloria. W legii tej walczył aż do kapitulacji Don Miguela. Po zakończeniu kampanii pełnił służbę inżyniera fortecznego w twierdzy Elvas, następnie w 1837 r. uczestniczył w wojnie hiszpańskiej, jako oficer saperów w dywizji, wysłanej przez Portugalię na pomoc królowej Krystynie.

Dziedziną, w której pozostawił trwałe ślady była kartografia. Owocem rocznego pobytu w stopniu porucznika korpusu inżynierów w koloniach portugalskich w Afryce była dwutomowa Cartografia Cabo-Verdiana, ou Descripcao geographico-historica da Provincia das Ilhas de Cabo-Verde e Guine, czyli opis krajoznawczo-historyczny Wysp Zielonego Przylądka i Gwinei Portugalskiej, wydana w Lizbonie w latach 1841-43. W pracy tej zamieścił własnoręcznie wykonane mapy tych obszarów oraz sztychy krajobrazów, typów ludzkich i zwierząt, których część również nosi jego podpis. Nadto, jak wynika z korespondencji z Kraszewskim, uczestniczył w pracach nad mapą Portugalii. Niżej fotokopia jednej z map wykonanych przez Karola Konrada w czasie pobytu na wyspie Cabo-Verdiana, wydana w roku 1843, o czym świadczy zapis umieszczony na mapie. Kopię mapy pozyskał Stefan Chełmicki od praprawnuka generała – Francisco Taveres de Almeida z Portugalii.

Fotokopia jednej z map z Cartographia Cabo-Verdiana, wykonanej przez Józefa Konrada Chełmickiego, sygnowana datą roku 1843.

Brał czynny udział walkach domowych Portugalii stając zawsze po stronie królowej Donny Marii II, po zwycięstwie rewolucjonistów usunięto go na jakiś czas ze służby wojskowej. Przywrócony do władzy nowy rząd królowej powierzył mu prace kartograficzne oraz kierownictwo budowy fortów i gmachów, wrócił też do służby wojskowej. W kampanii 1846-1867r. odznaczył się w bitwie pod Torres Vedras i jako kwatermistrz dywizji południowej, był też jednym z przedstawicieli królowej w pertraktacjach pokojowych po zakończeniu wojny. Od 1849r. pracował w prowincjach południowych, kierując budową szos, mostów i kolei w dystryktach Portalegre i Evora. W 1856 r. został inspektorem dróg i mostów, potem inspektorem budynków rządowych i pomników w całej Portugalii, przez kilka lat uczestniczył w opracowywaniu mapy Portugalii na podstawie pomiarów triangulacyjnych. W tym czasie ogłosił swoją „Memoria sobre aqueduto Geral de Lisboa”, czyli dokumentację akweduktu zaopatrującego Lizbonę oraz miejskich urządzeń wodociągowych, gdzie zawarł przekroje i szczegóły tych urządzeń w skali 1: 100 do 1:500. W 1858 r. odwiedził Warszawę. W 1868 r. wrócił do służby wojskowej, jako pułkownik i inspektor inżynierii wojskowej. W parę lat później (1874) zwiedził na polecenie ministra wojny Francję, Niemcy i Austrię i złożył raport o budowaniu fortów, koszar i szpitali wojskowych oraz organizacji batalionów pionierskich w tych państwach. W 1878 roku opublikował pracę ważną w dziejach Portugalii: Esboço sobre a Defeza de Portugal, traktującą o założeniach strategicznych obrony Portugalii. Był współpracownikiem czasopisma wojskowego „Revista Militar”, w rękopisie pozostawił podręcznik sapera „Manual de sapador”. W 1874 r. został mianowany generałem dywizji i objął dowództwo 4 dywizji stacjonującej na południu w prowincji Algarve oraz został także członkiem komisji, opracowującej plany fortyfikacji Lizbony. W 1885 r. awansował na stopień generała dywizji. Zmiana rządu pozbawiła go dowództwa w 1880 r. Został wówczas gubernatorem granicznej twierdzy Elvas, w której kiedyś rozpoczynał karierę w Portugalii. W 1888 r. przeszedł na emeryturę.

 

Gen. Józef Karol Konrad Chełmicki

Karol Konrad był dwukrotnie żonaty. Z pierwszą żoną Julią Hofacker de Moser (ślub 4.07.1844r) z luterańskiej rodziny, miał siedmioro dzieci: syna i sześć córek. Syn João Carlos kształcił się w polskiej szkole na Batignolles w Paryżu. João Carlos około 1874 roku wstąpił do służby kolonialnej w Mozambiku i jak napisał praprawnuk Karola - Francisco Tavares de Almeida z Portugalii do Stefana Chełmickiego, był tam kierownikiem robót publicznych, zmarł bezpotomnie w 1898 roku. Córka Karola Konrada - Matilde Paulina Moser zamężna z Guiherme Afflalo - muzykiem włoskiego pochodzenia, miała dwóch synów, z których prawdopodobnie obydwaj wyemigrowali do Brazylii i używali tam nazwiska Chelmicki a nie Afflalo. Emilia Laura zawarła w 1874 roku małżeństwo z Gustavo Liebenmeisterem w miejscowości Unna (niedaleko Dortmundu) w rejencji Arnsberg w Nadrenii Westfalii, wówczas w księgach kościoła ewangelickiego zapisano nazwisko von Chelmicki, Emilia Laura mieszkała później w Bochum. Inna z córek – Maria Wanda zmarła w wieku piętnastu i pół lat w Paryżu i została pochowana na cmentarzu Monparnasse. Jej grobem, po uprzedniej renowacji stalli i krzyża, zaopiekowało się Towarzystwo Opieki nad Polskimi Zabytkami i Grobami Historycznymi we Francji. Z listu Pani Kosowicz – przedstawicielki tego Towarzystwa do Stefana Chełmickiego, wynika, że na stelli grobu córki generała zachował się naiwny wierszyk, którego treść niżej przytoczono:

„Tu nad brzegiem Sekwany

Zdala od Polski kochanej

Zgasła różyczka, Fijołek

Kropelka rosy, aniołek”

Karol Konrad po śmierci swego brata Ludwika, który był pułkownikiem wojsk rosyjskich, zaopiekował się bratanicą Teonią, a gdy zmarła w 1876 roku w Paryżu wówczas jej zwłoki zostały sprowadzone przez Bolesława Chełmickiego do Gurowa i pochowane w grobowcu rodzinnym Chełmickich.

Józef Konrad rozważał powrót do Wielkopolski lub Galicji, o czym pisał do Kraszewskiego. Utrzymywał bliski kontakt z Bolesławem Chełmickim z Gurowa s. Piotra, który był ożeniony z bratanicą Karola Konrada – Izabellą.

Po śmierci pierwszej żony Julii, Karol Konrad poślubił Carlottę de Melo Pereira de Vasconcellos. Pod koniec życia napisał obszerną autobiografię, którą złożył w Bibliotece w Rapperswil, w Szwajcarii. Tam w zamku w latach 1870-1927 mieściło się Muzeum Narodowe Polskie, posiadające cenne zbiory z okresu Wielkiej Emigracji. Zbiory te przewieziono do Warszawy, gdzie w czasie powstania w sierpniu 1944 roku uległy zniszczeniu.

Przyjaźnił się z Józefem Ignacym Kraszewskim, chodzili do tej samej klasy w Liceum Warszawskim na Żoliborzu, co wynika z korespondencji pozostawionej przez pisarza, odnalezionej w Bibliotece Uniwersytetu Jagiellońskiego, w listach prosił Kraszewskiego o przesłanie książek i gazet a sam rewanżował się skrzynkami wina porto. Fotokopię jednego z listów Józefa Konrada do J. I. Kraszewskiego przedstawiam niżej. List ten nie posiada dokładnej daty, jednakże można określić w przybliżeniu, że był to rok 1874, gdyż pisze, cyt. „…że na przyszły rok pewno będę Generałem…”, generałem został w 1875 roku.

Kserokopia listu Józefa Konrada Chełmickiego do J. I. Kraszewskiego - z Oddziału Rękopisów Biblioteki Jagiellońskiej Rkp. BJ 6491 k. 170-171 – z archiwum własnego Z. S.

Treść powyższego listu, z zachowaniem oryginalnej pisowni, jest następująca:

„Porto 29 marca

Kochany rodaku, od kogo ten list z drugiego końca Europy, odwróciwszy ikonkę, może ani nazwiska, imion obu nie przypominasz! Od kilku miesięcy dowiedziałem się, że mieszkasz w Dreźnie, czytałem bowiem piękny ustęp w Muzeum Narodowym Appenzeller i kilka innych utworów twojego pióra. Pytałem się, bo miałem iakieś przeczucia, co to za Kraszeski i w istocie iest to dawny kolega z Żoliborza. Teraz może przypomnisz sobie także, bo byliśmy w tei samey klasie i mieszkaliśmy w tym samym budynku. Będąc w Warszawie w r. 1858 za pozwoleniem Cesarza, odwiedziłem go iednakże smutne wrażenie mi to zrobiło. Cały ten Żoliborz zaczarowany w łzy Cytadeli – stały ieszcze te lipy i kasztany – ta kapliczka, gdzie się śpiewało „Boże coś Polskę przez tak długie wieki” – a Bóg nie usłuchał…Widzę, żeś opuścił kray i Podole. Ia w r 1832 po śmierci oyca, bo wiedziałem, że niepodobno było żyć w Polsce konaiącey. Wyiechałem z nadzieią rychłego powrotu, a iakże z czasem wszystkie te uczucia, ułudzenia niknęły i roztopiły się…przynaymniej dla żyiącego pokolenia.- Pracowałem we Francyi i ogromnie dla nabycia wiadomości, które mi brakły, a raz w woysku w rewolucji naszey, myślałem że tylko w tym zawodzie coś dla oyczyzny się wyrobi. W r. 1833 poiechałem do Portugalii i zacząłem służbę w woynie sukcesyiney o tron D. Maria.- Odtąd zostałem się w woysku i dziś iestem Pułkownikiem Inżynierii i Komendantem Inżyn. W 3 Dywizji – i mieszkam w Porto. Roku p. owdowiałem i został mi syn w Afryce wschodniey i 6 córek – dwie iuż zamężne. Robiłem kampanię w Hiszpanii przeciw D. Carlo w dywizyi (…) portugalskiey i te kilka woien cywilnych. Byłem rok w Afryce, w koloniach i wydałem dzieło w 2 tomach o Gwinei i Wyspach du Cap. Vest. Pracowałem przy Kazia …, byłem przez kilka lat w Robotach publicznych, buduiąc drogi, mosty, koleie żelazne a teraz znowu na służbie woienney. Na rok przyszły pewno będę Generałem, ale iakże bym wolał wziąć .. między swoimi choć w Poznaniu albo Galicyi osiąść i tam zakończyć…To iest moie marzenie. – W Poznaniu mam bliskich krewnych, Chełmickich, z któremi koresponduię. Teraz proszę iuż, po tym opisie przysłać także w odpowiedzi o sobie, i o innych Kómotrach. Oba bracia mi umarli w Pruskiey służbie.- Iest teraz u mnie siostrzenica, córka ś. p. Ludwika. Napisz mi obszernie i szczegółowo wszystko, bo tak miło z kraiu, albo od rodaków otrzymać kraiowe nowiny. Powiesz sobie pewno, że źle i bardzo źle ia piszę po Polsku, ale wiele to lat ani słowa nie mówiłem.- Roku przeszłego przysłał mi Bolesław Chełmicki z Poznania wiele książek polskich i między temi kilka twoich ale i przedtem miałem ie zawsze i ciągle odczytywałem. Mam (…) kilka próśb, które polskie wzruszenie odnowi.

1/ Nowiny i wiadomości o sobie itp.

2/ Karol Rokicki na Podolu, czy żyie i iaki iego adres – to móy brat cioteczny.

3/ Iest tu w Portugalii Polka z Galicyi – P. Sabina Kracz – przyjechała w 1872 na guwernantkę do Panny Niemuchcey a teraz mieszka w Lizbonie. Mówią, że przedtem bawiła w Dreźnie i Niemcy stąd tam pisali po informacje. Niektóre nowiny były niedobre, iako Polka, ia tu zaprzeczałem, ale radbym, żebyś mógł drogi rodaku dla mnie się zainformował uczciwie, i mnie powierzył szczerze i (…). Ona dobrze wykształcona Polka i oyca iey zabili w rzezi Galicyiskiey. Proszę odpowiedzieć.

4/ 6 kwietnia Lisbona . Teraz iestem tu od kilku dni i dziś chcę przed powrotem do Porto pisać ten list i kończę teraz ieszcze prośby ieżeli można będzie, to iest przesłanie polskich książek do czytania – i w odwrót ia zaraz odeślę (…) na jakikolwiek punkt w Niemczech, albo zbutelkowanym winem doskonałym Portweinem.

Niedawno dostałem z Poznania dzieła Syrokomli, - ot. Kończę więc, czekając rychłego odpisania, bo nader mi miło będzie zacząć tę korespondencję – a iuż tak mało naszych rodaków i przyjaciół za granicą. Wszystko wymiera i nadzieia coraz słabsza. Proszę więc zaraz odpisać, adresuiąc do Porto i radbym wiedzieć co P. Sabinie – iej familia w Galicyi – siostra w Bility. Serdecznie kłaniam życząc dobrych Świąt Wielkanocnych – a tu niema zwycziu ani iaia – ni bab ani polaków. Day Boże, kiedy do widzenia - szczery rodak i przyiaciel. J. C. Chełmicki

Dziś także kończyłem list do P. N. Żaba, który z emigracyi i osiadł na starość na polskiej ziemi w Galicyi.”

Korespondował także z Karolem Forsterem, którego znał jeszcze z czasów powstania listopadowego, w Bibliotece Ossolińskich we Wrocławiu zachowała się ich korespondencja.

Józef Karol Konrad Chełmicki do końca życia tęsknił za Polską, warszawskim Żoliborzem, lipami i kasztanami, pieśnią „Boże coś Polskę” a także zwyczajami polskimi, potrawami wielkanocnymi, babami drożdżowymi i pisankami – słowem wszystkim, co polskie i co stale wspominał, gryzła Go nostalgia za wolnym krajem. Zmarł w Tavira 28 czerwca 1890 roku. W związku z odejściem Józefa Chełmickiego do wieczności, Bolesław Chełmicki – jego krewny i przyjaciel, umieścił w dodatku do Dziennika Poznańskiego nr 155 z 9 lipca 1890 roku nekrolog, a Dziennik Poznański w numerze 156 z 10 lipca 1890 roku zamieścił obszerną notę biograficzną ś. p. zmarłego, których kserokopie znajdują się poniżej.

  

Kserokopie: nekrologu i noty biograficznej o Józefie Chełmickim z Dziennika Poznańskiego nr 155 z dnia 9 lipca 1890 r. i nr 156 z dnia 10 lipca 1890 r.

Notę biograficzną ś. p. Józefa Chełmickiego z nr 156 Dziennika Poznańskiego z 10 lipca 1890 r. przepisano z zachowaniem ówczesnej pisowni:

„Ś. p. jenerał Józef Chełmicki. Zmarły dnia 28 czerwca w Lizbonie jenerał wojsk portugalskich Józef Chełmicki urodził się w Warszawie w r. 1814 z ojca Tomasza Chełmickiego, sędziego najwyższej instancyi w Warszawie i z matki Izabeli Grosman-Zapolskiej. Kształcił się w Collegium nobilium na Żoliborzu, poczem wstąpił do oddziału saperów. W r. 1931 pragnąc wziąć udział w walce o wolność, zaciągnął się do 3 pułku konnych strzelców. W tym to pułku brał udział w wszystkich prawie bitwach i potyczkach i odznaczył się odwagą i męstwem. Po skończonej walce wyszedł z kraju i udał się do Francyi w przekonaniu, że tutaj sformułowanym zostanie legion polski, który następnie wróci do ojczyzny, aby walczyć o wolność. Tutaj dla uzupełnienia swego wykształcenia wojskowego uczęszczał na różne kursa wojskowe, do Sorbony i College de France. W roku 1833, kiedy jenerał Bem zawarł umowę z Don Pedrem, opiekunem młodej królowej Donny Maryi portugalskiej, która walczyła o tron z Don Miguelem, o dostarczenie legionu polskiego, Józef Chełmicki wstąpił do armii portugalskiej jako podporucznik inżynieryi. W wojnie tej kilkakrotnie się odznaczył, jak w ogóle Polacy służący w armii portugalskiej zdobyli sobie powszechne uznanie za okazywane męstwo. Oprócz innych brali w wojnie tej udział podpułkownik Józef Urbański, Alojzy Rola Dzierzawski, podpułkownik kolonialnych wojsk portugalskich, żyjący jeszcze obecnie w Lizbonie emerytowany jenerał portugalski Norbert Rudzki. Po skończonej szczęśliwie dla królowej wojnie ś. p. Chełmicki mianowany został inżynierem placu fortecy Elvas, skąd polecony przez jenerała Marianho posłanym został do Afryki. Wrażenia i spostrzeżenia tam poczynione opisał w dziele w portugalskim języku p. t.: Cartogiafia Cabo-Verdiana”, które imię jego uczyniło głośnem w Portugalii, a za które królowa nagrodziła go orderem Chrystusa. Następnie czynnym był w pracach inżynierskich w fortecach, budowlach i robotach geodezyjnych i topograficznych. W r. 1844 ożenił się w Lizbonie. Zmarły brał udział we wszystkich, tak licznych wojnach dynastycznych w Portugalii; w latach 1846 – 1847 był w sztabie jenerała Duque-Selelanka i odznaczył się chlubnie w bitwie pod Torres Vedras i mianowany został za wzięcie mostu wśród kul nieprzyjacielskich kapitanem. Za męstwo okazane w następnej bitwie otrzymał od królowej order „Torre e Espada” W r. 1849 mianowany został dyrektorem robót publicznych w południowych prowincyach. On pierwszy rozpoczął w Portugalii budować drogi szosowe i za jego inicyatywą wykonano przeszło 200 kilometrów żwirówki; on także wygotował kilka znakomitych projektów kolei żelaznej i planów na mosty. W r. 1856 został mianowany inspektorem dróg i mostów i członkiem rady głównej. W tym czasie napisał dzieło p. t. „Memoria sobre o Aqueducto Geral de Lisboa”. W r. 1869, będąc pułkownikiem, mianowany został inspektorem inżynieyi wojskowej w północnych prowincyach. W r. 1874 odbył z rozkazu ministra wojny podróż naukowo-wojskową po Francyi, Niemczech, Austryi i Szwajcaryi, a raporta jego złożone ministerstwu o spostrzeżeniach poczynionych przy zwiedzaniu fortec, koszar, szpitali, oraz raporta o hygienie wojskowej i organizacji batalionów pionierskich takie mu zjednały uznanie, iż otrzymał nominacyą na jenerała brygady. W tym też czasie opracował dzieło wojskowe p. t. „Esboco da defera de Portugal”. Zmarły, choć był w obcej służbie, sercem lgnął do ojczyzny i żywy zawsze okazywał interes dla sprawy ojczystej. Cześć jego pamięci!”

W setną rocznicę śmierci Józefa Karola Konrada Chełmickiego - Polskie Radio w programie I nadało audycję poświęconą Jego pamięci. Niewątpliwie był postacią wybitną i uznaną w Portugalii, biogram Jego postaci znalazł się w „Grande Enciclopedia Portuguesa e Brasileira”, Lisboa – Rio de Janeiro, tom VI, str. 651-652.

Bibliografia:

1/ Wielka Encyklopedia PWN, tom 5, str. 354, Warszawa 2003
2/ Nagranie audycji w Polskim Radiu Program I, nadanej 28 czerwca 1990
3/ Polski Słownik Biograficzny, t. III, Polska Akademia Nauk, Kraków 1937
4/ Korespondencja Stefana Chełmickiego s. Konstantego z Francisco Tavares de Almeida w Portugalii.
5/ B. Orłowski -„ Osiągnięcia inżynierskie Wielkiej Emigracji”, Warszawa, 1992

Opracowanie:
Zofia Sztajer - tekst
Stefan Chełmicki - ilustracje i grafika
 

 

 

Józef Antoni s. Felixa  (linia po Adrianie 1)

Urodzony dnia 19.03.1832 r. w Tupadłach z Felixa i Franciszki z Woźnickich. Data Jego śmierci nie jest znana.

Był najmłodszym z trzech synów Felixa. 6.10.1858 r. roku w Osieku nad Wisłą, w wieku dwudziestu sześciu lat, poślubił Symforyę Antoninę Kowalewską, córkę Łukasza i Agnieszki Kowalewskich h. Dołęga. Symforya wywodziła się ze znakomitego rodu z ziemi dobrzyńskiej, którego udokumentowane początki sięgają 1700 roku. Ojciec Symforyi - Łukasz był właścicielem dóbr ziemskich Osiek nad Wisłą, które w 1842 roku obejmowały obszar 3725 morgów 63 pręty, czyli ponad 2.230 ha. Ponadto nieprzerwanie przez 50 lat sprawował funkcję wójta gminy osieckiej, był człowiekiem ogólnie szanowanym i uznawanym, o czym świadczą pozostawione dokumenty archiwalne. Symforya wniosła w posagu 3500 rubli w srebrze oraz schedę po matce 750 rubli w srebrze, a także schedę po zmarłym bezpotomnie bracie Aleksandrze w wysokości 1300 rubli w srebrze, łącznie, zatem była to kwota 5550 rubli w srebrze, czyli 36.630 Złotych polskich (1 rubel w srebrze = 6, 66 Złotych polskich). Gdy po powstaniu styczniowym, majątek Białowieżyn uległ sekwestrowi, suma posagowa Symforyi była podstawą egzystencji rodziny. Poniżej fotografia Symforyi oraz kopia aktu małżeństwa.

 

 

Fot. z lewej: Symforia Chełmicka – fot. ze zbiorów własnych Z.S., z prawej: reprodukcja aktu zawarcia małżeństwa Symforyi Antoniny Kowalewskiej z Józefem Chełmickim,
ze zbiorów Archiwum Państwowego we Włocławku, kopia aktu – dzięki uprzejmości p. Jerzego Woźniaka
.

 

Niżej tekst aktu małżeństwa, dokumentu archiwalnego, zachowano pisownię oryginalną:

„Działo się we Wsi Osieku nad Wisłą dnia szóstego/czternastego października Tysiąc ośmset pięćdziesiąt ósmym roku o godzinie piątej po południu – Wiadomo czynionym w przytomności Świadków Antoniego Weber Dziedzica Dóbr Dzikowa lat trzydzieści ośm i Dominika Kowalewskiego Dóbr Sąsieczna lat trzydzieści cztery mających – na dniu dzisiejszym zawarte zostało religijne Małżeństwo między Józefem Chełmickim Kawalerem Synem Felixa i Franciszki z Woźnickich Małżonków Chełmickich urodzonym w Tupadłach, w Białowieżynie przy Rodzicach zamieszkałym, lat dwadzieścia sześć mającym – z Panną Symforyą Antoniną dwóch imion Kowalewską, Córką Łukasza i niegdy Agnieszki z Będzikowskich Małżonków Kowalewskich, urodzonej w Sąsiecznie a w Osieku przy Ojcu zamieszkała, lat dwadzieścia trzy mająca – Małżeństwo poprzedziły trzy Zapowiedzi w Kościele Parafialnym Osieckim i Lipnowskim ogłoszone w dniach siódmym/dziewiętnastym, czternastym/dwudziestym szóstym Września i dwudziestym pierwszym Września/trzecim Października roku bieżącego, tamowanie Małżeństwa niezaszło – Małżonkowie nowi oświadczają, iż umowy przedślubnej między sobą niezawarli. Zezwolenie ustne z strony Nowozaślubionego Rodziców obojga, a z strony Nowozaślubionej Ojca obecnych Aktowi oświadczone było – Akt ten Nowożeńcom i Światkom przeczytany został. Ksiądz Jan Drozdowski Kommendarz Osiecki Utrzymujący Akta Metryczne Cywilne (podpisy) Ł. Kowalewski, J. Chełmicki, F. Chełmicki, D. Kowalewski, S. Kowalewska, Ks. J. Drozdowski.” 

Wkrótce po ślubie, młodzi zamieszkali w dobrach Białowieżyn, które Józef otrzymał od swego ojca Felixa na mocy kontraktu notarialnego Nr 1371 z 14 marca 1859 roku, sporządzonym w Lipnie przed rejentem Grzegorzem Eliaszewiczem, za umówiony szacunek 60 tysięcy Złotych polskich, świadczą o tym zapisy w księdze hipotecznej dóbr ziemskich Białowieżyn, zachowanej w Archiwum Państwowym we Włocławku. W roku 1863 Józef wziął udział w powstaniu styczniowym, po upadku, którego zaczęły się kłopoty i niepowodzenia rodziny. Władze carskie szybko rozprawiły się z uczestnikami powstania, aresztując większość z nich, jednak Józefowi udało się zbiec. W ramach represji zaborcy, dobra Białowieżyn uległy konfiskacie. Po upadku powstania, Józef ukrywał się, majątkiem gospodarowała żona Symforya wraz z matką Józefa - Franciszką. Obydwie kobiety, w celu wykupienia skonfiskowanego majątku, zaciągnęły pożyczkę w Towarzystwie Kredytowym Ziemskim w Płocku, której w nowych warunkach ekonomicznych nie zdołały spłacić. Wykupywanie skonfiskowanych majątków przez rodziny powstańców, było w ówczesnych czasach bardzo częste. Dodać należy, że nowe warunki społeczno – ekonomiczne nie były łaskawe dla szlachty. Przede wszystkim dekret cara Rosji z marca 1864 roku o uwłaszczeniu chłopów znosił pańszczyznę, zmieniał rentę pieniężną na własność ziemi, przyznawał ziemie bezrolnym chłopom, nakładał na majątki ziemskie serwituty, obejmujące wypas bydła na dworskich gruntach i zbieranie drewna w dworskich lasach, a także powoływał do życia wiejskie samorządy, które miały położyć kres wpływom ziemian na sprawy wsi. Ponadto chłopi, stanowiący dotychczas tanią siłę roboczą, masowo migrowali do miast, gdzie chętnie przyjmowali ich do pracy fabrykanci. Podczas, gdy Józef poszukiwany przez władze carskie ukrywał się, ośmiokrotnie wyznaczano terminy licytacji majątku, o czym informowała „Gazeta Warszawska”, zamieszczając sześciokrotnie ogłoszenia w latach 1864r. do 1869r. W ogłoszeniach tych oprócz obwieszczeń o terminie licytacji, zawarta była także informacja, że Józef Antoni ukrywa się i miejsce Jego pobytu władzom nie jest znane.

W rezultacie, na publicznej licytacji dnia 4/16 listopada 1869 roku, dobra kupiła Franciszka Chełmicka – matka Józefa za 12.501 Rubli w srebrze i 25 kopiejek, czyli 83.341,20 Złotych polskich. Była to ogromna suma pochodząca, jak wcześniej wspomniano, częściowo z pożyczki zaciągniętej w Towarzystwie Kredytowym Ziemskim a częściowo z zasobów własnych.

Dwa lata wcześniej – 18.02/02.03.1867 r. na mocy aktu notarialnego Nr 3773 zawartego w kancelarii notarialnej przed rejentem Grzegorzem Eliaszewiczem, w celu ratowania części majątku przed egzekucją, Symforya Chełmicka sprzedała swojej teściowej Franciszce Chełmickiej majątek ruchomy żywy i martwy. W aktach urzędowych występowała Symforya, gdyż Józef cały czas ukrywał się, zaś majątek był przepisany na Symforyę. Część rzeczy ruchomych (jak zapisano w akcie notarialnym) udało się wcześniej, jeszcze przed licytacją, sprzedać. Pozostały po rozliczeniu z Towarzystwem Kredytowym Ziemskim, inwentarz Franciszka z powrotem sprzedaje Symforii. Wymienione w akcie notarialnym Nr 6550 z 29.05./10.06.1873r. składniki majątku dają obraz poziomu życia średniozamożnej szlachty z końca XIX wieku. Były to m.in. , cyt.: wałach siwy lat ośm, wałach jasnogniady lat sześć, ogier wiśnio gniady lat sześć, wałach kasztanowaty lat dziewięć, wałach myszato bury, klacz gniada, źrebak, kanapa, sześć krzeseł i dwa fotele jesionowe wysłane na sprężynach i stół przed kanapę takiż, komoda jesionowa o trzech szufladach, stolik jesionowy z szufladką, szafa czarna dębowa do sukien i szafka sosnowa kredensowa, stół sosnowy czarno malowany z szufladami, skrzynia okuta dębowa do pościeli, dwa łóżka brzozowe politurowane,, stolik mały sosnowy czarny, spiżarnia do mąki sosnowa, osin półszarkowy parkiem podszywany rzemienny z kantarami i lejcami konopnemi, cztery pługi amerykańskie, maszyna do sieczki o czterech łozach, bryczka na żelaznych osiach. Młynek do mielenia szrutu ręczny, harfa z bębnem drucianym do czyszczenia zboża, młynik do czyszczenia zboża, dwa lustra prostokątne w ramach czarnych z brzegami złoconymi, kanapa brzozowa wyściełana, stół jesionowy czarny politurowany…”itd.

 Dobra ziemskie Białowieżyn odeszły ostatecznie z rodziny Chełmickich w 1874 roku. Po opuszczeniu Białowieżyna, Symforya Chełmicka z rodziną zamieszkała początkowo w Brzeźnie, następnie w Skępem, dalsze Jej losy nie są znane.  

Symforya i Józef byli rodzicami dziesięciorga dzieci, w tym pięciu synów: Wacława, Edwarda, Zygmunta, Tadeusza i Jana oraz pięciu córek: Franciszki, Jadwigi, Anny, Marianny i Walerii. Józef Chełmicki do końca swoich dni ukrywał się przed władzami carskimi, nie jest znana data Jego śmierci ani miejsce pochówku. Losy najmłodszego syna Edwarda i wnuczki Zofii Natalii opisane zostały w kolejnych biogramach.

Historia życia Symforyi i Józefa Antoniego jest przykładem losu, jaki spotkał wiele rodzin szlacheckich po zaangażowaniu się członków rodziny w powstania w dziewiętnastym wieku ubiegłego stulecia.

 

 

Źródła:

1/ Księga Hipoteczna dóbr ziemskich Białowieżyn, zachowana w Archiwum Państwowym we Włocławku,

2/ Akty notarialne kancelarii notariusza Grzegorza Eliaszewicza z A.P. we Włocławku: Nr 1305 z 1858 r., Nr 1371 z 1859 r, Nr 3883 z 1867 r., Nr 4035 z 1867 r., Nr 5568 z 1871 r., Nr 6550 z 1873 r., Nr 7971   z 1875 r.

3/ „Gazeta Warszawska” Nr 165 z 21.07.1864, Nr 177 z 4.08.1864 r., Nr 15 z 20.01.1866 r., Nr 275 z 9. 12.1867r., Nr 270 z 5. 12. 1868 r., Nr 166 z 31.07.1869 r.

 

Opracowanie:

Tekst – Zofia Sztajer

Grafika – Stefan Chełmicki

 

 

Ks. prałat Zygmunt Ignacy Damazy Chełmicki (linia po Adrianie 2)

        s. Wincentego i Julii z Sokołowskich (urodzony 10 marca 1851r. w Warszawie  i tam zmarł 3 lipca 1922 r.). Różne publikacje podają inną datę urodzenia, a mianowicie 10 maja lub 21 maja, jest to jednak ewidentny błąd, ponieważ dokumentem nadrzędnym w tej sprawie jest akt urodzenia. W Archiwum Państwowym w Warszawie zachowało się świadectwo urodzenia Zygmunta:

Kserokopia z aktu urodzenia – dokumentu zachowanego w Archiwum Państwowym w Warszawie.

Treść powyższego dokumentu, z zachowaniem oryginalnej pisowni:

        „Działo się w Warszawie Dwudziestego Siódmego Maja Tysiąc Ośmset pięćdziesiątego pierwszego roku o godzinie szóstej w wieczór. Stawił się Wincenty Chełmicki Urzędnik Skarbowy lat trzydzieści cztery mający, w Warszawie przy ulicy Żelaznej pod Liczbą Tysiąc sto dwadzieścia zamieszkały, w przytomności Jakóba Strzeczewskiego Prezesa Sądu Kryminalnego i Felicjana Sokołowskiego Referenta Kommissyj Rządowej Spraw Wewnętrznych i Duchownych, pełnoletnich w Warszawie zamieszkałych i okazał Nam Dziecię płci Męskiej urodzone tu w Warszawie na Dniu Dziesiątym Marca roku bieżącego o godzinie 6 Szóstej w wieczór z jego Małżonki Julii z Sokołowskich lat Dwadzieścia Sześć mającej. Dziecięciu temu na Chrzcie Świętym w dniu dzisiejszym przez Księdza Tomasza Myślińskiego Kanonika Katedry Płockiej odbytym, nadane zostały imiona: Zygmunt Ignacy Damazy, a Rodzicami jego chrzestnymi byli wyżej wspomniany Jakób Strzeczewski i Alexandra Sonnenberg, Felicjan Sokołowski i Joanna Borzęcka. Akt ten po przeczytaniu podpisanym został.
Xiądz Leon Topolski za proboszcza, Wincenty Chełmicki, Jakób Strzeczewski, Felicjan Sokołowski”.

        Młody Zygmunt pierwsze nauki pobierał w domu pod okiem rodziców Wincentego i Julii z Sokołowskich. Ojciec jego Wincenty Aleksander był urzędnikiem skarbowym w Warszawie, co wynika z zachowanego aktu urodzenia. Nie ma jednoznacznego dowodu na to, gdzie ukończył gimnazjum, jedne źródła podają Chełmno, inne Warszawę. W 1868 r. wstąpił do Seminarium Duchownego w Płocku, prawdopodobnie na wykształcenie uzyskał stypendium z fundacji rodzinnej ustanowionej przez Ignacego Chełmickiego z Okalewa. Ustna informacja o tej sprawie zachowała się w rodzinie. W 1869 roku otrzymał święcenia niższe, a w 1872 został subdiakonem, studia teologiczne kontynuował w Münster w Westfalii, gdzie przebywał pod zmienionym nazwiskiem. Po powrocie z zagranicy 20 września 1873 roku został wyświęcony na kapłana i przez parę lat pełnił obowiązki wikariusza przy katedrze płockiej, w roku 1877 przeniósł się do Warszawy, gdzie został rektorem kościoła św. Ducha (dawniej oo. paulinów), wygłaszał tam kazania po niemiecku i udzielał sakramentów niemieckiej społeczności Warszawy.

        W 1872 roku napisał list do Józefa Ignacego Kraszewskiego, przedstawiając mu do oceny jedno z kazań, jakie wygłosił z okazji Wielkiego Postu. Kazanie to w liście nazwał niezwykle skromnie „ubogim owocem swej pracy”. List został odnaleziony w Bibliotece Jagiellońskiej a jego kserokopia prezentowana niżej:

Kserokopia listu ks. Zygmunta Chełmickiego do J. I. Kraszewskiego,
z Oddziału Rękopisów Biblioteki Jagiellońskiej Rkp. BJ 6491 k. 172-173 – Ze zbiorów Zofii S.

Niżej tekst listu z zachowaniem oryginalnej pisowni:

        „Czcigodny Panie, Uczucie uwielbienia, które od lat dziecinnych dla Ciebie, jako mistrza polskiego pióra, żywiłem, nakazuje mi dzisiaj złożyć Ci w ofierze pierwszy, skromny i ubogi owoc mej pracy, prosząc uprzejmie byś go osądzić raczył. Któż to nie wie, że w położeniu naszego Kraju rodzina stanowi o naszej teraźniejszości zarówno jak i o przyszłości. Od kilku lat starałem się bacznie obserwować jej działalność, uwielbiać cnoty a boleć nad ułomnościami. Skoro Władza powierzyła mi obowiązek Kazania podczas tegorocznego Wielkiego Postu, postanowiłem skorzystać z chwili i poruszyć kwestją, która każdemu kochającemu swój Kraj żywo na sercu leży. Ulegając następnie życzeniom wielu, ośmieliłem się te Kazania moje ogłosić drukiem. Zbyt jestem jeszcze młody, bym mógł tuszyć sobie, iż w istocie wielkiemu zadaniu sprostać starałem, ale pragnę szczerze i gorąco, poświęcić cały zasób sił moich, jakie posiadać mogę, w silnej pracy około dobra Kościoła i Kraju. Sąd Twój, czcigodny Panie, jaki o mej pracy wydać raczysz, przyjmę i prawdziwie synowskim uczuciem i takąż wdzięcznością i troskliwością Doń w całem życiu stosować będę. Pozwalam jeszcze raz zapewnić Cię o najgłębszej czci jaką dla Ciebie jestem przejęty.

Najniższy sługa Ksiądz Zygmunt Chełmicki

Warszawa, a. d. 15 Maja 1872 r.”

        21-letni Zygmunt napisał ten list do sześćdziesięcioletniego uznanego i niezwykle poczytnego pisarza, publicysty i historyka. W 1872 roku J. I. Kraszewski miał już na koncie większość swojego literackiego dorobku, kilkaset utworów, w tym: 76 – tomowe dzieło historyczne „Dzieje Polski”, 102 – tomowy „Zbiór powieści” czy też imponujące „Kroniki z podróży 1858 – 64”.

    List do Kraszewskiego a także inne listy zaprezentowane tutaj oddają klimat czasów i pisane są wspaniałym fredrowskim, dziewiętnastowiecznym językiem, pełnym upiększeń, grzeczności i galanterii, które obecnie już przeminęły.

    W 1878 roku na nabożeństwie żałobnym za duszę ś. p. Józefa Mianowskiego – byłego rektora Szkoły Głównej Warszawskiej, wygłosił mowę, którą zwrócił na siebie uwagę ówczesnej inteligencji warszawskiej. Biskup Michał Godlewski w Polskim Słowniku Biograficznym t. III. (Polska Akademia Umiejętności, Kraków 1937) zamieścił o ks. Zygmuncie notę biograficzną, w której napisał, że ks. Zygmunta cechowały: serce na wskroś szlachetne i miłosierne, żelazna wola, a nawet uporczywość w urzeczywistnianiu zamiarów i pomysłów, jednocześnie dar organizatorski, wyjątkowa umiejętność trafiania do ludzi i jednania ich dla celów, które sobie wytknął. Był w tamtych czasach jedną z najpopularniejszych postaci w Warszawie.

ks. Zygmunt Chełmicki – kopia fot. ze zbiorów własnych Z. S.

    Ks. Zygmunt w swoim dorobku miał wiele dzieł charytatywnych. W 1880 r. założył w Zielonce pod Warszawą schronisko dla starych niedołężnych nauczycielek. W 1882 r. został współzałożycielem Kas rzemieślniczych. Gdy zaczęły napływać do kraju ponure wieści o strasznym losie polskich emigrantów w Brazylii, w r. 1891 wraz z Mikołajem Glinką wyruszył za ocean i po powrocie zajął się energicznie sprowadzaniem ich do Polski. Owocem podróży do Brazylii była książka „W Brazylii”, w której obalił emigracyjne miraże, ukazując brutalny obraz cierpiących głód i nędzę polskich emigrantów. W r. 1895 objął zarząd założonego przez siebie „Towarzystwa przytułków noclegowych”. Należał do organizatorów kasy literackiej, wystawy retrospektywnej malarzy polskich (1898), kursów społecznych dla duchowieństwa i obchodów jubileuszu Sienkiewicza. Dla głodującej ludności Warszawy zorganizował ruchome kuchnie polowe tzw. „trąbizupki”. W r. 1903 utworzył Komitet ratunkowy dla powodzian, w r. 1905 Komitet dla ofiar wojny japońskiej i w parę lat później Towarzystwo pomocy i oszczędności dla duchowieństwa archidiecezji warszawskiej.

        W uznaniu zasług w r. 1903 arcybiskup Popiel mianował Zygmunta Chełmickiego kanonikiem kapituły metropolii warszawskiej a w r. 1920 papież Benedykt XV udzielił mu godności infułata. Ale sam nie ubiegał się nigdy o żadne dostojeństwa – karierowiczostwo było mu wstrętne. Gdy w r. 1909 po śmierci arcybiskupa Wnukowskiego rząd rosyjski ofiarował mu metropolię mohylowską, propozycję odrzucił. Przed wyborem arcybiskupa Kakowskiego Zygmunt Chełmicki był głównym kandydatem na warszawską katedrę arcybiskupią. Władze rosyjskie, uważając go za człowieka niebezpiecznego, użyły wówczas wszelkich wpływów, aby do tego nie dopuścić.

        Był wybitnym publicystą i literatem, od 1882 r. współpracownikiem „Słowa”. W szczególności zasłużył się na polu polskiego piśmiennictwa pomnikowym wydawnictwem „Biblioteki Dzieł Chrześcijańskich”. Rozpoczęta w r. 1900, z biegiem lat wzrosła do niezwykłych rozmiarów, licząc 172 tomy. Wśród nich znajduje się wydana w ciągu paru lat „Podręczna Encyklopedia Kościelna”. Przy redagowaniu „Biblioteki Dzieł Chrześcijańskich” pozyskiwał wybitne osobistości kościoła. W Bibliotece Jagiellońskiej zachowała się korespondencja ks. Zygmunta Chełmickiego z wybitnym filozofem ks. Stefanem Pawlickim - rektorem Uniwersytetu Jagiellońskiego w latach 1903 -1906, na temat publikacji dzieł Tego uczonego w Bibliotece Dzieł Chrześcijańskich.

List pierwszy, datowany 9 czerwca 1903 r.

Kserokopia listu ks. Zygmunta Chełmickiego do ks. Stefana Pawlickiego,
z Oddziału Rękopisów Biblioteki Jagiellońskiej Rkp. BJ 8697 t.1 k. 266 – Ze zbiorów Zofii S.

Niżej treść listu, z zachowaniem oryginalnej pisowni:

„Papier listowy z nadrukiem: REDAKCJA BIBLIOTEKI DZIEŁ CHRZEŚCIJAŃSKICH, Podwale 27

Warszawa, 9/6/1903

Wielebny Ojcze i Profesorze,

        Będąc w Krakowie mówiłem Ojcu o moim zamiarze wydawania Biblioteki Dzieł Chrześcijańskich. Projekt mój od 2 ½ roku stał się czynem. Wydaję już około 30-sty tom różnych prac w zakresie naukowym na gruncie Katolickim. Doszło już do 2500 prenumeratorów, co świadczy jak tego rodzaju wydawnictwo było na czasie. Ośmielam się zwrócić do Wielebnego Ojca z propozycją, czy nie raczyłbyś pozwolić na przedruk jego „Renana”. U nas jest ta książka mało jeszcze znana, a z wielkim pożytkiem doszłaby na rozporządzeniu J. Ośw. Ojca i do mojej prośby sobie się przychylić bo proszę o oszacowanie wysokości honorarium, które bezzwłocznie przeszlę. Oczekując rychłej odpowiedzi z najgłębszym szacunkiem i wiarą X. Z. Chełmicki.”

List drugi, bez daty.

Kserokopia listu ks. Zygmunta Chełmickiego do ks. Stefana Pawlickiego,
z Oddziału Rękopisów Biblioteki Jagiellońskiej Rkp. BJ 8697 t.1 k. 267 – Ze zbiorów Zofii S.

Niżej treść listu:

„Najczcigodniejszy Ojcze,

        Używam poradnictwa Sienkiewicza, aby uprosić Drogiego Ojca o artykuły – Arystoteles, Arystotelny i Arystotelosowski. Artykuły, które mi są potrzebne, gdyż już rozpocząłem druk tomu. Prosiłbym też odpowiedź na dwa moje listy (jeden pisany do majątku p. p. Badeńskich), co do najszybszego wydania Renana, ze względu na 1- wsze wydanie jego dzieł przez „Przegląd Tygodniowy”. Z niecierpliwością oczekując rezultatu pozostaję z najgłębszą czcią. X. Z. Chełmicki.”

List trzeci, datowany 12 kwietnia 1904 r.

Kserokopia listu ks. Zygmunta Chełmickiego do ks. Stefana Pawlickiego,
z Oddziału Rękopisów Biblioteki Jagiellońskiej Rkp. BJ 8697 t.1 k. 269 – Ze zbiorów Zofii S.

Niżej treść listu:

„Papier listowy z nadrukiem: REDAKCJA BIBLIOTEKI DZIEŁ CHRZEŚCIJAŃSKICH, Podwale 27, Warszawa, 12/4/1904, Najczcigodniejszy O. Profesorze,

        Za Arystotelesa serdecznie dziękuję. Jest treściwy, jasny co wyczerpujący, słowem taki jakiego nam trzeba. Tylko profesor nie poruszył wcale nauki Ar:, z czego wnoszę że ją odłożył do drugiego artykułu. Arystotelesowa szkoła. Lub też Arystotelesa nauka. W takim razie prosiłbym usilnie o rychlejsze przysłanie artykułu, A. najkrótszego omawiającego naukę A. ponieważ Ks. Profesor tak bardzo zajęty, więc Arystotecików powierzyłem Ks. Mod...owskiemu. Nauki wszakże nikt A Jasno i gruntownie nie przedstawi jak Ojciec.(…)

Modlitwom się poleca i wyrazy czci łączy wdzięczny X. Z. Chełmicki”

List czwarty, datowany 7 maja 1906 r.

Kserokopia listu ks. Zygmunta Chełmickiego do ks. Stefana Pawlickiego,
z Oddziału Rękopisów Biblioteki Jagiellońskiej Rkp. BJ 8697 t.1 k. 270-271 – Ze zbiorów Zofii S.

Niżej treść listu:

        „Przewielebny O. Rektorze. Honoraryum za przedruk Renana w umówionej kwocie 500 koron, poleciłem firmie Gebethner w Krakowie wypłacić przewielebnemu O. Rektorowi, co toż zapewne już uskuteczniono. Jeszcze raz najgorętsze wyrazy podzięki. Jednocześnie śmiem zanieść jeszcze następującą prośbę. O ile wiem, „Pamiątki Chrześcijaństwa” są zupełnie wyczerpane, a jednak Ao praca, która powinna być w ręku wszystkich. Czyby więc przewielebny O. Rektor nie raczył się zgodzić na jey przedruk w Bibliotece na warunkach analogicznych z Renana. Z niecierpliwością oczekuję przychylnej odpowiedzi, łącząc wyrazy najgłębszej czci i szczerej wdzięczności.

X. Z. Chełmicki, Warszawa, 7/5 1906”

        Adresatem powyższych czterech listów był Stefan Pawlicki (1839-1916), filozof, historyk filozofii i ksiądz, który studia filozoficzne i filologiczne odbył we Wrocławiu na tamtejszym Uniwersytecie. Później wykładał historię filozofii w Szkole Głównej w Warszawie a następnie studiował w Collegium Romanum w Rzymie. Wykładał na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie objął katedrę filozofii a w latach 1905 – 1906 pełnił funkcję rektora. Zasłynął przede wszystkim jako historyk filozofii greckiej. Był autorem wielu dzieł, m.in. „Historia filozofii greckiej od Talesa do śmierci Arystotelesa” oraz „Żywot i dzieła Ernesta Renana” i „Renan”.

    Z treści listu czwartego wynika, że druk swoich dzieł ks. Zygmunt powierzał znanej już na ryku wydawniczym firmie „Gebethner i Wolff”, która drukowała dzieła najwybitniejszych przedstawicieli kultury polskiej.

        Za prace wydawnicze w r. 1909 Akademia Duchowna w Petersburgu, przyznała Zygmuntowi Chełmickiemu stopień doktora teologii.

        W roku 1909 był głównym organizatorem pierwszego zjazdu rodzinnego Chełmickich. Uroczystości odbyły się w Hotelu Bristol w Warszawie w 500 – letnią rocznicę bohaterskiej obrony zamku Dobrzyńskiego przez Starostę Jana Chełmickiego przed Krzyżakami. Niżej zachowane w rodzinie zdjęcie ze zjazdu.

Fotografia z pierwszego zjazdu rodziny Chełmickich. W centralnym punkcie pierwszego rzędu - siedzi ks. Zygmunt Chełmicki

O uroczystościach rodziny Chełmickich w nr 258 na stronie 4 z 18.09.1909 r. napisał „Kurier Warszawski”:

        „Dziś rano, o godzinie 10-tej, we wspaniale przystrojonym kościele św. Ducha (po-paulińskim) odprawił ks. kanonik dr Zygmunt Chełmicki uroczystą mszę świętą, zwaną rzymską, w asyście dwóch alumnów seminarium. Do mszy służyli młodzieńcy z rodu Chełmickich, po dwóch z linii wielkopolskiej i płockiej.
        Po nabożeństwie piękną mowę wygłosił celebrans, wzywając krewnych, ażeby nie upajali się sławą minionych wieków, lecz pracowali dalej i nie zwątpili o przyszłości.”

        We wrześniu 1917r., po powstaniu Rady Regencyjnej został jej sekretarzem generalnym. Na tym stanowisku był głównym doradcą prawnym, właściwym szefem kancelarii Rady Regencyjnej i zasiadał w tzw. Radzie Koronnej. Pełnił wówczas także funkcję przewodniczącego Komisji Konstytucyjnej. Wspólnie z Józefem Ostrowskim napisał orędzie do narodu, które później sam wygłosił na intronizacji Rady Regencyjnej 27.10.1917 roku. Szeroko na ten temat pisała księżna Maria Lubomirska w swych pamiętnikach. Z chwilą powrotu Józefa Piłsudskiego do kraju skończyła się Jego rola polityczna, jednak we wszystkich swoich poczynaniach kierował się wyłącznie rzetelną troską o dobro kraju. Gdy w r. 1921 pewien publicysta wystąpił z zarzutem, że Chełmicki należał do masonerii, wówczas grono biskupów oraz głośnych pisarzy i działaczy duchownych na łamach „Wiadomości Archidiecezjalnych” ujęło się za ks. Zygmuntem i odparło ten oszczerczy zarzut.

        Był człowiekiem wybitnym. Księżna Maria Lubomirska – żona Zdzisława Lubomirskiego, z którym ks. Zygmunt ściśle współpracował w Radzie Regencyjnej napisała, że był żądny władzy, choć jednocześnie obiektywnie podkreślała jego wybitną inteligencję, mądrość, krasomówstwo, społecznikostwo, określała Go, jako salonowego lwa, polityka, doradcę arcybiskupów, admiratora kobiet oraz, że w Warszawie nazywany był nad - regentem. Księżna określała Go także, jako kierownika warszawskiej bohemy, człowieka umysłu lotnego, który każdą kwestię potrafił błyskotliwie zanalizować, dowcipnie spointować. Przytoczone tu słowa księżnej Marii Lubomirskiej musiały mieć w sobie wiele prawdy, gdyż w rodzinie krążyły o nim podobne wiadomości.

        W ostatnich latach swego życia oddał się wyłącznie pracy konsystorskiej, związanej z Jego stanowiskiem w kurii metropolitarnej w Warszawie.

       Przyjaźnił się z Henrykiem Sienkiewiczem, który pozostawał pod Jego wpływem. Zygmunt Chełmicki i Henryk Sienkiewicz w 1882 roku przystąpili do współpracy z warszawskim „Słowem”, gdzie obydwaj publikowali. Pisał o tym Adam Grzymała- Siedlecki w książce „Niepospolici ludzie w dniu swoim powszednim” cyt.: …”Sienkiewicz wychowanie polityczne otrzymał w redakcji warszawskiego „Słowa”, do którego wstąpił w r. 1882. Przewodnikiem był mu przede wszystkim ks. Zygmunt Chełmicki, niewątpliwie najtęższa głowa w obozie konserwatywnym.”… O zażyłości Zygmunta Chełmickiego z Henrykiem Sienkiewiczem świadczy uroczystość, jaka miała miejsce 5 marca 1884 roku w kościele parafii św. Barbary w Warszawie, a mianowicie chrzest Jadwigi Marii Łucji Heleny (urodzonej 13 grudnia 1883 r.) córki Henryka i Marii Sienkiewiczów. Rodzicami chrzestnymi byli: ksiądz prałat Zygmunt Chełmicki i kanoniczka w Zgromadzeniu Panien Kanoniczek w Warszawie Maria Helena Emilia Sienkiewicz (siostra pisarza). Świadkami chrztu byli: ks. Zygmunt Chełmicki i Kazimierz Szetkiewicz. H. Sienkiewicz cenił ks. Zygmunta m. in. za dowcip i kawały, o których wspominał w listach do Mirosława Godlewskiego i Heleny Krasińskiej. Tytułował go „Rektorkiem” lub „Reverendissimum Patrem”- Przewielebnym Ojcem a także „popeliosz vulgo popeusz”, co oznaczało żartobliwy neologizm od słowa „pop”. W liście z Nicei do M. Godlewskiego, pisanego 4 marca 1896 r., cytował maksymę życiową ks. Zygmunta, że „życie jest jednym pasmem rozkoszy”. Obydwaj panowie często spotykali się na śniadaniach w Hotelu Europejskim a także na „agapach duchowych” urządzanych przez ks. Zygmunta, które stanowiły swoiste bezinteresowne spotkania przyjaciół oparte na altruizmie i duchowej więzi, motywowanej religijnie.

   Utworzono fundację, która zbierała datki na zakup Oblęgorka. Gdy rok 1900 ogłoszono rokiem sienkiewiczowskim, Zygmunt Chełmicki stanął na czele komitetu organizacyjnego. Akt notarialny o nabyciu Oblęgorka od rejenta Mieczysława Halika w dniu 18.VII.1900 r. na kwotę 51.249 rubli 59 kopiejek podpisał w Kielcach ks. Zygmunt Chełmicki, reprezentujący Komitet Jubileuszowy. Z Sienkiewiczem bywał na polowaniach, jedno z nich opisała M. Niezabitowska w swej książce „Składana wanna”, na stronie 319 wydania z 2010 roku tej publikacji znajduje się wspólne zdjęcie z polowania w majątku w Łosiu, gdzie w centralnym punkcie fotografii nad upolowanym dzikiem stoją ks. Z. Chełmicki i H. Sienkiewicz.

        Ks. Zygmunt był w przyjaźni z Paderewskim, pobłogosławił jego związek małżeński z panią Górską z domu Rozen, w Warszawie nazywaną „piękną Heleną”. Pani Helena Górska wcześniej była żoną muzyka Władysława Górskiego. Będąc mężatką zakochała się w Paderewskim, zresztą z wzajemnością. Unieważniono małżeństwo, i ten sam ksiądz Zygmunt Chełmicki, który ją dozgonnym węzłem łączył z Władysławem Górskim, pobłogosławił też związek Jej z Paderewskim, co dostarczyło niemało zabawy Warszawie, zawsze żądnej śmiechu. Związki przyjaźni Paderewskiego z ks. prałatem Chełmickim trwały latami, Paderewski koncertując w Stanach zbierał datki na rzecz działalności charytatywnej ks. Zygmunta dla biednych dzieci – ofiar I wojny światowej.

        Niewątpliwie był człowiekiem wybitnym, prawdziwym przedstawicielem nowoczesnego renesansu końca dziewiętnastego i początku dwudziestego wieku, swoim umysłem wyprzedzał epokę, w której pracował i żył.

        Ks. Zygmunt Chełmicki zmarł 3 VII 1922, został pochowany na Powązkach w sektorze 203.

Publikowane pisma ks. Zygmunta Chełmickiego, podaję za Polskim Słownikiem Biograficznym – T.III, Polska Akademia Umiejętności, Kraków 1937:
Mowa na nabożeństwie żałobnym za duszę ś. p. dr med. Józefa Mianowskiego, b. rektora Szkoły Głównej Warszawskiej – w 1879r.; Mowa nad zwłokami ś. p. A. Odyńca – w 1885r., Nasi nowi biskupi – w 1888r., Z Brazylii. Notatki z podróży – w 1892r. 2 tomy, Requiescat in pace. Opowiadanie – w 1897r., „Biblia złota klasyków” (ks. Władysław Sykora); „Dzieje objawienia boskiego w starym i nowym Zakonie”, - spolszczył ks. Zygmunt Chełmicki (Wiedeń 1899, 2 tomy), liczne artykuły w „Podręcznej Encyklopedii” i „Notatkach Bibliograficznych”.

Bibliografia:

1/  Wielkia Encyklopedia PWN t. 6, str. 354 i t. 30 str. 395 i 396, Wyd. Naukowe PWN, W-wa 2004 r.
2/
  Polski Słownik Biograficzny – T.III, Polska Akademia Umiejętności, Kraków 1937,
3/
 „Pamiętnik Księżnej Marii Zdzisławowej Lubomirskiej 1914 - 1918” J. Pajewski, Wyd. Poznańskie, Poznań 1997 r.
4/
 M. Niezabitowska „Składana wanna” wyd. ”Znak” Kraków 2010 r.
5/
 Adam Grzymała-Siedlecki „Niepospolici ludzie w dniu swoim powszednim”.
6/ Henryk Sienkiewicz „Listy” tom I i II, PIW, Warszawa 1977 r.

Opracowanie:
Zofia Sztajer - tekst
Stefan Chełmicki -
ilustracje i grafika  

 

 

Edward s. Józefa i Symforyi z Kowalewskich  (linia po Adrianie 1)

Urodzony dnia 11.09.1878 r. w Skępem k/Lipna. Był najmłodszym z dziesięciorga dzieci. W 1898 roku ukończył Seminarium Nauczycielskie w Wymyślinie k/Skępego, po czym objął posadę nauczyciela w szkole powszechnej w Kobielach Wielkich a następnie pojął za żonę Natalię Emilię z Kowalewskich. Edward i Natalia byli bliskimi kuzynami, bowiem matka Edwarda – Symforya była siostrą dziadka Natalii, majątki ich rodziców Borowo i Białowieżyn leżały w pobliżu, młodzi znali się i odwiedzali od dziecięcych lat. W 1905 roku, gdy postanowili zawrzeć związek małżeński, w związku z pokrewieństwem drugiego i trzeciego stopnia, niezbędne było zezwolenie władz kościelnych. Na wniosek narzeczonych oraz księdza Apolinarego Bukowskiego z dnia 8/10 sierpnia 1905 r. udzielono pozwolenia, wydanego przez księdza Ignacego Lasockiego przedstawiciela Episkopatu Diecezji Płockiej z 23 stycznia 1907 roku z numerem 153. Ślub odbył się 30 stycznia 1907r. w Dobrzyniu n/Wisłą, gdzie z rodzicami, mieszkała panna młoda. Świadkami ślubu byli: Władysław Kowalewski – brat Natalii i Kajetan Prusinowski – kuzyn Natalii z Borowa.

 

               

Powyżej fotografie Edwarda i Natalii – z archiwum własnego Z.S.
oraz fotokopia aktu małżeństwa pochodząca z Archiwum Państwowego we Włocławku.

 

Natalia była córką Ludwika i Walerii z Turskich h. Dołęga, urodziła się w Borowie 23.06.1882 r, pochodziła z wielce patriotycznej rodziny, Jej dziad - Ignacy Błażej Kowalewski wraz z dwoma braćmi Józefem i Dominikiem oraz osiemnastoletnim synem Ignacego Janem Władysławem organizowali na ziemi dobrzyńskiej powstanie styczniowe. W ramach represji za udział w powstaniu - Ignacy Błażej z synem Janem Władysławem zostali aresztowani i osadzeni w X Pawilonie Cytadeli Warszawskiej, Jego brat Józef ukarany twierdzą a następnie wcielony do wojska rosyjskiego. Trzeci z braci - Dominik został aresztowany i oddany dożywotnio pod nadzór policji carskiej.

Edward i Natalia po ślubie wyjechali do Kobieli Wielkich, gdzie Edward pracował, jako nauczyciel, tam też w 23 grudnia 1907 r. urodziła się najstarsza córka Zofia Natalia. 

 

     

Fot. w lewej: Natalia, fot. z prawej: Natalia, Edward z Michałem na kolanach, Wikcia (służąca) z Marysią na ręku,
niżej z lewej strony stoi córka Zofia (Dmenin 1911 r.) kopie fot. ze zbiorów własnych Z. S

 

W 1909 roku Edward wraz ze starszymi braćmi: Janem, Wacławem i sześcioletnim synem Wacława - Ludwikiem, uczestniczył w pierwszym Zjeździe Rodzinnym Chełmickich w Warszawie. W Kobielach Wielkich Edward pracował i mieszkał stosunkowo krótko, prawdopodobnie około 1909 r. rodzina zamieszkała w Dmeninie, gdzie objął stanowisko kierownika i jednocześnie nauczyciela szkoły powszechnej. Ubolewał, że miejscowa ludność niechętnie posyła dzieci do szkoły, gdyż w większości dzieci wiejskie wykorzystywano do prac w gospodarstwie. Pod koniec I wojny światowej Edward wiedział i mówił to swoim dzieciom, że gdy wojna się skończy, nie będą już musiały uczyć się języka polskiego w znienawidzonym języku zaborcy – rosyjskim. Trzeba dodać, że Dmenin leżał na terenach pod zaborem rosyjskim a w szkołach był obowiązek nauczania w języku rosyjskim wszystkich przedmiotów, w tym i języka ojczystego polskiego. System edukacyjny w guberniach zaboru rosyjskiego został zrusyfikowany po powstaniu listopadowym, zaś po roku 1864 zgodnie z nowymi ukazami nie wolno było posługiwać się językiem polskim w formie drukowanej, nawet na witrynach sklepowych i tablicach reklamowych, a także używać go w oficjalnej korespondencji. W roku 1885 język rosyjski zastąpił polski, jako język wykładowy, nawet w szkołach stopnia podstawowego. Edward ukończył Seminarium Nauczycielskie w Skępem, znane z ducha patriotycznego oraz buntu młodzieży przeciwko rusyfikowaniu nauczania. Ponadto był synem powstańca styczniowego, represjonowanego przez władze carskie utratą majątku i koniecznością życia w ukryciu. Miał, zatem uzasadnione powody, by dzieciom mówić o znienawidzonym języku rosyjskim, który stał się językiem urzędowym na długie lata w czasach, w których dane było Mu żyć i pracować.

Edward najdłużej mieszkał i pracował w Dmeninie, gdzie przyszło na świat czworo dzieci. Rodzina często odwiedzała się. Pozostały fotografie, które są świadkiem tych spotkań. Niżej fotografia wykonana z okazji wizyty w Dmeninie Władysława Kowalewskiego – brata Natalii, który był rejentem w Prużanie na Podolu. Stojący z lewej strony fotografii chłopiec - to Witosław (ur. w 1906 r., zm. w 1940r.) syn Władysława. Witosław już, jako mały chłopiec uwielbiał konie. Został oficerem w Wojsku Polskim, służył w 27 Pułku Ułanów, był zapalonym kawalerzystą. Pisał artykuły do „Przeglądu Kawaleryjskiego”, odnalazłam jeden z jego artykułów w nr 1(136) z 1936 roku zatytułowany „Jeszcze trochę o rzędzie końskim”, w którym pisał o wyposażeniu kawalerzysty w szerokim rozumieniu i zwracał uwagę na elementy, które po zastosowaniu oszczędności w wadze ekwipunku, mogą doprowadzić do zwiększenia ruchliwości kawalerii. Pisał, ”że chcąc walczyć – trzeba wyrzec się komfortu, trzeba zdecydować się na kategoryczne ograniczenie ekwipunku, mimo, że będzie nas to kosztowało niejedną wygodę, siodło nie może być arką Noego, do której zabiera się całe mienie i jeszcze coś niecoś na wszelki wypadek”, dalej wyliczał rozwiązania, jakie należy wykonać, aby zmniejszyć ogólną wagę ciężaru spoczywającego na grzbiecie konia i doszedł w swych obliczeniach do oszczędności ciężaru o 25 kg. Witosław Kowalewski zginął zamordowany przez bolszewików w Charkowie w kwietniu 1940 roku. Pośmiertnie awansowany został ze stopnia porucznika na stopień kapitana. Uroczystość mianowania na stopień kapitana odbyła się 9 listopada 2007 r. Siostry Witosława Urszula (ur. 1907r.) i Grażyna (ur. 1909r) przeżyły wojnę i mieszkały w Warszawie przy ul. Złotej. Zmarły po 1960 roku w stanie bezżennym.

 

Od lewej stoją dorośli: Władysław Kowalewski (brat Natalii) i Edward Chełmicki,
od lewej dzieci: Witosław Kowalewski (w kwietniu 1940r. zginął w Charkowie), jego siostry: Grażyna i Urszula, dzieci Edwarda i Natalii: Zofia (z lalką) oraz Michał,
w środku siedzą: od lewej Maria Kowalewska (żona Władysława) i Natalia Chełmicka, fotografia pochodzi z archiwum własnego Z.
S.

 

Natalia była doskonałą panią domu. W Dmeninie, gdzie upłynęła Jej szczęśliwa młodość, wspólnie z Edwardem prowadziła tzw. „dom otwarty”, gdzie gromadnie gościli kuzyni. Starała się kultywować obyczaje przejęte z domu rodzinnego w Borowie. Zapamiętałam opowieści mojej Mamy, że w Dmeninie na Święta Wielkanocne szykowano ogromny stół, obowiązkowo przykryty białym haftowanym obrusem, zastawiony wszelkiego rodzaju jadłem: była tam wielka szynka z kością oblepiana ciastem drożdżowym i pieczona w piecu chlebowym, pieczony drób i inne mięsa, baby drożdżowe, parzone wysokie „na pięć pięter” i lukrowane białym lukrem, mazurki marcepanowe, z pomadką czekoladową, orzechowe i z nadzieniem z konfitur z płatków róż oraz dla tradycji także bochen chleba, masło i sól. Do dzisiaj posiadam stare, na pożółkłych kartach zapisane, przepisy na ciasto drożdżowe, do którego brało się kopę jaj utartych z dwoma funtami cukru z głowy, kwartę klarowanego masła, tłuczoną wanilię i dwa łuty gorzkich migdałów oraz garniec mąki.  Wszystko było niezwykle smakowite i kuszące, do tego ogromny koszyk z malowanymi jajami.  Stół obowiązkowo musiał być przystrojony bukiecikami fiołków. Przychodził ksiądz proboszcz, który odmawiał modlitwę po łacinie i święcił wszystko i wszystkich, na koniec wraz z domownikami i gośćmi zasiadał do stołu. Z opowieści rodzinnych wiem, że ksiądz był częstym gościem w domu Dziadków oraz partnerem Dziadka Edwarda do gry w preferansa i brydża.

W Dmeninie Edward i Natalia mieli dobre warunki mieszkaniowe. Zajmowali duże mieszkanie w szkole, w której Edward uczył i był jej kierownikiem. Przy szkole był wielki ogród do dyspozycji rodziny. Edward, oprócz pracy w szkole, zajmował się sadem i hodował pszczoły. Natalia zajmowała się ogrodem.

Natalia była bardzo blisko związana się ze swoją starszą siostrą Heleną, u której często bywała w Dobrzyniu a później w Warszawie, gdzie Helena zamieszkała po zamążpójściu. Siostry były tak zaprzyjaźnione, że jeśli Natalia nie wizytowała Heleny, to Helena przyjeżdżała do Natalii. Natalia ze swoimi dziećmi często podróżowała parostatkiem Wisłą z Warszawy do Dobrzynia i z powrotem. Podróż trwała całą noc i podczas, gdy rodzice spali w swoich kabinach, młodzież tańczyła i śpiewała na górnym pokładzie parostatku. Pamiątką po spotkaniach rodzinnych są zachowane fotografie, na których uwiecznieni są kuzyni: Chełmiccy, Kowalewscy i Turantowie. Rodzina często fotografowała się, na fotografiach widać, jak ewoluowała moda i kiedy kobiety przestały nosić gorsety, które wprawdzie trzymały talię w ryzach, to jednak były mocno niewygodne. Niżej z lewej - fotografia, pochodząca z 1922 roku, kiedy kobiety wyzwolone zostały z gorsetów.

 

 

Fotografia z lewej wykonana w Dmeninie w 1922 r. : w środku Natalia i Edward, wyżej między nimi Zofia, niżej siedzą od prawej Maria, Zbigniew i Wanda,
w ostatnim rzędzie od lewej stoją Witosław Kowalewski i Michał (Dmenin 1922r) .
Fotografia z prawej wykonana w latach trzydziestych XX wieku w Częstochowie: Rodzina Edwarda i Natalii:
od lewej Marysia, Edward, Zofia, Natalia, Michał, Wanda, między rodzicami siedzi Zbigniew, kopie fot. ze zbiorów własnych Z.S.

 

Edward zadbał, aby Jego dzieci otrzymały staranne wykształcenie. Dwie córki: Zofia i Maria zdały maturę w Prywatnym Gimnazjum Jadwigi Chomiczówny im. Królowej Jadwigi w Radomsku a później szkoły pomaturalne: Zofia – Szkołę Instruktorek Wiejskich w Rudzie Czechowskiej pod Puławami, Maria – Uniwersytecką Szkołę Pielęgniarek i Opiekunek Zdrowia w Krakowie, Michał – Prywatne Męskie Gimnazjum w Radomsku a później Szkołę Oficerską w Częstochowie i został oficerem 27 Pułku Piechoty. Wanda ukończyła Gimnazjum Sióstr Zmartwychwstanek w Częstochowie i Szkołę Handlową. Do Częstochowy rodzina przeprowadziła się w latach trzydziestych ubiegłego wieku.

W czasie okupacji niemieckiej Natalia i Edward zamieszkali w domu swej córki Wandy i małoletniej wnuczki Basi. Mąż Wandy – Jan Gliński został zamordowany przez Niemców na początku okupacji. W domu Wandy znaleźli schronienie uciekinierzy z Warszawy: siostra Natalii Helena i brat Oleś a także córki z dziećmi oraz kuzynka Zofia z Sonnenbergów Chełmicka – wdowa po Władysławie z Kosmowa. Z osobą tej ostatniej wiąże się opowieść, którą warto przytoczyć. Otóż Zofia z Sonnenbergów Chełmicka przyzwyczajona była do usługiwania jej przez służbę i nie włączała się do żadnych prac. Natalia, która była osobą energiczną, wraz z siostrą Heleną zbuntowały się i przestały podawać jej posiłki, w efekcie obiekt buntu przystosował się do warunków i był spokój. O historyjce tej przypomniał mi niedawno Ludwik Chełmicki. Wobec tak dużej liczby osób, zgromadzonych w jednym miejscu, trzeba było nie lada dyplomacji i zdolności organizatorskich, by dom funkcjonował bez zakłóceń, należało członków rodziny zdyscyplinować, z czym Natalia radziła sobie nieźle. Z siostrą Heleną utrzymywała bliski kontakt do końca swojego życia

W czasie okupacji niemieckiej Edward był podporą całej Rodziny. Wspierał duchowo swego zięcia – jeńca obozu Woldenberg II C, pisząc do Niego listy. Niżej kopia jednego z listów Edwarda do zięcia Wacława.

 

 

  

Kopia listu Edwarda Chełmickiego do zięcia Wacława Sztajera – jeńca obozu Woldenberg II C, list pochodzi w archiwum własnego Z.S.

 

 

  

 Natalia i Edward, fot. ze zbiorów własnych Z.S.

 

Edward był wspaniałym, łagodnym, wyrozumiałym i dobrym człowiekiem. To właśnie Edwardowi Chełmickiemu, jako najmłodszemu z synów – Jego Ojciec Józef powierzył dyplom potwierdzenia szlachectwa. Dzięki przywiązaniu do tradycji i historii rodzinnej Edwarda, dyplom przetrwał dla potomnych. Przez całe lata wisiał na ścianie w pokoju domu w Częstochowie obok dużej fotografii z I Zjazdu Rodzinnego Chełmickich. Pamięć o Edwardzie i Jego dobroci przetrwała w sercach i umysłach członków rodziny.

Edward Chełmicki zmarł 13.03.1954 r. w wieku 76 lat, Natalia - 15.03.1966r. w wieku 84 lat, w dwanaście lat i dwa dni po swym mężu. Pochowani zostali na cmentarzu na Kulach w Częstochowie, Ich grobami opiekuje się wnuczka Barbara Glińska.

 

Źródła:

1/ Akt urodzenia Natalii Kowalewskiej ze zbiorów A.P. we Włocławku,

2/ Akt małżeństwa Edwarda Chełmickiego i Natalii z Kowalewskich ze zbiorów A.P. we Włocławku,

3/ Faustyn Piasek, Materiały do dziejów Seminarium Nauczycielskiego w Wymyślinie (1867-1916), Płock 1939 r. – dzięki uprzejmości Pani Jolanty Iwińskiej

 

Opracowanie:

Tekst: Zofia Sztajer – wnuczka Natalii i Edwarda

Grafika: Stefan Chełmicki

 
 

 

Helena Maria ps. Halina (Halszka) Jaroszewiczowa z d. Chełmicka  /w drzewie genealogicznym linia po Bartłomieju/

    córka Ludwika Bolesława i Eleonory z Karwowskich, urodzona dn. 17. 11. 1892 r. w Dziewanowie, zmarła rozstrzelana przez Niemców 20. 06. 1940 r. w Palmirach. Ochrzczona została 1 czerwca 1893 roku w Parafii Rzymskokatolickiej w Rypinie a rodzicami chrzestnymi byli: stryj Jan i babcia Dominika.

    Ojciec Jej był właścicielem majątków w Dziewanowie, Lasotach i Rejkach, a następnie sędzią gminnym w Nadrożu, sędzią grodzkim w Lipnie i rejentem w Czernikowie.

    W 1910 ukończyła Prywatne Żeńskie Gimnazjum Antoniny Walickiej w Warszawie, w następnym roku zdała eksternistycznie maturę w Rydze. Niezwykle wcześnie zaczęła pracować w konspiracji, bo już przed I wojną światową w czasie studiów na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, przewoziła na teren ziemi dobrzyńskiej broszury wydawane przez Związek Strzelecki i Drużyny Bartoszowe. Materiały te przekazywała Romualdowi Wasilewskiemu, działaczowi kół Młodzieży Wiejskiej na ziemi dobrzyńskiej. W szkole średniej, w 1910 roku była delegatką warszawskich szkół średnich na Zjazd Grunwaldzki w Krakowie, w tym czasie działała także w organizacji „Skarb i Wojsko”, od 1912 w Polskiej Partii Socjalistycznej.

    U progu dwudziestego wieku, gdy na terenie Małopolski zaczęły powstawać i rozwijać się organizacje, mające na celu przygotowanie młodzieży do walki zbrojnej i utworzenia przyszłej armii powstańczej – kobiety stanęły również do pracy przygotowawczej. Związki Strzeleckie początkowo organizowały tylko młodzież męską, lecz już w 1912 roku zaczęła się w tych stowarzyszeniach praca kobieca. Kobiety miały za zadanie zajmować się służbą kuriersko – wywiadowczą i dywersyjną, w zakresie służby sanitarnej – pracą w szpitalach polowych, w zakresie służby gospodarczej – pełnić funkcje podoficerów żywnościowych. Praca kobiet w Związku Strzeleckim zapoczątkowana została w Krakowie, wiosną 1912 roku z inicjatywy członkiń Promienia. W 1913 roku, pod względem organizacyjnym, krakowski oddział podzielono na dwa plutony po trzy sekcje. Komendantką pierwszego plutonu została Helena Chełmicka, drugiego – Stefania Kudelska. W tym czasie Helena Chełmicka była także członkiem zarządu „Promienia” i „Jedności”.

    W styczniu 1914 roku została aresztowana przez władze rosyjskie za przerzut prasy polskiej i osadzona na Pawiaku w Warszawie, ze względu na stan zdrowia po pół roku została zwolniona, następnie zamieszkała w majątku rodzinnym.

Fotografia Heleny Chełmickiej

    W czasie I wojny światowej była kurierem, wywiadowcą, kolporterem druków, magazynierem broni i materiałów wybuchowych; wszystkie wymienione funkcje pełniła w związku z przynależnością do I Brygady Legionów Polskich Józefa Piłsudskiego.

    W sierpniu 1914 roku wstąpiła do oddziału żeńskiego POW i przyjęła wówczas pseudonim „Halina”. Była organizatorką i komendantką Lubelskiego Oddziału Żeńskiego Polskiej Organizacji Wojskowej oraz żołnierzem Oddziału Lotnego Wojsk Polskich. W książce pt. „Wierna Służba”, wydanej w 1927 roku, Helena Chełmicka opublikowała swoje wspomnienia a w nich informacje o działalności Oddziału Lotnego, którego była żołnierzem. Oddział ten był najbardziej tajnym działem konspiracyjnym pracy wojskowej; wszystkie raporty, rozkazy, plany z niewielkim tylko wyjątkiem – niszczono, dlatego obecnie, poza nielicznymi opracowaniami wspomnieniowymi, brakuje szerszych informacji na temat pracy w Oddziale. Oddział liczył 30 kobiet, z tego jednak tylko 10 było bliżej wtajemniczonych w funkcjonowanie i bojową działalność Oddziału. Były to przeważnie członkinie Oddziału Żeńskiego Polskiej Organizacji Wojskowej, które otrzymały rozkaz podporządkowania się Komendzie Oddziału Lotnego oraz zachowania całkowitej tajemnicy. Reszta – rekrutująca się z różnych sfer (było tam kilka starszych pań, peowiaczki, robotnice, nawet wieśniaczka) – oddała nieocenione usługi przez wypełnianie różnych zleceń członków Oddziału Lotnego. Bezpośrednio w działaniach zbrojnych, poza nielicznymi wyjątkami, kobiety nie uczestniczyły, wykonywały natomiast dużo czynności pomocniczych, bez których działalność Oddziału Lotnego nie mogłaby się rozwijać. Do obowiązków kobiet należało: przewożenie i ukrywanie materiałów wybuchowych i broni, wyszukiwanie mieszkań na składy i zebrania, schronienie dla członków Oddziału, przygotowywanie środowiskowe w różnych miejscowościach, gdzie miała być przeprowadzana akcja, służba wywiadowczo – kurierska, sanitarna, praca w laboratorium. Wszystkie te obowiązki wymagały zerwania z dawnym trybem życia tj. pracą zawodową i domem rodzinnym. W opublikowanych wspomnieniach Helena pisała, cyt. „W oczach najeźdźcy Oddział Lotny był krwawym upiorem, który groził wybuchem powstania na tyłach walczącego wojska w kraju, jak się zdawało już ujarzmionym i dawno upokorzonym. Dla Moskali byliśmy postrachem, dla własnego narodu przypomnieniem, że oto w głębinach duszy polskiej nie wygasło zarzewie buntu i że w każdej epoce, w każdem pokoleniu znajdują się gotowi do podjęcia walki. A dla członków swych Oddział Lotny był radosną ostoją i ważną placówką. W twardej służbie wyrabiały się bowiem charaktery nieugięte: „lotniacy" wyrzekli się swego imienia, domu rodzinnego, wszelkich spraw osobistych i wśród znoju konspiracyjnego życia, w ciągłem naprężeniu nerwów i bliskości śmierci czuli się szczęśliwi i dumni, że przypadło im w udziale podnieść uzbrojoną dłoń przeciwko Moskalom, przeciwko żandarmom i szpiclom i znaczyć krwawą drogę walki o najświętsze prawo człowieka do wolności.” Słowa te oddają w pełni postawę Heleny i Jej zaangażowanie patriotyczne.

    Na przełomie marca i kwietnia 1915 roku Helena została ponownie aresztowana i w czasie ewakuacji władz rosyjskich z Warszawy, wywieziona do Petersburga a potem do Moskwy i uwięziona na Butyrkach. Po pięciu miesiącach wydobył ją za kaucją znany polityk orientacji prorosyjskiej, minister Aleksander Lednicki.

Niżej karta pocztowa, zachowana w zbiorach Biblioteki Uniwersytetu Jagiellońskiego, z korespondencją Halszki Chełmickiej do Aleksandra Lednickiego w Moskwie.

  

Kserokopia karty pocztowej Halszki Chełmickiej do Aleksandra Lednickiego - z Oddziału Rękopisów Biblioteki Jagiellońskiej Rkp. BJ Przyb. 69-88 – ze zbiorów własnych Z. S.

Treść korespondencji jest następująca: „Przesyłam Szanownemu i Drogiemu memu obrońcy serdeczne pożegnania i proszę nie mieć mi za złe, że wyjechałam. Halszka Chełmicka, czwartek”. Na znaczku pocztowym data: 13.4.1916 r.

    W 1916 roku, po kilkumiesięcznym leczeniu w sanatorium, uciekła do Finlandii, a stamtąd łodzią przemytniczą do Szwecji i Niemiec, wioząc raport Polskiej Organizacji Wojskowej w Rosji dla Józefa Piłsudskiego. Po pewnym czasie powróciła do Królestwa, znajdującego się od 1915 roku pod okupacją niemiecką i austriacką. Po powrocie do kraju zamieszkała w Warszawie, gdzie włączyła się do pracy w Polskiej Organizacji Wojskowej. Była główną organizatorką zamachu na Ericha Schulzego - szefa niemieckiej tajnej policji politycznej w Warszawie. Zamach wykonany został 1 października 1918 r. przez dwóch członków Polskiej Organizacji Wojskowej przed bramą domu nr 11 przy ul. Smolnej. Jesienią 1918 roku uczestniczyła w przygotowaniu niezrealizowanego planu ucieczki Józefa Piłsudskiego z Magdeburga.

    Była jedyną kobietą w siedmioosobowej delegacji, która za zgodą Józefa Piłsudskiego 13 listopada 1918 r., w trakcie demonstracji Polskiej Partii Socjalistycznej  na rzecz wsparcia rządu Ignacego Daszyńskiego, zawiesiła czerwony sztandar Pogotowia Bojowego PPS na wieży Zamku Królewskiego w Warszawie. Skład delegacji był następujący: Karol Anders, Halina Chełmicka, Józef Korczak, Mieczysław Mańkowski, Antoni Purtal, Tadeusz Szturm de Sztrem, Zygmunt Zaremba. W Pogotowiu Bojowym Polskiej Partii Socjalistycznej była kierowniczką działu wywiadu i jednocześnie członkiem Centralnego Wydziału Pogotowia.

    W latach 1919 – 1921 była sekretarzem Zarządu Głównego Polskiego Stronnictwa Ludowego i zarządu Związku Zawodowego Robotników Rolnych oraz organizatorką Kursów dla Dorosłych w Warszawie.

    Po odzyskaniu niepodległości brała udział w pracach organizacji politycznych związanych z obozem Józefa Piłsudskiego, z którym bezpośrednio współpracowała. W latach 1922 - 1933 była członkiem władz Polskiego Białego Krzyża – cywilnej organizacji paramilitarnej, powołanej w celu niesienia pomocy ofiarom wojny oraz szerzenia kultury i oświaty a także rozbudzania postaw patriotycznych, świadomości narodowej i obywatelskiej wśród żołnierzy polskich, służących wcześniej w armiach zaborczych, a także wśród żołnierzy służby zasadniczej Wojska Polskiego. Należała do ścisłego kierownictwa Rodziny Wojskowej, Związku Strzeleckiego i Komitetu Społecznego Rady Szkolnej, od 1928 roku kierowała Wydziałem Opieki nad Matką i Dzieckiem oraz była wiceprzewodniczącą Zarządu Głównego Związku Pracy Obywatelskiej Kobiet i Rady Głównej Przysposobienia Wojskowego Kobiet. Uczestniczyła w międzynarodowych konferencjach, poświęconych zagadnieniom opieki nad matką i dzieckiem, m. in. w 1930 roku była wiceprzewodniczącą Kongresu Kolonii Letnich w Genewie, w 1933 roku konferencji Unii Międzyparlamentarnej w Bukareszcie a także członkiem Międzynarodowej Rady ds. Kolonii Letnich w Paryżu.

    Z ramienia Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem była posłem sekretarzem Sejmu trzeciej kadencji (1930-1935) a następnie z ramienia Obozu Zjednoczenia Narodowego senatorem sekretarzem czwartej kadencji (1935-1938). W Parlamencie aktywnie działała w komisjach: budżetu, ochrony pracy, opieki społecznej i inwalidztwa, regulaminowej i nietykalności poselskiej oraz spraw zagranicznych. Wybuch wojny przerwał Jej działalność parlamentarną.

    Na początku okupacji hitlerowskiej aktywnie działała w Służbie Zwycięstwu Polsce, a potem Związku Walki Zbrojnej. W konspiracji miała pseudonimy: Halszka i Halina. 15 kwietnia 1940 roku została aresztowana przez Gestapo a następnie rozstrzelana w Palmirach 20. 06. 1940 r. Jak podaje W. Bartoszewski w książce „Warszawski pierścień śmierci 1939 – 1944”, w tym samym transporcie razem z Heleną rozstrzelano wiele wybitnych osób, należących do środowisk twórczych lub po prostu cieszących się powszechnie autorytetem takich, jak Maciej Rataj – polityk i długoletni marszałek Sejmu czy sportowiec i olimpijczyk – Janusz Kusociński i wielu innych znanych artystów, prawników, architektów, kompozytorów i parlamentarzystów.

Za działalność na rzecz odzyskania niepodległości w czasie pierwszej wojny światowej oraz czyny wojenne połączone z ofiarnością i odwagą w kampanii wrześniowej 1939 r. odznaczona została odznaczeniami, których wizerunki zaprezentowano niżej.

    

  1. Helena Chełmicka - Jaroszewiczowa Dekretem Naczelnika Państwa i Naczelnego Wodza z 17 V 1922 (Adj.Gen.L.13388 VM) została odznaczona Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari, na zdjęciu awers i rewers.
  2. Krzyż Niepodległości z Mieczami – otrzymała w 1931 roku, na zdjęciu awers i rewers.
  3. Krzyżem Walecznych – odznaczona za postawę w Kampanii Wrześniowej, na zdjęciu awers i rewers

    W 1919 r. Helena poślubiła Tadeusza Jaroszewicza (1890 – 1934), dyplomowanego pułkownika 1 Pułku Ułanów Legionów Polskich. Był on m. in. zastępcą szefa sztabu Komendy Głównej Milicji Ludowej Polskiej Partii Socjalistycznej, potem attaché wojskowym przy Poselstwie Rzeczypospolitej Polskiej w Finlandii i Szwecji, chargé d´affaires Poselstwa RP w Kairze. Syn Heleny Jan (1920 – 1942) został ciężko ranny w kampanii wrześniowej 1939 roku, następnie walczył, jako żołnierz Związku Walki Zbrojnej Armii Krajowej i w wieku 22 lat zginął 15. 07.1942 r. w akcji „Wachlarza” pod Słonimiem. Córka Maria Ewa (ur.1923) w czasie II wojny światowej działała w konspiracji i była podobnie, jak Jej brat Jan, żołnierzem Związku Waki Zbrojnej Armii Krajowej, walczyła w powstaniu warszawskim.

    Helena jest autorką wspomnień p.t. „Oddział lotny Wojsk Polskich, Fragmenty wspomnień i Do Polski” ” opublikowanych i wydanych w tomie zbiorowym „Wierna służba. Wspomnienia uczestniczek walk o niepodległość 1910 – 1915 ”, Warszawa t. I z 1927 r., t. II z 1929 r.

    Była wielką polską patriotką, jedną z wielu kobiet z rodu Chełmickich, walczących w II wojnie światowej. Była także jedną z tych kobiet, które od wczesnej młodości nie zawahały się chwycić za broń i walczyć z pobudek patriotycznych, wspartych bojowym temperamentem i by całe dorosłe życie poświęcić Ojczyźnie.

Bibliografia:

  1. W. Bartoszewski „Warszawski pierścień śmierci 1939 - 1944”, Świat Książki, 2006 r.
  2. W. Bartoszewski „Palmiry”, Książka i Wiedza, Warszawa, 1976 r.
  3. Warszawa w pamiętnikach pierwszej wojny światowej pod red. Krzysztofa Dunin – Wąsowicza, Warszawa, 1971 r.
  4. A. K. Kunert „Rzeczpospolita Walcząca, styczeń – grudzień 1940”, Kancelaria Sejmu, Wydawnictwo Sejmowe, Wydanie I, 1997 r., str. 226 – 230
  5. .„Kto kim był w drugiej Rzeczypospolitej” pod redakcją prof. Jacka M. Majchrowskiego. Polska Oficyna Wydawnicza „BGW”, Warszawa, 1994 r. Wydanie I, str. 516
  6. A. Leinwand „Pogotowie Bojowe i Milicja Ludowa w Polsce 1917 – 1919”, Książka i Wiedza, Warszawa 1972 r.
  7. Słownik biograficzny kobiet odznaczonych Orderem Wojennym Virtuti Militari, T.I A-G pod redakcją Elżbiety Zawackiej, Wydawnictwo Fundacja „Archiwum i Muzeum Pomorskie Armii Krajowej oraz Wojskowej Służby Polek”, 2004 r.
  8. D. Wawrzykowska – Wierciochowa „Sercem i orężem Ojczyźnie służyły” Warszawa, 1982 r.
  9. „Wierna służba. Wspomnienia uczestniczek walk o niepodległość 1910 – 1915 pod redakcją Aleksandry Piłsudskiej, M. Rychterówny, W. Pełczyńskiej i Marii Dąbrowskiej”, Główna Księgarnia Wojskowa, Warszawa t. I, 1927 r.

Opracowanie:
Zofia Sztajer - tekst
Stefan Chełmicki -
ilustracje i grafika  

 

 

 

 

Bogdan Józef Chełmicki  /w drzewie genealogicznym linia po Bartłomieju/

s. Bronisława Rocha i Xawery z Kozłowskich h. Wieże (z odmianą), urodzony dn. 20.03.1895 r. w Warszawie i tam zmarł 02.03.1982 r.

    Chrzest Bogdana Józefa odbył się w kościele pod wezwaniem Świętego Krzyża a rodzicami chrzestnymi byli Maria Sumińska – młodsza siostra Bronisława Rocha oraz Wiktoryn Kosmowski – mąż Ireny, starszej siostry Matki Bogdana.

    O Bogdanie i jego rodzicach piszą: Seweryn Uruski, Adam Amilkar Kosiński i Aleksander Włodarski w „Herbarzu Polskim, Rodzina”.

    W 1898 roku ojciec Bogdana odziedziczył Kowalki i wówczas rodzina przeniosła się z Warszawy do majątku na wieś. Bogdan wychowywany był w warunkach dworu i zwyczajów ziemiańskich. Pierwsze nauki otrzymał w domu. Ojciec zatrudniał nauczycielki, były to początkowo Polka i Niemka, później Polka i Francuzka. W wieku 12 lat, po zdaniu egzaminu wstępnego, Bogdan rozpoczął naukę w trzeciej klasie Prywatnego Męskiego Gimnazjum Emiliana Konopczyńskiego w Warszawie. Była to szkoła polska, jednak bez praw rządowych, co oznaczało, że matury nie były uznawane w państwie rosyjskim, choć uznawały je zagraniczne uniwersytety. Na skutek strajku młodzieży w 1905 roku, przywrócono nauczanie w języku ojczystym, lecz na krótko, niebawem narzucono szkole kilka przedmiotów wykładanych po rosyjsku, były to poza rosyjskim, jako przedmiotem, historia powszechna Rosji, geografia ogólna i rosyjska. W szkole były dwa kierunki nauczania: filologiczny i realny. Bogdan chodził do oddziału realnego z racji zdolności w kierunku matematyki i nauk przyrodniczych. W szkole uczył się średnio, był jednak bardzo obowiązkowy. Nieśmiałość była jego wielką wadą, której nie mógł przełamać. W czasie wakacji 1909 roku, przed rozpoczęciem piątej klasy osierocił go ojciec. Podczas ostatnich tygodni życia ojca, Bogdan dyżurował przy nim na zmianę z Matką i siostrą Krystyną. Niżej fotografia, wykonana po śmierci ojca, na której jest Bogdan ze starszą od niego o pięć lat siostrą.


Bogdan z siostrą Krystyną foto ok. 1909 r.

    Widoczna na zdjęciu Krystyna, po ukończeniu Prywatnego Żeńskiego Gimnazjum Sióstr Niepokalanek w Jarosławiu, wróciła do majątku na wieś, gdzie zajęła się pracą nad młodzieżą wiejską. Po zamążpójściu zamieszkała w Lublinie i w czasie pierwszej wojny światowej jej dom był główną ostoją legionistów a przed wojną konspiracji Polskiej Organizacji Wojskowej. Pomimo słabego zdrowia Krystyna była prezeską Ligi Kobiet, wkoło niej i Halszki Chełmickiej – siostry stryjecznej, skupiła się w Lublinie cała działalność pomocy dla Legionów.

    Po śmierci ojca, Matka zmuszona była sama gospodarować majątkiem. Po skończeniu gimnazjum Bogdan wrócił do Kowalk, by pomóc Matce w prowadzeniu majątku, a dobra kowalkowskie obejmowały wówczas obszar ponad 400 hektarów.


Dwór w Kowalkach foto ok. 1936 r.

    Bogdan otrzymał staranne wychowanie oparte na głębokim patriotyzmie. W domu zawsze wisiały portrety: Kościuszki, księcia Józefa i przodków w mundurze polskim. Ojciec uczył go pieśni patriotycznych, wszystkie od kościuszkowskich do powstańczych znał na pamięć, słuchał opowieści o powstaniu styczniowym, o śmierci w nim stryja Wacława, którego fotografia (dagerotyp) w powstańczej czamarze wisiała w jadalnym pokoju, obok portretów przodków. Historii Polski uczył się w domu z książki przemyconej z Krakowa.

    Dzieciństwo upłynęło Bogdanowi w dostatku, miał nawet swojego kucyka, na którym codziennie jeździł, zimą urządzał ślizgi na łyżwach na zamarzniętej sadzawce w ogrodzie a gdy lód był grubszy na pobliskim jeziorku.

    W 1912 roku ukończył gimnazjum i zdał maturę, po czym wraz z przyjacielem pojechał do Berlina, by zakupić auto. W Berlinie, po tygodniowych poszukiwaniach i próbach kupił używany samochód marki „Presto”, który z powodu żółtej barwy przezywany był kanarkiem. Gdy przyjechał do Kowalk, auto wzbudziło wielką sensację. Była to maszyna dość archaiczna, o niskim podwoziu, zahaczające o każdą wyniosłość drogi, posiadająca latarnie acetylenowe. Od tej pory sport automobilowy stał się, obok jeździectwa, drugą pasją życia Bogdana.

    Po wakacjach wyjechał na studia rolnicze do Wiednia, do Hochschule für Bodenkultur, gdzie zaczął udzielać się w organizacji „Jagiellonia”. Była to korporacja wzorująca się na niemieckich „burschenschaft” z tym jednak, że miała pewne założenia patriotyczne poza ściśle koleżeńskimi. Zaletami jej było wielkie koleżeństwo, ścisła łączność i pomoc wzajemna, lecz zakres działania był wąski. Poza kultywowaniem pewnych polskich tradycji i sporej dozy hurrapatriotyzmu, głębszych ideałów społecznych czy politycznych tam nie było. Czas studencki mijał Bogdanowi wesoło, zwłaszcza, że Wiedeń wówczas był miastem niezmiernie wesołym, w którym kipiało życie. Miasto uświetniał Burg z cesarsko – królewską świtą, wraz ze swymi 300 paradnymi końmi i 500 ekwipażami, kawiarnie z dobrymi orkiestrami, rewie, kabarety, sławny Prater – ogród zabaw ludowych i bud rozrywkowych. W takiej atmosferze Bogdan niewiele czasu poświęcał na naukę i gdy po zakończeniu roku akademickiego przyjechał do Kowalk, Matka nie była z niego zadowolona. Wprawdzie zrobił postępy w języku niemieckim a ubrania wiedeńskie leżały na nim znakomicie, to jednak kolokwia i egzaminy nie były zdane. Po wakacjach Matka wynajęła w Warszawie mieszkanie i Bogdan zaczął uczęszczać na tzw. Kursa Przemysłowo – Rolnicze, później nazwane Wyższą Szkołą Rolniczą. Tak minął pierwszy rok studiów i przyszło lato 1914 r., czuć było zbliżającą się wojnę. W ciągu paru tygodni w okolicy Kowalk odbyła się „mała wojna” – utarczki pojazdów kawaleryjskich. Jednego dnia są Niemcy – drugiego – Kozacy. Trwała wojna dwóch zaborców.

    Jesienią 1915 roku Bogdan wrócił na studia do Warszawy, gdzie powstały: Uniwersytet i Politechnika. Przez cały czas okupacji niemieckiej Bogdan kontynuuje studia rolnicze, które trwały trzy lata. Ukończył je w 1917 roku. W następnym roku zdawał egzaminy a było ich ponad trzydzieści. W tym czasie zapisał się na kurs dla komisarzy agrarnych, jednak go nie ukończył z powodu wypadków politycznych. Na wiosnę 1918 roku uzyskał dyplom Wyższej Szkoły Rolniczej i wrócił do Kowalk. Życie polityczne toczyło się szybko. Niemcy uciekli. Zaczęły się tworzyć zalążki wojska. Bogdan zaciągnął się do Pierwszego Pułku Szwoleżerów – pierwszego szwadronu. Przeszedł paromiesięczne ćwiczenia we Włodawie, w lutym 1919 roku wyruszył z wojskiem za Bug, by zająć Wołyń. W drugiej połowie marca wraz ze swoim szwadronem wrócił do Warszawy, gdzie Pierwszy Pułk Szwoleżerów stacjonował w ułańskich koszarach za Łazienkami, by w końcu żegnany przez rodzinę i znajomych wyruszyć na wschód. Na dzień przed bitwą o Wilno Bogdan zachorował najpierw na grypę „hiszpankę” a potem na tyfus plamisty. Nastąpiły trudne chwile. Nikt o chorego Bogdana i kolegów nie troszczył się. Zostali sami w wagonie, bez jedzenia, wody, ogrzewania, bez lekarstw i opieki. Dowieziono ich do Białegostoku. Chory Bogdan, poznał, co to jest nędza ludzka, spotkał na swej drodze dobrych i złych ludzi. Po miesiącu zmagań z chorobą, przeniesiono go do innego szpitala, po czym na dalsze leczenie załadowano do pociągu, jadącego do Krakowa. Trasa wiodła przez Warszawę, pociąg zatrzymał się na zwrotnicy za miastem. Bogdan napisał ołówkiem na kartce wiadomość dla Matki, którą przekazał kolejarzowi z prośbą o dostarczenie Jej na Mokotowską. Wiadomość dotarła do adresatki i Matka za kilka dni, zaopatrzona w niezbędne pozwolenia do przemieszczania się, zjawiła się w poczekalni szpitala, do którego trafił Bogdan. Gdy go sprowadzono, Matka nie poznała, tak był zmieniony, wychudzony o ziemistej cerze, nieogolony. W „pamiętnikach” opisał to słowami: „Przyjechała, tłukąc się wiele godzin towarówkami i przywożąc ze sobą paczki z bielizną dla szwadronu. Okazało się, że Matka zorganizowała w Rypińskim zbiórkę, szycie bielizny i przedsięwzięła tę uciążliwą podróż, by przywieźć to potrzebne tak bardzo zaopatrzenie. Nawiązała przedtem łączność z władzami wojskowymi w Warszawie, gdzie organizowała się już kadra naszego pułku, przemianowanego wkrótce na I Pułk Szwoleżerów. Władze dały Matce odpowiednie przepustki i zrobiły wszelkie ułatwienia.”

    Po dwóch tygodniach zwolniono go ze szpitala z wnioskiem o urlop 3 – miesięczny. Pojechał do Kowalk, gdzie szybko wrócił do sił. Jesienią powrócił do wojska, jednak otrzymał urlop na dalsze studia akademickie. Zapisał się na czwarty rok agronomii – kierunek nowo utworzony. Pozwoliło mu to uzyskać za kilka lat tytuł inżyniera rolnika. Powrócił na wieś do majątku, gdzie wdrażał nabytą na studiach wiedzę. Wiosną 1920 roku skończył sie urlop z wojska, zbliżała się nawałnica wojenna. W czerwcu zgłosił się do pułku, przydzielono go do szwadronu ochotniczego 201 Pułku Szwoleżerów. W końcu lipca wrócił do domu tylko po to, by wziąć konia. Wkrótce sformowany szwadron płocki wyruszył do Warszawy, gdzie wziął udział w walkach o miejscowości: Dębe Wielkie, Okuniew, Nieporęt, Modlin i Radzymin i dalej na front w kierunku Brześcia. Odtąd przez parę miesięcy był w ogniu, a nieraz nawet w bardzo ciężkich sytuacjach. Walczył pod Mińskiem, Jabłonną, Płońskiem, Mławą, potem z armią Budionnego pod Hrubieszowem, Łuckiem, Równem, Korcem, Zwiahlem i Korosteniem. Po rozejmie powrócił do domu, gdzie zajął się gospodarowaniem. Wojsko dało mu fizyczną zaprawę, dało mu więcej, gdyż zmieniło jego stosunek do ludzi. Poznał, że człowieka można znaleźć w różnych warstwach, bez względu na pochodzenie i wykształcenie, że w złym losie ludzie się równają i stają się bliżsi sobie. Poznał wreszcie, z różnych wojskowych sytuacji, chłopa od innej strony, jego niedole, brak zaradności, ciężkie położenie.

    Późną jesienią 1920 roku, po zwolnieniu z wojska, osiadł na roli. Gospodarstwo zastał w opłakanym stanie. Po okupacji poniosło ono spore straty w inwentarzu a wskutek kilkudniowych działań wojennych w roku 1920 – zostało znowu wyniszczone. Zbiory zgniły częściowo w polu, pozostałe ledwo starczało na utrzymanie ludzi i inwentarza, na sprzedaż nie było nic, koni połowa, wozów kilka, uprawy nie zostały należycie wykonane. Z dostaw amerykańskich zakupiony został traktor „Titan”, który ratował sytuację. Wspólnie z Matką naradzał się, jak najlepiej gospodarować, by możliwie szybko postawić gospodarstwo na nogi. Trzeba było szukać środków finansowych. Matka zlikwidowała swoją sumę posagową, którą miała na hipotece na domu w Warszawie, Bogdan sprzedał za 30.000 rubli listy Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego, które odziedziczył po siostrze. Wobec spadku wartości pieniądza, obydwie transakcje niewiele przyniosły, pieniędzy starczyło jedynie na dokupienie kilku koni. Dodać należy, że w 1920 roku na terenach polskich obowiązywała jeszcze waluta dawnych państw zaborczych. Dopiero reforma w 1924 roku przeprowadzona przez Grabskiego wprowadziła złotego polskiego, opartego na parytecie złota. Pierwszy rok gospodarki był bardzo ciężki, oszczędzano na wszystkim i łatano dziury wojenne. Stabilizację utrudniały ruchy socjalne. Młode Państwo wprowadzało opiekę nad robotnikami i nowoczesne ustawodawstwo pracy. W szczytowym okresie ofensywy bolszewickiej (15.VII.1920 r.) Sejm uchwalił ustawę o reformie rolnej, miała ona zachęcić chłopów do obrony Ojczyzny. Ustawa zakładała przymusową parcelację majątków o wielkości ponad 180-400 ha na różnych obszarach państwa oraz odszkodowanie w wysokości połowy rynkowej ceny ziemi. Ustawa nie była wykonana, gdyż uchwalona w marcu 1921 roku Konstytucja RP gwarantowała prawo własności, co stało w sprzeczności z niepełną rekompensatą przewidywaną w reformie rolnej. Na tle spraw agrarnych szalała demagogia, która z jednej strony wywoływała ferment przez dawanie chłopom obietnic, niemożliwych do spełnienia, z drugiej zaś przez ciągłe napaści na większą własność, dezorientowała ziemian i odbierała im chęć do inwestowania rozwoju gospodarczego.

    Majątek Bogdana obejmował obszar około 750 mórg (420 ha), w tym blisko 600 mórg ziemi ornej, 70 mórg łąk. Marzył o gospodarce intensywnej, nie bardzo licząc się z warunkami. Nie czując się na siłach, aby zaprojektować samodzielnie nowy system, sprowadził z Warszawy lustratorów z udziałem profesorów Moszczeńskiego i Ortha, jednakże specjaliści podeszli do sprawy zbyt teoretycznie, dali mu jednak sporo wskazówek. Bogdan zabrał się do usprawniania gospodarki bardzo energicznie: zwiększył intensywność upraw, wprowadził nawozy sztuczne, poprawił stan krów. Po paru latach zmeliorował łąki i wykonał drenaż. Robił nakłady na rolnictwo, gdy tymczasem koniunktura dla rolnictwa prędko się skończyła. Zaciągał długi, aby nie stanąć wpół drogi. Po dziesięciu latach gospodarki uprawy były w należytej kulturze, połowę majątku zdrenował, zasypując nawożoną ziemią około 70 bagienek, zmeliorował i obsiał znaczną część łąk, zaprowadził zarodowa hodowlę krów nizinnych, kupując z importu dobre buhaje. Chował też dla wojska trochę źrebiąt. Powiększył sad owocowy oraz przy udziale Matki założył niewielką szkółkę drzew owocowych. W 1930 roku nadszedł kryzys rolniczy i sytuacja ekonomiczna Bogdana stała się ciężka. W ciągu trzech lat obroty pieniężne z 230 tysięcy spadły do 110 tysięcy złotych rocznie. Zabrał się, więc do robienia oszczędności. Gospodarstwo zostało przeorganizowane, przeciętna roczna wydajność mleka od jednej krowy osiągnęła 4 tysięcy litrów, w płacach robotniczych wprowadził dużo premii, co podniosło wydajność pracy i powodowało zadowolenie. Kryzys powoli przeminął, nastąpiło oddłużenie rolnictwa i pewna stabilizacja cen. Gospodarstwo Bogdana stale rozwijało się i przed majem 1939 roku miało opinię jednego z lepszych w powiecie rypińskim. Bogdan wykazywał duże zainteresowanie postępem w rolnictwie, stale utrzymywał kontakt z kilkoma stacjami doświadczalnymi, prowadził doświadczenia w polu i na łąkach. Miał dużo ambicji w kierunku dobrego gospodarowania. Czynił wysiłki, aby przeprowadzić komasację wsi Kowalki. Zaprojektował zamianę gruntów. Chciał oddać chłopom odleglejsze pola, biorąc w zamian ziemię przyległą do folwarku. Oferował dwukrotną ilość, uważając, że będzie to zamiana za obopólną korzyścią. Gospodarki chłopów powiększą się, folwark zyska lepszą figurę i pozbędzie się szkód. Mimo kilkuletnich pertraktacji, zamysł ten nie powiódł się.

 
Bogdan Chełmicki

    Pasją Bogdana Chełmickiego była praca samorządowa i spółdzielcza. Funkcję radnego gminnego sprawował przez trzy kadencje. Jednocześnie wybierany był od 1924 roku do wybuchu wojny na urząd radnego powiatowego w Rypinie. Aktywnie działał w Rypińskim Okręgowym Towarzystwie Rolniczym, gdzie od 1928 roku przez dziewięć lat był prezesem oraz członkiem Rady Nadzorczej Spółdzielni Mleczarskiej „Rotr” w Rypinie, prezesem zarządu okręgowego Towarzystwa Organizacji i Kółek Rolniczych w Rypinie. W 1929 roku reprezentował powiat rypiński na wystawie dorobku społeczno – gospodarczego Płocka i okolicznych powiatów.

    Szeroka działalność w powiecie rypińskim, ogromne zaufanie wśród chłopów i ziemian, dały efekt w czasie wyborów do Sejmu w 1935 roku. W Sejmie pracował w komisjach administracyjno – samorządowej i skarbowej. W czasie obrad zabierał głos w sprawach najbardziej go interesujących. 16 lutego 1937 roku proponował zakładanie hipotek dla drobnej własności chłopskiej. 11 marca 1937 roku zabierał głos w dyskusji nad projektem ustawy o zmianie granic czterech województw. Był także członkiem Rady Powiatowej Bezpartyjnego Bloku poparcia Rządu w Rypinie, członkiem zarządu Warszawskiej Izby Rzemieślniczej, członkiem Polskiego Związku Zachodniego oraz prezesem zarządu wojewódzkiego Towarzystwa Organizacji i Kółek Rolniczych w Warszawie, członkiem Związku Rolników z wyższym wykształceniem. Jednocześnie na łamach prasy regionalnej publikował artykuły mające na celu intensyfikację produkcji rolnej.

    Przed 1939 rokiem za swoją działalność uhonorowany został Złotym Krzyżem Zasługi.

Złoty Krzyż Zasługi II RP

    Okres sukcesów Bogdana Chełmickiego przerwał wybuch II wojny światowej. W pierwszych dniach września wziął udział w akcji na ulicy Rakowieckiej w Warszawie. Po kilku dniach, za namową Matki i teścia, wyjechał z żoną i córką samochodem w kierunku wschodnim przez Maciejowice, Radzyń, chcąc ratować rodzinę. Na kilka dni zatrzymał się u znajomych w Lityniu, w okolicach Kowla. W „Pamiętniku” wspominał później:, „Gdy tak mijają dni w grozie i niezdecydowaniu, nagle wybuchła bomba. Jest 17 września. Lotem błyskawicy rozchodzi się wieść, że bolszewicy przekroczyli naszą granicę. Wszyscy są niesłychanie poruszeni. Nikt się nie orientuje, czy moskale przychodzą nam pomóc, czy też dzielić się łupem z Hitlerem. Sytuacja zaczyna się wyjaśniać, gdy dochodzą nas wiadomości o treści mowy Mołotowa („Polska bękartem Traktatu Wersalskiego”), a wyjaśnia się kompletnie, gdy następnego dnia dochodzą nas odgłosy kilkugodzinnej bitwy toczącej się na wschodzie. W takiej sytuacji dochodziliśmy do wniosku, że chyba bezpieczniej będzie się cofnąć do Niemców, że pomimo ich totalnej wojny będzie tam bezpieczniej niż wśród nadchodzącej szarańczy”.

    Tymczasem zjawili się Rosjanie i zagrabili majątek, zabrali też samochód. Bogdan wrócił furmanką do Kowla i dalej w kierunku Warszawy, gdzie dociera dopiero w połowie listopada. Tam dowiaduje się, że 9 października zmarła Matka.

    W początkach 1940 roku obejmuje funkcję zarządcy majątku w Nadzowie koło Miechowa w Generalnej Guberni, potem w Przybysławicach a następnie w Białej Wielkiej niedaleko Przybysławic. Praca, którą w czasie okupacji podejmował, dawała możliwość przeżycia. W Białej następuje okres działalności konspiracyjnej i pracy w szeregach Armii Krajowej. Mieszkanie Chełmickich stało się stałą kryjówką uciekinierów z Oświęcimia. Po wyzwoleniu od okupacji niemieckiej, w dniu 6 marca 1945 roku został aresztowany i do czerwca 1945 roku więziony przez Urząd Bezpieczeństwa. Po wyjściu z więzienia, w nowych warunkach politycznych i ekonomicznych, ziemianin i wykształcony rolnik nie był zupełnie potrzebny. Majątek został zajęty przez robotników folwarcznych, popieranych przez PPR, pozostały majątek został poddany parcelacji, dwór zajęty.

    Po kilku dniach od uwolnienia z więzienia umiera mu żona. Tragizm postaci Bogdana Chełmickiego, który osiągnął w tym momencie apogeum, przedstawiają jego słowa zapisane po kilku latach od tych wydarzeń: „Po nagłym odejściu Reny w lecie 1945 roku byłem zupełnie zdruzgotany i do pewnego stopnia niezdolny do dalszego torowania sobie życiowej drogi. Byłem też pozbawiony liczących się zasobów. Co robić ze sobą i z dziećmi?”…

Po tułaczce, osiadł w Falniowie, resztówce majątku w okolicach Przybysławic. Obserwował rabunkową gospodarką początków socjalizmu, przemarsze wojsk sowieckich. W kilka miesięcy później, od 1 września 1945 roku zatrudnił się w Miastkowie koło Garwolina, gdzie przedwojenna Warszawska Izba Rolnicza organizowała bazę dla swych prac doświadczalnych. Stanął jednak wobec nowych realiów gospodarki socjalistycznej, kradzieży, bałaganu, dewastacji, itp.

    Pisał tak: „Trudności były duże, kłopoty z nasionami, nawozami i zaopatrzeniem. Kłopot był też z załogą, która niezbyt garnęła się do pracy, przy czym miejscowy sekretarz partii stelmach, nie tylko nic nie robił, ale przeszkadzał, ciągle wtrącając się we wszystko.” Podobnie, jak wielu ziemian, Bogdan stracił cały dorobek życia, wypracowany przez pokolenia, zginęły nawet pamiątki rodzinne.

    Po latach w pamiętniku napisał: ”Warszawa była w gruzach i pamiętam, że za pierwszej mej bytności szedłem na cmentarz Powązkowski od Saskiego Ogrodu przez zupełną pustkę, po pagórkach gruzów, pośród których wiła się tylko wydeptana ścieżka. Grób ocalał, za to z mieszkania na ulicy Wspólnej 3 nie zostało śladu – bomba zniosła górne piętra doszczętnie. Żal było nie tylko dobrego mieszkania, ale pięknych antyków i najcenniejszych rzeczy i pamiątek wywiezionych z Kowalk. Nocowałem w Warszawie zwykle kątem.”

Po pewnym czasie został administratorem zespołu 7 majątków Państwowych Nieruchomości Ziemskich w Krasnem, następnie był administratorem majątku w Luszynie i księgowym w Pęcherach. Po dwóch latach przeniósł się do Nowej Wsi, należącej do Instytutu Sadownictwa w Skierniewicach a od 1953 roku, do przejścia na emeryturę w 1968, był dyrektorem Rolniczego Zakładu Doświadczalnego SGGW w Żelaznej k/ Skierniewic.

    Za swoją pracę zawodową w 1967 roku odznaczony został Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski oraz Złotą Odznaką Honorową SGGW.

         

1. Order Odrodzenia Polski - Polonia Restituta, na zdjęciu awers i rewers   2. Złota Odznaka SGGW

    W okresie Solidarności włączył się w działalność opozycyjną, współpracując m.in. z Ruchem Obrony Praw Człowieka i Obywatela.

    Bogdan ożeniony był z Ireną z Hełczyńskich (ślub w lutym 1936 roku), ze związku tego urodziły się dwie córki: Krystyna i Ewa, urodzony w czasie okupacji niemieckiej syn Staś zmarł wkrótce po narodzinach.

    Na emeryturze zamieszkał z córką Krystyną w Warszawie. Zmarł w Warszawie 2 marca 1982 roku i pochowany został w grobie rodzinnym na Powązkach.

    W 23 lata po śmierci Bogdana Chełmickiego, w roku 2005 staraniem Rypińskiego Oddziału Polskiego Towarzystwa Historycznego i Starostwa Powiatowego w Rypinie, wydano Jego pamiętniki w publikacji pt. „Powiat rypiński w pamiętnikach”. Wydarzenie to połączone zostało z nadaniem Zespołowi Szkół nr 3 w Rypinie imienia Bogdana Chełmickiego.

 

Bibliografia:

1/  Bogdan Chełmicki – „Powiat rypiński w pamiętnikach” – Rypin 2005r.
2/
  Seweryn Uruski, Adam Amilkar Kosiński i Aleksander Włodarski „Herbarz Polski, Rodzina” tom II Warszawa 1904 – 1934

3/
  „Kto kim był w drugiej Rzeczypospolitej” pod redakcją prof. Jacka M. Majchrowskiego. Polska Oficyna Wydawnicza „BGW”, Warszawa, 1994 r. Wydanie I str. 249

Opracowanie:
Zofia Sztajer - tekst
Stefan Chełmicki - ilustracje i grafika
 

   

 

  

 

 

Zofia Natalia z Chełmickich Sztajer  /w drzewie genealogicznym linia po Adrianie 1/

    Zofia Natalia z Chełmickich (23.XII.1907 r. – 28.VIII.2007 r.) urodziła się w Kobielach Wielkich, gdzie Jej Ojciec Edward był nauczycielem; w tej samej wsi 40 lat wcześniej przyszedł na świat znany pisarz i noblista Władysław Stanisław Reymont. W archiwum rodzinnym zachowało się świadectwo urodzenia Zofii.


Wyciąg z ksiąg ludności stałej gminy Skępe datowany 25 lutego 1929
r. – kserokopia wykonana z aktu urodzenia - dokumentu
oryginalnego z archiwum własnego Z. S.

    Rodzicami Zofii byli: Edward s. Józefa Antoniego i Natalia Emilia Kowalewska h. Dołęga. Zofia była najstarszą z pięciorga dzieci. Początkowo pobierała naukę w domu, później ukończyła Prywatne Gimnazjum im. Królowej Jadwigi w Radomsku. Było to ośmioklasowe gimnazjum żeńskie, katolickie i bardzo konserwatywne.
    Zachował się dowód osobisty „Chełmickiej Zofji uczenicy VIII klasy Gimnazjum J. Chomiczówny im. Królowej Jadwigi w Radomsku”, datowany 19 XII.1926
r. z podpisem dyrektorki Jadwigi Chomicz.

  
Fot. z lewej: Zofia w wieku szkolnym, z prawej: dowód osobisty - obydwa dokumenty z archiwum własnego Z. S.

Mottem uczennic była strofa wiersza Zygmunta Krasińskiego:
„Młodość życia jest rzeźbiarką, co wykuwa żywot cały,

choć przemija sama szparko, cios jej dłuta wiecznotrwały

Motto powyższe towarzyszyło Zofii przez całe życie i wielokrotnie było powtarzane dzieciom.

    Do gimnazjum przyjmowane były uczennice na podstawie egzaminu wstępnego lub świadectwa czteroletniej szkoły powszechnej. Po złożeniu egzaminu wstępnego, Zofia została przyjęta do trzeciej klasy gimnazjum.
    Z zachowanego w archiwum rodzinnym regulaminu szkoły, wynika m.in., że co niedzielę i w święta uczennice wspólnie maszerowały parami do kościoła. Obecność na mszy była obowiązkowa a w czasie przez władze szkolne oznaczonym, uczennice musiały przystępować do spowiedzi i komunii świętej.
    Opuszczenie w dni świąteczne nabożeństwa, a w dni powszednie lekcji, oraz spóźnienie się do kościoła i szkoły musiało być usprawiedliwione listem rodziców lub opiekunów. Wobec nauczyciela, uczennicy nie wolno było wymawiać się nieprzygotowaniem z danego przedmiotu. Uczennica, która opuściła więcej niż 10% lekcji nie otrzymywała promocji do następnej klasy. Po przybyciu do szkoły, aż do ukończenia wszystkich lekcji, nie wolno było uczennicy wychodzić do miasta, bez specjalnego zezwolenia wychowawczyni lub przełożonej.
    W przerwach między lekcjami, które były przeznaczone na wypoczynek i rozrywkę, uczyć się nie było wolno.
    Ubranie uczennicy musiało być czyste i całe, uczesanie skromne. Noszenie wszelkiego rodzaju ozdób i wstążek kolorowych oraz biżuterii było zabronione. Obowiązywało noszenie mundurka i kapelusza według przepisanej formy.
    Wobec Przełożonej, Wychowawczyni i wszystkich nauczycieli obowiązywała uprzejmość, posłuszeństwo i szczerość. W stosunkach z koleżankami uczennice zobowiązane były być uczynne, delikatne, życzliwe, zgodne, nie powinny także zapominać, że w szkole wszystkie są równe i że w istocie koleżeństwo polega na zachęcaniu się wzajemnym do dobrego i na wzajemnej pomocy w dążeniu do szlachetnych celów.
    Nie wolno było urządzać składek bez pozwolenia władzy szkolnej, ani brać udziału w zgromadzeniach publicznych, należeć do stowarzyszeń, poza obrębem szkoły. Obowiązki poza szkołą określały, że uczennica powinna zachowywać się zgodnością, względem starszych z uszanowaniem, młodszym dawać dobry przykład.
    Na ulicy, w miejscach publicznych, uczennice obowiązane były zachowywać się poważnie, nie przechadzać się grupami liczniejszymi nad 3 osoby, nie stawać na ulicach i chodnikach, nie chodzić pod rękę, nie czynić hałasu i wrzawy zbyt głośną rozmową i śmiechem, ustępować z drogi innym, szczególnie starszym – słowem zawsze i wszędzie przestrzegać dobrego wychowania, grzeczności i uprzejmości. Na wszelkie przedstawienia, koncerty, obchody i zabawy, uczennice mogły uczęszczać wyłącznie w towarzystwie rodziców lub opiekunów. Bez specjalnego zezwolenia władzy szkolnej uczennicom do kinematografu nie było wolno chodzić. Zabronione było przebywanie i chodzenie po ulicy od 1-go października do 1-go kwietnia po godzinie 6-ej wieczorem i od 1-go kwietnia od 1-go października po godzinie 9-ej wieczorem.     
    Na pensji, gdzie Zofia mieszkała obowiązywały rygory dotyczące zachowania, o których opowiadała swoim dzieciom szczegółowo, a były one bardzo podobne, jak 120 lat wcześniej w czasach, gdy kuzyni Chełmiccy przebywali na pensjach w Warszawie i uczyli się w Liceum Warszawskim, co opisał w swoich pamiętnikach Piotr Chełmicki s. Jakóba. Panny mieszkające na pensji nie miały żadnej swobody. Nie wolno im było samym wałęsać się po mieście, guwernantka towarzyszyła im wszędzie poza pensją.
    Tak jak 120 lat wcześniej, nie wolno było chodzić po pensji bez pantofli, drzemać ani spać w czasie na to nieprzeznaczonym.
    Wychowanie sprawiło, że Zofia kierowała się pewnym, niezmiennym katalogiem wartości, była osobą na wskroś przyzwoitą, solidną, wiarygodną i przewidywalną.
   
Po maturze ukończyła 2 – letnią Szkołę Instruktorek Wiejskich Stowarzyszenia Zjednoczonych Ziemianek w Rudzie Czechowskiej koło Puław, gdzie przyjmowane były panny z pochodzeniem szlacheckim. Zachowało się świadectwo ukończenia tej szkoły.

  
Zofia - fotografia wykona
na po maturze. Kopia fot. z archiwum własnego Z. S.

Świadectwo ukończenia Szkoły Instruktorek Wiejskich w Puławach Stowarzyszenia Zjednoczonych Ziemianek z 1933 roku,
kserokopia wykonana z orygina
łu,
z archiwum własnego Z. S.

    Ciekawostką jest, że w czasach powojennych, nazwa „Stowarzyszenie Zjednoczonych Ziemianek”, widniejąca na świadectwie była przyczyną drwin i szyderstw ze strony rozmaitych ludzi, najczęściej niewykształconych ale zajmujących wyższe niż Zofia stanowiska w hierarchii służbowej.


Zofia -
kopia
fot. - z archiwum własnego Z. S.

    W początkach 1937 roku Zofia poznała swego przyszłego męża Wacława. Miało to miejsce na uroczystości rodzinnej siostry - Marii zamężnej z Kazimierzem Wysokińskim - kolegą Wacława ze studiów na Politechnice Warszawskiej. Ślub odbył się 26 grudnia 1937 roku w kościele św. Jakuba w Częstochowie.

  
Zdjęcia ślubne Zofii i Wacława,
kopie
fot. – z archiwum własnego Z. S

    W styczniu 1939 roku urodził się syn Jerzy Mieczysław a w marcu Wacław został zmobilizowany do armii. Od tego czasu Zofia stała się głową rodziny. W czasie okupacji pracowała w Białej Podlaskiej, zaangażowała się w pracę podziemną, była łączniczką Armii Krajowej o pseudonimie „Zośka”, zachował się dokument, potwierdzający ten fakt. Po wojnie, nawet przed rodziną, skrzętnie ukrywała przynależność do Armii Krajowej, dopiero po przemianach ustrojowych w roku 1989 opowiedziała swojej córce Zofii okupacyjną przeszłość. Opowiadała, jak została zatrzymana przez Niemców w łapance na ulicy w Białej Podlaskiej i gdy przyszła kolej na rewidowanie a Niemiec przystawiał Jej pistolet do piersi, wówczas z zimną krwią nie dała po sobie poznać, że przenosi meldunek, który był zaszyty w pasku sukienki. Innym razem przenosiła meldunek, o którym wiedziała, że zawiera wyrok śmierci na zdrajcę narodu polskiego, którego znała.


Potwierdzenie działalności Zofii w Armii Krajowej w latach okupacji niemieckiej, wystawione przez Z. Skolimowską, kserokopia wykonana z dokumentu oryginalnego z archiwum własnego Z. S.

  
Zofia w czasie okupacji niemieckiej - X.1943
r., na fot. z prawej: z synem Jerzym, obydwie kopie fotografi z archiwum własnego Z. S.

    Wobec zbliżającej się wojny - już 24 marca 1939 r. Wacław został zmobilizowany, trafił do Modlina do swojego macierzystego Drugiego Pułku Saperów Kaniowskich, 6 Batalionu Saperów na stanowisko dowódcy plutonu. Było to Jego kolejne spotkanie z Modlinem, bowiem dziesięć lat wcześniej w 1929 roku ukończył w Modlinie kurs podchorążych rezerwy saperów, o czym świadczą zachowane dokumenty. Fascynowało Go wojsko a wcześniej harcerstwo, w którym bardzo aktywnie działał, był instruktorem harcerskim a nawet na studiach w Politechnice Warszawskiej nosił przydomek „Harcerz”. Wybuch II wojny światowej zastał Go w Modlinie, brał udział w obronie twierdzy i w walkach o Warszawę aż do jej kapitulacji 29 września 1939 r. Po upadku Warszawy dostał się do niewoli niemieckiej, przebywał w obozach: Nienburg XB na terenie Dolnej Saksonii, gdzie otrzymał tabliczkę z numerem 948, która była Jego dowodem tożsamości przez długie lata, następnie Spittal w Karyntii (Austria) oraz w Woldenbergu IIC. Pozostał za drutami obozów pięć i pół roku. W tym samym obozie przebywało jeszcze dwóch Chełmickich: stryjeczny brat Zofii – Ludwik Janusz s. Wacława i Teodozjusz s. Stanisława.
    W czasie okupacji niemieckiej, mimo wojennego niedostatku Zofia posyłała mężowi do oflagu paczki. Tutaj należy wspomnieć o roli dalekiej kuzynki – Bożeny Chełmickiej c. Józefa, która przed wojną wyszła za mąż w Szwecji i nosiła nazwisko Mogensen. Kuzynka Bożena Mogensen pracowała dla Międzynarodowego Czerwonego Krzyża i pomagała jeńcom obozów jenieckich. Z pozostawionej przez Zofię korespondencji wynika, że Wacław dzięki Kuzynce Bożenie otrzymał w obozie co najmniej jedną paczkę, co w owych warunkach było bezcenne.
    Po powrocie z obozu jenieckiego Wacław był nieustannie chory, odmrożenia palców stóp i amputacja dwóch palców stopy należały do najlżejszych. Przede wszystkim w Jego psychice zaszły wielkie zmiany - była to choroba drutów kolczastych. W pamiętniku Wacław pisał, że prześladował Go lęk przed szaleństwem a otaczające Go druty napierały na Niego jak w Makbecie, czuł na mózgu ich stalowy ucisk.
    Po zakończeniu wojny w 1946 roku Zofia z mężem i dziećmi zamieszkali we Wrocławiu. Później, bo w 1953 roku, nastąpiła decyzja Wacława o przeniesieniu z Wrocławia do Białogardu. Po dwóch tygodniach od zamieszkania w Białogardzie Wacław zachorował i znalazł się w szpitalu, z którego już nie wrócił, okazało się wówczas, że była to białaczka. W czerwcu następnego roku w Szpitalu Klinicznym AM w Gdańsku - zmarł. W rozmowach, już po śmierci męża – Zofia zawsze broniła słuszności decyzji o przeniesieniu, bo jak mówiła, trzeba zawsze pamiętać o uwarunkowaniach podejmowanych decyzji. Prawdziwą przyczyną zmiany miejsca zamieszkania był fakt ochotniczego udziału Wacława w wojnie polsko – bolszewickiej 1920 r., za co po wojnie był prześladowany. Ktoś namówił Go do zmiany miejsca zamieszkania, zapewne chętny do zajęcia mieszkania we Wrocławiu przy ul. Norwida 59/3. Wacław w swojej naiwności sądził, że na tzw. północnym-zachodzie zginie służbie bezpieczeństwa. W Białogardzie nastąpił najtrudniejszy etap życia Rodziny, trwający 18 lat. Zofia była daleko od rodziny, zdana tylko na własne siły, zmagała się wówczas z niewyobrażalnymi trudnościami. Jeszcze w czasie choroby męża, rozpoczęła poszukiwania pracy. Początkowo zatrudniła się, jako sekretarka w jakimś biurze, później w świetlicy w szkole podstawowej. Dopiero, gdy reaktywowano kółka rolnicze w roku 1956 zaczęła pracować w swoim zawodzie, jako instruktorka rolna. W pracy była obiektem nieustannego szyderstwa z powodu pochodzenia a także wykształcenia (na świadectwie ukończenia szkoły instruktorek wiejskich widniała nazwa „Stowarzyszenia Zjednoczonych Ziemianek”), w tym czasie zwierzchnikiem Zofii był człowiek ledwie po szkole podstawowej. Za plecami nazywano Ją z przekąsem „ziemianką”. Praca Zofii polegała na organizowaniu kół gospodyń wiejskich na terenie powiatu białogardzkiego, później prowadzeniu kursów dla kobiet z zakresu gospodarstwa domowego. W tamtych czasach do niewielu miejscowości wiejskich był dojazd autobusowy czy kolejowy. Zebrania na wsi odbywały się głównie w godzinach popołudniowych i wieczornych.
    W swej pracy Zofia często pokonywała pieszo nawet i po 8 kilometrów do celu i z powrotem. W jeden wieczór zimowy, wróciła dopiero po godzinie 21-ej, cała ośnieżona (wyglądała jak kula śniegowa) i była tylko w jednym bucie, ponieważ drugi zaginął utopiony w grząskim gruncie, gdy próbowała skrócić sobie drogę do domu. W 1967 roku Zofia przeszła na emeryturę.
    Po Wacławie pozostała pamięć jego córki Zofii i pamiętniki, listy, poezje i eseje Jego autorstwa a także wiele dokumentów z przeszłości i zdjęcia, które pozwoliły odtworzyć czas miniony z przed 100 lat. Był człowiekiem czarującym i wielkim optymistą, jednak w sprawach praktycznych – niezbyt realny, ponosiła Go zbytnia łatwowierność, był niezmiernie miły, uczynny, gorący patriota, bardzo był w rodzinie lubiany.
   
Zofia była człowiekiem niezwykle pracowitym, zawsze miała jakieś zajęcie. Haftowała bardzo piękne serwety i obrusy, robiła doskonałe przetwory na zimę, świetnie gotowała i piekła. Interesowała się historią a także naukami przyrodniczymi. Pasjonowała Ją historia obydwu rodów, z których pochodziła: Chełmickich po mieczu i Kowalewskich po kądzieli, robiła zapiski, wyszukiwała w bibliotece książki, w których pojawiał się ślad nazwiska rodowego. Snuła opowieści o powiązaniach rodzinnych, mariażach zawieranych wśród Kowalewskich z Kowalewskimi, Chełmickich z Chełmickimi a także związkach Chełmickich z Kowalewskimi. Pod koniec życia, kiedy już nie mogła czytać, prosiła, aby siadać koło Niej i czytać książki z zakresu zielarstwa.


Ostatnie zdjęcie Zofii z 30.06.2007
r. wykonane dwa miesiące przed śmiercią, kopia
fot. z archiwum własnego Z.S.

    Była człowiekiem niezwykłym, zawsze pełna poświęcenia i miłości dla innych, żyła dla innych, o siebie i swoje sprawy nigdy nie dbała, nie skarżyła się na swój los - mimo, że z tak wieloma trudnościami zmagała się w życiu i tak wiele przeżyła. Była osobą niezwykłej dobroci i serca. Zmarła w pełnej przytomności umysłu 28 sierpnia 2007 roku o godzinie osiemnastej piętnaście, przeżywszy prawie 100 lat. Odeszła w obecności córki, która trzymając Ją za rękę, miękko i łagodnie przeprowadziła obolałą do wieczności tak, aby ostatnim wspomnieniem było wrażenie dobroci.  

Opracowała wdzięczna córka Zofia Sztajer

 

 

Bożena Chełmicka Mogensen (linia po Adrianie 1)

        Bożenia (Barbara) Chełmicka Mogensen (1910 – 1977) córka Józefa i Józefy z Trączyńskich prawdopodobnie urodziła się w Sosnowcu. Jej ojciec Józef był sztygarem, matka zaś zmarła, gdy Bożena miała 12 lat. Niewiele informacji o jej życiu w Polsce udało się zgromadzić. Wiadomo jest, że około 1933 roku znalazła się w Aix-en-Prowencce na studiach. Być może studiowała literaturę lub nauki prawnicze, gdyż Aix-en-Prowence jest od lat siedzibą wydziałów prawa i literatury Uniwersytetu Aix Marseille. Tam poznała Jørgena Mogensena, Duńczyka, który studiował ekonomię. Młodzi pobrali się a 18 stycznia 1934 r. urodziła się córeczka dwojga imion Inger Józefa, nazywana pieszczotliwie Krupką. Po studiach Jørgen dostał pracę w duńskim Poselstwie w Warszawie, mieszkał tam z Bożeną i małą Krupką. Przed Bożym Narodzeniem 1939 roku, jako ostatni dyplomata opuścił Warszawę i po dramatycznej ucieczce z rodziną dotarł do Kopenhagi. W lutym 1941 r. został wicekonsulem Danii w Gdańsku, dokąd przezornie pojechał bez rodziny. Został członkiem konspiracyjnej Tajnej Organizacji Wojskowej „Gryf Pomorski”, której celem była pomoc polskiej ludności Pomorza i przygotowanie wystąpienia zbrojnego w połączeniu z desantem polskich wojsk z Zachodu. Wiosną 1944 r. został aresztowany przez gestapo, po wpadce gdyńskich konspiratorów przewieziono go do obozu koncentracyjnego Floβenburg koło Heiden w Bawarii przy granicy czeskiej, stamtąd do obozu koncentracyjnego w Dachau a potem do następnego obozu w Insbrucku.
        Bożena razem z Adamem Sokólskim – nauczycielem i Romaną Heltberg – lektorką języka polskiego na Uniwersytecie Kopenhaskim, założyła „Felicję” – oddział Polskiej Akcji Kontynentalnej, podziemnej struktury rządu londyńskiego. Była członkiem jednej z trójkowych struktur organizacji. Nosiła pseudonim Elsa Olafson. W 1943 r. - po pierwszej fali aresztowań przejęła od Sokólskiego kod konspiracyjnej radiostacji i przekazywała informacje do Londynu. Pracowała w komórce wywiadu.
        W marcu 1944 roku gestapo wpadło do mieszkania Bożeny w Charlottenlund. Szczęśliwie została ostrzeżona przez swoją córeczkę, która przez okno pokazała swą przerażoną twarz, jednocześnie symulując atak wyrostka. Bożena przedostała się do Szwecji. Tam pracowała w Szwedzkim Czerwonym Krzyżu, organizując m.in. pomoc jeńcom oflagów i stalagów. Po powrocie Jørgena z obozu – małżonkowie Mogensen rozwiedli się. Bożena była nadal w serdecznych stosunkach z rodziną byłego męża. Ze Szwecji wyjechała do Belgii a potem do brata Bronisława do Szwajcarii, następnie do Brazylii. Do Danii powróciła na krótko przed śmiercią.
        Zmarła w 1977 roku. Prochy Bożeny Mogensen sprowadziła do Polski jej najbliższa rodzina. Bożena została pochowana na cmentarzu w Sosnowcu (Zagórzu). Na pogrzebie urnę z prochami niósł Stefan Adrian syn Ludwika, jej stryjeczny brat. Obecnie grobem opiekuje się Stefan Michał syn Jana z Sosnowca.

        Bożena Chełmicka Mogensen była wielką polską patriotką, żołnierzem podziemnych struktur polskiego państwa. Jej nazwisko i działalność w tajnej polskiej organizacji ruchu oporu zarówno na terenie Danii jak i Szwecji wymieniają następujące żródła:

  1. George Nelleman: For Danmarks fridhed og Polens ære. København 1989 („Za wolność Danii i honor Polski”).
  2. Dines Bogø: Dræbt af Gestapo. Dragør 2004 (”Zabici przez Gestapo”)
  3. Edward Olszewski: Emigracja polska w Danii. 1893-1993. Lublin 1993
  4. Maria Małaśnicka Miedzianogóra. Jedyni tacy w Mindelunden. Polski ruch oporu w Danii. Wykład na seminarium w Kopenhadze poświęconym polskiej organizacji ruchu oporu w Danii „Felicja”. Maj 2010

        O Bożenie Chełmickiej Mogensen postanowiłam napisać ze względu na Jej okupacyjną przeszłość. Na Jej ślad natrafiłam w korespondencji moich rodziców z okresu II wojny światowej i pamiętnikach Ojca. W tym celu nawiązałam kontakt z Ambasadą RP w Kopenhadze, która w maju 2010 r. w Kopenhadze współorganizowała wraz z Towarzystwem Krzewienia Oświaty Polskiej seminarium z okazji 65 rocznicy zakończenia II wojny światowej poświęcone polskiemu ruchowi oporu w Danii. Nazwisko Bożeny Chełmickiej Mogensen było tam wielokrotnie wymieniane. Potem poszło, jak po sznurku, odezwała się Pani Maria Małaśnicka – Miedzianogóra z Kopenhagi, przygotowująca książkę na temat polskiego ruchu oporu w Danii. Z istotnymi informacjami dołączył Stefan z Sosnowca, wnuk stryja Bożeny. W ten sposób powstał biogram o Bożenie.

Opracowała Zofia Sztajer

 

 

 

Początek strony